wtorek, 19 lutego 2013

Nominacja do Liebster Awards, tym razem na tym blogu. c: 

Nominowała mnie dziewczyna z bloga - http://closethedoor-onedirection.blogspot.com/

Oto jej pytania : 

1. Ile masz lat?
- W czerwcu 16.
2. Jak długo już piszesz?

- Jakoś, z pół roku.
3. Ile masz blogów?

- 3 c:
4. Twoje zainteresowania?

- Piłka nożna, koszykówka, śpiew i muzyka.
5. Co chcesz w życiu osiągnąć?

- Dostać się razem z przyjaciółką do x-factor.
6. Masz zwierze?

- Mam kotecka.
7. Twój kolor oczu?

- Zielono - szaro - brązowe.
8. Imiona twoich przyjaciół?

- Gosia, Ola i chyba Iza.
9. Ulubiona piosenka 1D?

- Hmm...Cały album take me home.
10. Ulubiona osoba z 1D?
- Harry Styles <3
11. Kogo najmniej lubisz z 1D?

- Nie ma takiej osoby. 

Moje pytania :
1. Ulubiona piosenka 1D z poprzedniego albumu?

2. Ulubiony zespół zaraz po 1D?
3. Czy masz przyjaciół płci męskiej?

4. Vans vs Converse?
5. Lubisz małe dzieci?
6. Liam czy Lou? 
7. Czy wiesz, bez sprawdzania w googlach w którym roku urodził się Niall Horan?
8. Jaka piosenka najbardziej Cię denerwuje?
9. Czy masz taką osobę, której szczerze nienawidzisz? 
10. Ulubiony kolor?
11. Według Ciebie najlepsze imię męskie?

Nominowane blogi : 
http://be-alright-baby.blogspot.com/
http://i-will-never-let-you-go.blogspot.com/


Są tylko 2 bo naprawdę nie wiem, jakie dodawać. A te co mam to już były przeze mnie nominowane. 

Nowy rozdział pojawi się niebawem. c: 

piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział osiemnasty.

Wysiadając z samochodu, wpadłam w histerię..zupełnie nie wiem co się ze mną stało.
- Kochanie, co się dzieje!?
- Nie wiem, ja po prostu..po prostu strasznie mi smutno, że oni muszą tam być, kiedy ja jestem z Tobą i wszystko czego potrzebuję i pragnę jest przy mnie.
- Proszę Cię, zawsze możemy ich odwiedzać, jeśli tylko będziesz chciała, przecież wiesz. - pocałował mnie w czoło.
- Masz rację, muszę się wziąć w garść.

*Kilka tygodni później*

Ze mną jest już trochę lepiej, lepiej się czuję i moje wyniki też się poprawiły. Mam zamiar iść dzisiaj odwiedzić Sam'a, Ian'a i Gemmę. Mam nadzieję, że nie będą mieli mi za złe, że tak późno. Ubrałam się w jeansowe rurki, koszulkę Ramones, białe conversy i wyszłam z domu nic nie mówiąc Harry'emu, nie chciałam, żeby jechał ze mną, muszę z nimi sama pogadać. Spacer bardzo dobrze mi zrobił, świeże powietrze dobrze robi. Jakieś 30 minut później byłam już w szpitalu. Weszłam do sali w której miałam "mieszkać"
- Cześć wam! Uśmiechnęłam się.
- Hej. - odpowiedzieli tym samym, ale widziałam, że coś jest nie tak.
- Gdzie jest Gemma? Na badaniach? - usiadłam na łóżku Ian'a.
- Nie..Gemma zmarła. - powiedział zupełnie bez uczuciowo.
- Co proszę?! Przecież dobrze się czuła. - oczy zalały mi się łzami.
- Kilka dni po tym, jak wróciłaś do domu, ona zrobiła się blada, źle się czuła, cały czas chciało jej się spać. Któregoś wieczoru zasnęła i już rano się nie obudziła.
Zalewając się łzami wybiegłam ze szpitala. To uczucie, które mi wtedy towarzyszyło było nie do opisania, czułam że to moja wina..nie wiedzieć czemu, po prostu tak było. Pomyśleć, że mogłam towarzyszyć jej przy tej końcowej drodze, ale nie spodziewałabym się, że coś takiego się stanie. Ból przeszywający całe moje ciało był nie do opisania. Wróciłam do domu, cała zapłakana.
- Gdzie Ty byłaś? Wiesz jak się o Ciebie martwiłem? Czemu nie odbierałaś?
- Byłam w szpitalu, Gemma nie żyje.
- September, przykro mi. - powiedział i przytulił mnie.
- Przepraszam, Harry. Muszę pobyć sama. - pobiegłam do pokoju.
W tym momencie zadzwonił mój telefon.
- Halo? September?
- Tak, kto mówi?
- To ja, Niall. Przepraszam, że się nie odzywałem, ale wyjechałem pomóc mamie.
- Cześć, żarłoku - uśmiechnęłam się przez łzy.
- Coś się stało? - zapytał.
- Tak, ale musisz do nas przyjechać, wszystkiego się dowiesz od lokowatego.
- Oczywiście, niedługo będę. - rozłączył się.
Czasem myślę, że mogę pogadać z Niallem, jak z bratem. Po śmierci rodziców on stał się drugą najbliższą osobą w moim życiu, po prostu czuję, że mogłabym mu powiedzieć wszystko. Kilka godzin później usłyszałam dzwonek do drzwi, wiedziałam że to blondasek, ale nie schodziłam na dół. Chciałam, żeby to Harry mu wszystko opowiedział. Jakoś piętnaście minut później, Niall przyszedł na górę.
- Mogę wejść? - uchylił lekko drzwi.
- Jasne, wchodź.
- Wiem co się stało, bardzo mi przykro kochanie. - przytulił mnie z całej siły. - Przepraszam, że nie było mnie kiedy najbardziej tego potrzebowałaś.
- Nic się nie stało, nie jestem pępkiem świata, że wszyscy mają być na moje zawołanie.
- Ale się przyjaźnimy, powinienem.
- Oczywiście, że nie, Niall. - złapałam go za dłoń.  
- Jednak czuję się winny...tak chociaż w najmniejszym stopniu. 
W tym momencie wszedł Harry.
- Louis, może byś został na noc? Obejrzymy jakiś film i w ogóle, fajnie będzie - uśmiechnął się.
- Jasne, bardzo chętnie. - odwzajemnił uśmiech. 


 Mały kawałeczek tego, co dopiero będzie się działo. Zapraszam do czytania i komentowania oraz zapraszam na mojego nowego bloga. (: ~ Midday.

Tumblr_mh5ok5sapu1rof2npo1_500_large

wtorek, 22 stycznia 2013

Już na moim pierwszym blogu dałam tą informację, ale pewnie nie wszyscy czytają moje obydwa blogi, więc dam to i tutaj. Założyłam nowego bloga, będzie on zupełnie inny niż te dwa. http://ineedyoumorethanicantake1.blogspot.com/  

                                                               Zapraszam was serdecznie c:

niedziela, 20 stycznia 2013

Kontynuacja rozdziału siedemnastego.

Ujrzałam tam trzy osoby, które najprawdopodobniej są w moim wieku. Było to dwóch chłopaków i jedna dziewczyna. Weszłam do sali i się przywitałam.

- Cześć, jestem September. - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Witaj, ja jestem Sam, to jest Ian i Gemma. - odezwał się przystojny brunet.
- Miło mi was poznać nie zważając na sytuację w której się znajdujemy. - odparłam.
- Przyzwyczaisz się, tak jak my.
Spojrzałam na dziewczynę, ona ewidentnie była chora na to co ja..tak poznałam po łysej głowie.
- A wy..jak długo tu jesteście?
- Ja jestem od 5 miesięcy - odparła Gemma.
- Ja 2 miesiące - odezwał sie Ian.
- Ja jestem 3 miesiące i nie zbyt mi się tutaj podoba.
- A Ty Gemma, byłaś tutaj sama dopóki nie pojawił się Sam? 
- Nie, była tutaj dziewczyna, Jasmine, ale była chora na to co ja i zmarła, lekarze nie uratowali jej.
- Przykro mi, pewnie byłyście przyjaciółkami - zrobiło mi się smutno.
- Tak, zdążyłyśmy się poznać na wylot, ale niestety..nie można mieć wszystkiego.
- Racja, boję się tego czasu tutaj bo nawet nie wiem czy przeżyję.. - westchnęłam i usiadłam na wolne łóżko.
- Dasz radę, będziemy ci pomagać, jakoś się przyzwyczaisz - powiedział Sam i uśmiechnął się.

W tym samym momencie wszedł Harry, z torbą dla mnie.
- Kochanie, to są rzeczy dla ciebie, ciuchy, kosmetyki...będę cię odwiedzał codziennie...uważaj na siebie i nie przemęczaj. - pocałował mnie.
- Jasne, nie masz się co martwić. - odpowiedziałam i położyłam torbę od razu obok łóżka.
- Tylko bądź grzeczna - powiedział i spojrzał na obydwóch chłopaków.
- A idź ty zazdrośniku, Kocham  Cię, pamiętaj.
- Dobrze, w takim razie do jutra, zrobię jakieś zakupy dla ciebie i widzimy się około 13. - przytulił mnie, pocałował i wyszedł z sali.
Przebrałam się w pidżamę, i położyłam do łóżka, czekałam na lekarza który miał dać mi leki i wszystko wyjaśnić.
- Witaj September, z resztą lekarzy doszliśmy do wniosku, że Twój stan zdrowia nie jest tak bardzo tragiczny jak by mógł się wydawać. Damy ci kroplówki i możesz iść do domu. Leki wszystko dostaniesz, ale nie możesz się przemęczać. Masz kogoś kto się tobą zajmie?
- Tak, oczywiście, ale na prawdę mogę iść do domu?
- Jasne, ubieraj się. - powiedział lekarz z uśmiechem na twarzy.
Zadzwoniłam do Harrego, on się bardzo ucieszył i 10 minut później był już u mnie. Zabrał torbę i poszedł do doktora po leki i kroplówki.
- Myślałam, że lepiej się poznamy - powiedziała Gemma z lekkim uśmiechem.
- Ja też, ale nie martw się, postaram się was odwiedzić, trzymam kciuki. - powiedziałam i podeszłam po kolei do każdego żeby go przytulić.
Wyszłam z sali i zrobiło mi się przykro...znałam ich zaledwie trzy godziny a przywiązałam się jakbym znała trzy lata. Ja mogę iść do domu, a oni muszą zostać, świat jednak jest niesprawiedliwy. Przez całą drogę do domu sie nie odzywałam, nie dowierzałam, że będę mogła wrócić do domu.




Tumblr_mgvhrhjoa31s3w2eso1_500_large



niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział siedemnasty.

Założyli mi but ortopedyczny, po czym szybko zadzwoniłam do Harrego, czy mógłby po mnie przyjechać. Zgodził się i 10 minut później już był.
- Boże co ci się stało?!
- Przewróciłam się na łyżwach, nic poważnego. Złamana noga tylko.
- Dzięki Bogu, że nic ci nie jest.
- Możemy już jechać do domu?
- Jasne, a ten chłopak to?
- Ah, no tak. To jest Dawid, to z nim się spotkałam.
- Cześc, miło cie poznać - podał rękę Harry.
- Siema, mi również ciebie - chłopak sie uśmiechnął.
- Dobrze, w takim razie do zobaczenia kiedyś tam, September. Do zobaczenia Harry - rzucił chłopak i wyszedł.
 Przez całą drogę do domu nic nie mówiłam, tylko łzy napływały mi do oczu. Nie miałam pojęcia, jak powiedzieć Styles'owi o mojej chorobie.

*kilka tygodni później*

- September, poczta!
- Odbierz, ja nie mogę teraz!
- Eh, zawsze wszystko ja - powiedział sam do siebie Harry.
*Witam Pana, oto list do September, miłego dnia - rzucił starszy mężczyzna i odszedł*
"Szpital imienia Georga Washingtona" - A co mi tam, otworzę.

" Chcieliśmy poinformować Panią, że choroba na którą jest Pani chora rozwija się nieprawdopodobnie szybko, proszę jak najszybciej stawić się w szpitalu u doktora Adkinsa. "

Wyszłam z łazienki przecierając moje długie kasztanowe włosy ręcznikiem.
- Co tam trzymasz? - zapytałam.
- List, ze szpitala. Na co jesteś chora? - Harremu naleciały łzy do oczu. - Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?
- Bo ja nie chciałam Cię martwić.
- Ale jak to nie chciałaś mnie martwić?! Na co jesteś chora?
- Mam raka...
- Co?! Ale dlaczego, jak to..
- Przepraszam Harry, że nic Ci nie powiedziałam, to nic wielkiego.
- Nie wcale! Twoja choroba się bardzo szybko rozwija..jak mogłaś być tak nieodpowiedzialna?!
- Przepraszam, ja nie chciałam robić kłopotu.
- Czy Ty rozumiesz co mówisz?! Jak długo o tym wiesz?
- Pamiętasz jak przyjechałeś po mnie, bo miałam złamaną nogę...to wtedy wiedziałam.
- Przecież to ponad miesiąc! Wsiadaj do auta, jedziemy do szpitala!

*Oczami Harrego*
Byłem zły na September, że nie powiedziała mi tego wcześniej, że przez tak długi okres ukrywała to przede mną, a może i jeszcze dłużej by ukrywała, gdybym sam nie otworzył tego listu. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że jakoś da się to wyleczyć.

Wysiadłam z samochodu, podbiegł Harry i od razu wziął mnie pod ramię. Szliśmy po woli, żebym się nie przewróciła bądź z braku sił zemdlała. Podeszłam do recepcji i powiedziałam, że dostałam list z którym mam się zgłosić do doktora Adkinsa. Bardzo miła pani pielęgniarka zaprowadziła mnie do pokoju 120. Usiadłam na krześle a Harry poczekał na korytarzu. Czekałam z 10 minut, aż w końcu doktor Adkins wszedł do sali.
- Dzień dobry, Pani Cortez.
- Witam.
- Zapoznałem się z pani papierami. Niestety ale musi pani od tego momentu zostać w szpitalu.
- Ale ja nie mogę...co z moimi rzeczami?
- Pani chłopak może przywieść jakieś niezbędne rzeczy.
- Ile muszę tu zostać? Tydzień, dwa?
- Dopóki pani nie wyzdrowieje albo..- Albo umrę? - przerwałam lekarzowi.

- Niestety, tak.
- Dobrze, w takim razie do jakiej sali mam się udać?
- Sala 239, to odpowiednie miejsce, pielęgniarka panią zaprowadzi - uśmiechnął się, a ja wyszłam z sali. Udałam się do wyznaczonej sali i ujrzałam tam...


Rozdział siedemnasty nadchodzi, następnym razem będzie kontynuacja tego, lekki niedosyt wam zostawiam :D Wszystkim życzę wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku! <3


Tumblr_mfhk4yitiw1re30gxo1_500_large

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział szesnasty.

Usiadłam na kanapie i czekałam na Celinę. Wciąż nie byłam pewna czy robię dobrze, bo w końcu to nie mój interes by z nią porozmawiać. Zadzwonił dzwonek, Harry poszedł otworzyć drzwi.
- Cześć, miło Cię widzieć.

Usłyszałam piskliwy głosik.

- No hej, wejdź do pokoju, i się rozgość, ja zostawię was same.
- Cześć, September - powiedziała blondynka.
- No cześć.
- Chciałam z Toba pogadać, pogodzić się.
- Ale my w zasadzie nie mamy o czym rozmawiać, zawaliłaś, i myślisz, że ja od tak Ci wybaczę? Zostawiłaś mnie, kiedy powinnaś być ze mną, bo przecież jesteśmy przyjaciółkami, a raczej byłyśmy.
- Ja wiem, że wszystko spieprzyłam, ale ja chciałam o wszystkim zapomnieć, żeby było jak dawniej.
- I jest? Nie wiem czy było warto.
- Nie jest, ja nie chciałam mieszać się w życie Nialla i Harrego, a co najważniejsze w Twoje, bo pamiętam dobrze co zrobiłam.
- Pomimo wszystko prawdziwi przyjaciele nie odchodzą, oni zostaję bez względu na wszystko.
- Po prostu chciałabym, żebyś mi wybaczyła,  nie musimy sie przyjaźnić, ale chcę zgody. Nie mogę zostać dłużej, jestem umówiona. Do zobaczenia, masz mój numer jak by co.
- Jasne, narazie. - rzuciłam i poszłam w stronę schodów. Poszłam do sypialni się przebrać na spotkanie z Dawidem.
- Kochanie, gdzie jesteś? - dobiegał głos z dołu.
- Tutaj jestem, w pokoju! - krzyknęłam
Harry wszedł do pokoju - gdzieś się wybierasz?
- Tak, umówiłam sie ze znajomym - lekko sie uśmiechnęłam.
- Ze znajomym?
- Tak, coś nie okej?
- Nie no wszystko w porządku - usiadł na łóżku.
- Przestań być zazdrosny, nie każdy znajomy musi być jakimś kochankiem.
- Ale...ale ja nie jestem zazdrosny - wbił wzrok w ziemię.
- Oczywiście. - zaczęłam się śmiać.  Ubrałam sie w to:
 
- Dobra, ja wychodzę, a Ty to spotkaj się z Niallem na przykład.
- Wolałbym posiedzieć z Tobą.
- Pobędziemy jak wrócę a teraz do zobaczenia. Pa - pocałowałam go i wyszłam.
Byłam podekscytowana tym całym spotkaniem, kiedy spotkałam go pierwszy raz w parku, czułam że to sympatyczny i miły chłopak. Umówiliśmy się w małym parku niedaleko Starbucks. Siedziałam na ławce i słuchałam muzyki.
- September? - zagaił znajomy chłopak.
- Tak, a Ty jesteś Dawid? - uśmiechnęłam się.
- Tak! witaj, miło Cię poznać - podał mi rękę.
- Mi Ciebie również - podałam mu również.
- To co, może gdzieś pójdziemy żeby porozmawiać w spokoju - zapytał.
- Jasne, chodźmy tutaj do Starbucks, jest najbliżej.
Poszliśmy prosto do kawiarni i usiedliśmy przy stoliku koło okna.
- To opowiadaj cos o sobie. - uśmiechał się przyglądając mi sie z zaciekawieniem.
- No w sumie to nic ciekawego, leżałam w śpiączce...- opowiedziałam mu całą historię.
- No i teraz nie wiesz, czy możesz wybaczyć przyjaciółce czy nie?
- Właśnie nie wiem, bo skoro się za nią uważa, to powinna się tak zachowywać, a wcale się nie zachowywała.
- Rozumiem co czujesz, sam nie chciałbym sie znaleźć w takiej sytuacji - spojrzał mi w oczy.
- Muszę dać jakoś radę. Dobra opowiadaj o sobie - uśmiechnęłam się szeroko.
- W sumie to nie ma za bardzo co, miałem dziewczynę, no ale zostawiła mnie dla przyjaciela no i od tamtej pory nikogo nie miałem. - posmutniał.
- Przepraszam, nie powinnam była o to pytać - złapałam go za dłoń.
- Nie, nic się nie stało - uśmiechnął się.
- Dobra, to gdzie idziemy teraz?
- Hmm, może pójdziemy na łyżwy? - zaproponował.
- Ale ja nie umiem jeździć - zaczęłam się śmiać.
- Nie bój się, ja też nie. - puścił mi oczko.

Wyszliśmy ze Starbucks i poszliśmy na łyżwy nie byłam pewna czy to dobry pomysł, bo nie umiem jeździć. Ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Wzięliśmy łyżwy, założyliśmy i pognaliśmy na lód. Było dobrze, do momentu kiedy sie przewróciłam i poczułam straszny ból w nodze.
- Ałaa!! - krzyknęłam
- Co się stało?! - zapytał przerażony Dawid.
- Nie wiem, boli mnie strasznie noga - syknęłam
- Musimy jechać do szpitala - powiedział i wziął mnie na ręce.
Noga niemiłosiernie bolała, nie wiedziałam co to może być, liczyłam na zwichnięcie, ale w najgorszym przypadku może to być złamanie. Usiadłam na kozetce, i czekałam na wyniki. Do sali wszedł lekarz.
- Nie mam dla Pani dobrych wiadomości.
- Złamana?
- Tak, czeka Panią gips. Ale jest coś jeszcze.
- Co?
- Zrobiliśmy wszystkie badania, rutynowo. Krwi i w ogóle.
- No co jest? - zapytałam zaniepokojona spoglądając na Dawida.
- Pani ma Raka.
- Że co prosze?!
- Przykro mi.
- Ale jak to panu przykro?! Przecież ja przyjechałam z nogą a nie żeby się dowiedzieć..że..że mam raka.
- Za jakiś miesiąc, dwa kiedy noga będzie zdrowa będzie pani musiała zostać w szpitalu, dostanie pani chemie.
- Wypadną mi włosy?
- Tak, to naturalne zjawisko.
- Jakie kurwa naturalne, czy ja umrę?
- Jeśli leki nie pomogą to prawdopodobieństwo jest.
- Przecież mi się cały świat zawalił, kurwa co to ma być..
- Prosze usiąść na wózek, zawieziemy panią do sali obok i założymy but ortopedyczny, proszę się zjawić za miesiąc na założenie gipsu.

Przecieć to jest niemożliwe, przecież czułam sie dobrze. Boję się, jak zareaguje Harry, przecież to zniszczy nam życie.

Nowy jest, prosze bardzo. Przepraszam, że tak późno, ale jest bardzo dużo nauki i nie mam za bardzo czasu. Mam nadzieję, że się spodoba. Pozdro <3

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział piętnasty.

Posiedziałam na ławce przez chwile i zastanawiałam się, co się właściwie przed chwilą stało. Chciałam już wracać do domu, ale chyba nie wypada mi zostawić tutaj Harrego na pastwę tej suki, nie przyjaciółki, zwykłej suki. Zadzwoniłam do Harrego.
- Jeśli nie zjawisz się w parku za 10 minut wracam do domu sama.
- Ale jak to?
- No tak to, chcę wracać do domu, masz 10 minut i ani sekundy więcej.
- Dobrze, nie złość się tak.
- Ale ja się wcale nie złoszczę! - rozłączyłam się i poszłam po woli w jego stronę.
Czekałam na niego równo 10 minut.
- Nareszcie! Co wy tam robiliście?
- Rozmawialiśmy, o tobie o tej całej sytuacji.
- Uroczo.
-  Nie wiem o co ci chodzi.
- Nie wiesz o co mi chodzi?! Może o to, że moja "najlepsza przyjaciółka" zostawiła mnie kiedy ja byłam w śpiączce.
- Ale ona wie, że źle zrobiła, na pewno jest tego świadoma.
- Czyli teraz będziesz jej bronił? Miałam nadzieję, że będziesz dla mnie wsparciem a ty stajesz bo przeciwnej stronie.
- Ale kochanie, ja nie jestem po żadnej stronie. Nie podoba mi się to, że się kłócicie, no oczywiście masz powód bo zrobiła to co zrobiła, ale każdy popełnia błędy i może powinnaś jej dać drugą szansę?
- Ja..ale..ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł.
- Spróbuj chociaż, proszę cię. - złapał mnie za rękę.
- A tobie co tak zależy na tym?! Może po prostu chcesz ją mieć obok siebie?
- Znowu zaczynasz? To był jeden raz i żałuję tego cholernie, nawet nie wiesz jak bardzo.
- Jasne, wracajmy do domu, jestem zmęczona.
- A właśnie, Celina wpadnie do nas jakoś o 15.
- Ale jest 13.30! A poza tym, to się nie zgadzam..- wsiadłam do auta i zapięłam pasy.
- Musicie się pogodzić w końcu..- mruknął.
- Dobrze, ale uprzedzam, że nie będę miła jak chce to niech się stara.
Odjechaliśmy i czym prędzej jechaliśmy do domu, miałam jakąś traumę z tym związaną, ale nie mogła przecież do końca życia bać się aut. Droga zleciała w sumie szybko, jeszcze po drodze wstąpiliśmy do sklepu po rzeczy potrzebne na obiad mamie Harrego. Byłam trochę zła na Harrego, że za moimi plecami coś kombinuje, ale wiedziałam, że to dla mojego dobra i innych też. Wysiadłam z auta nic nie mówiąc i powędrowałam do pokoju, przebrać się w to :


Czym prędzej wyszłam z domu i poszłam do kawiarni. Usiadłam i zamówiłam małą czarną, nie wiem czy powinnam to pić, ale muszę ochłonąć. Wyciągając drobne z torebki znalazłam numer tego chłopaka. Ale jakim cudem on się tu znalazł, skoro miałam inną torebkę? Wiem, Harry...Zadzwonić czy nie zadzwonić? Nie wiedziałam co mam robić, ale w końcu, co mi szkodzi.
- Dawid?
- Tak, kto mówi?
- Pamiętasz jak spotkałeś dziewczynę w parku? Siedziała na ławce, dałeś jej swój numer.
- Ah tak tak.
- September.
- Coś się stało?
- Powiedziałeś, że jak będę chciała to mam dzwonić, więc to robię.
- Może powinniśmy się spotkać?
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Przecież to tylko rozmowa.
- Dobrze, ale jak chcesz się spotkać?
- Przyjadę do Ciebie okey?
- Dobrze to o której?
- Około 18?
- Dobrze, a adres wyślę Ci sms'em.
- To do zobaczenia, pa.
Pożegnałam się i rozłączyłam, wypiłam kawę i wróciłam do domu.
- Gdzie byłaś? - zapytał od progu Harry.
- Nie twój interes.
- Jak to nie mój!? - sykną.
- No to moja sprawa gdzie chodzę i z kim.
- Dalej się gniewasz o Celinę? Przecież my tylko rozmawialiśmy.
- Tak jasne, ale musiałeś ją tutaj zaprosić?
- No a co miałem zrobić? Inaczej się nie pogodzicie.
- O 18 wychodzę, jak zdąży to ok a jak nie to nie będę na nią czekała.
Miałam dość tego ciągłego mieszania, od sprawy z Celiną nie do końca ufałam Harremu kiedy mówił mi, że tylko rozmawiali. Ja nawet nie wiem czy chcę się z nią pogodzić, bo w końcu, to jej wina i po raz drugi zawaliła. Muszę się w końcu spotkać z Avalon, pogadać i zapytać co u niej i Nialla chociaż i tak wiem, że bardzo dobrze. Dawno się z nimi nie widziałam, czas to nadrobić. 

Z góry przepraszam, że tyle dialogów. Wiem że tam komuś się nie podobało chyba, ale tak jakoś mi bardziej pasowało :D Zapraszam do czytania i komentowania i piszcie co myślicie. Pozdro <3

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział czternasty.

Zapadła niezręczna cisza i nie wiedziałam o co chodzi, bo przecież pytanie które zadałam nie było tak bardzo kłopotliwe.

- Chyba muszę powtórzyć..GDZIE JEST CELINA?!
- Wyjechała..- sykną i wyszedł z łazienki.
- Jak to "Wyjechała"
- No tak, normalnie. Po tym jak zapadłaś w śpiączkę wyjechała, nie chciała mieszać w naszym życiu..
- Nie wierzę, że to był jej jedyny motyw...-podeszłam do niego.
- Nie chciało jej się czekać, dopóki się nie obudzisz.
- Co kurwa?! To są jakieś jaja chyba.
- Nie, ja jej mówiłem, żeby nigdzie nie jechała bo przecież jesteś jej przyjaciółką i jej potrzebujesz ale ona nie zważała na to.
- Gdzie ona teraz jest?!
- Co chcesz zrobić?!
- Gdzie ona mieszka?! - krzyknęłam.
- W jakimś internacie ogólnie to chodzi do Cambridge, to w Paryżu chyba.
- Musimy tam pojechać.
- Co?! O nie nie nie, to ona miała przyjechać a nie ty do niej.
- Ale ja muszę z nią porozmawiać, a czy chociaż raz przyjechała do szpitala?
- Eee..nie..Bynajmniej jej nie widziałem.
- Jutro z samego rana tam jedziemy i nie chcę słyszeć więcej głupot, że to ona powinna przyjechać..bla bla bla..- powiedziałam.
- Ale pamiętasz co mi obiecałaś?
- Tak, pamiętam..-pocałowałam go i poszłam do sypialni, byłam strasznie zmęczona więc od razu zasnęłam.
______________________________________________________________________________
Sobota, godzina 09.25
Przebudziłam się i zobaczyłam, że Harrego nie ma koło mnie, zeszłam na dół i zobaczyłam jak stoi przy blacie i rozkłada talerze.
- A to co, śniadanie?
- Tak, zjemy i jedziemy.
- A co się stało? Że tak nagle chcesz?
- Mam Ci pomagać a nie utrudniać.
- Dobra, to ja zaraz wrócę tylko się przebiorę.
Ubrałam to:
1669. 

I razem z Harrym wsiadłam do samochodu, podróż zajęła nam dość sporo czasu, bo nie chcieliśmy lecieć samolotem, przez ten czas mogliśmy porozmawiać. Oczywiście nasz temat zszedł na pas, który był rozpoczęty w łazience i cały czas musiałam zbijać Harrego z tropu.
- Czy możesz dać mi w końcu spokój?
- Ale tak czy nie?
- Co?

- No obiecałaś...-spojrzał na mnie smutnymi oczami.
- No jak obiecałam to tak..-odpowiedziałam i przeczesałam grzywkę.
- Okey, a daleko to jeszcze?
- Nie, właśnie już jesteśmy.

Wjechaliśmy na parking niedaleko internatu Cambridge. Wysiedliśmy i powędrowaliśmy do najbliższej informacji. Tam w "okienku" siedziała starsza siwa kobieta.
- Dzień dobry.
- Witam, w czym mogę pomóc?
- My szukamy niejakiej Celiny Kennedy.

- Już sprawdzam...ah tak, pokój 147.
- Dobrze dziękuję.
Przeszliśmy przez cały internat, pokój był na samym końcu i z tego co się dowiedziałam, to Celina jest sama w pokoju. Cały czas mnie zastanawia co ona ma mi ciekawego do powiedzenia, bo przecież cztery lata to bardzo dużo. Zapukałam do drzwi, i otworzyła mi Celina, nic się nie zmieniła.
- Se..September?
- Tak, zdziwiona?
- Wejdź, proszę.
- Ja tylko na chwilę, chcę sobie coś z tobą wyjaśnić.
- Cieszę, się że już po wszystkim, tęskniłam za moją najlepszą przyjaciółką..-uśmiechnęła się.
- Przyjaciółką?! Ty sobie chyba jaja robisz! Nie było cię przez ten cały czas a teraz mi mówisz, że jesteś moją przyjaciółką?!
- No tak, nie chciałam, żeby tak wyszło.
- Nie kurwa! Wcale, jesteś jakaś nienormalna, nie chcę cię znać i to definitywnie!
- Ale Ember, przestań!
- Nie mów tak do mnie i nie przestanę, zostawiłaś mnie! 
-  Ale to nie tak miało być.
- A jak?! Chciałaś wrócić, zanim się obudzę?! Jak gdyby nigdy nic?
- Dziewczyny, przestańcie..-wtrącił się Harry.
- Nie odzywaj się..-krzyknęłam.
- A może, jak bym was zostawiła samych, to całkiem byście się zabawili?!
- Ember, uspokój się, to zachodzi za daleko..- uspokajał mnie Harry.
- Co ty wygadujesz?!..-pytała z niedowierzaniem Celina.
- To co kurwa słyszysz, nienawidzę cię!
- September, daj mi wytłumaczyć!
- Znam całą prawdę i nie chcę cię znać, żegnaj...-odpowiedziałam i wyszłam z pokoju. Zaczęłam płakać, kątem oka widziałam, że ludzie się na mnie gapią, ale w sumie to mnie to nie obchodziło, Harry też gdzieś zaginął. Usiadłam na ławce w parku i wyjęłam telefon, chciałam zadzwonić do lokowatego, ale doszłam do wniosku, że chcę pobyć sama i na pewno dobrze mi to zrobi. Podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Pomóc ci w czymś?..-zapytał niepewnie.
- Nie, wszystko jest dobrze. 
- Bo jesteś zapłakana i nie wiem, czy nie stało się coś poważniejszego..-uśmiechnął się kłopotliwie.
- Nie na prawdę wszystko jest okey, ale dziękuję za troskę..- uśmiechnęłam się i otarłam łzy. Chłopak usiadł koło mnie.
- Jestem Daniel, miło mi...-uśmiechnął się i podał mi rękę.
- Ja jestem September..-odpowiedziałam tym samym.
- To może powiesz mi, co się stało? No chyba, że nie chcesz to okey, zrozumiem.
- Straciłam najlepszą przyjaciółkę. 
- Hmm, ale skoro to taka mała kłótnia to może da się wszystko naprawić?
- Nie bo ona po prostu zrobiła coś strasznego. 
- Dobrze, nie musisz mówić co, jestem tylko kolesiem napotkanym na ulicy, miło było cię poznać i chyba się nie obrazisz, jak dam ci swój numer.
- Dobra, możesz dać...- wzięłam.
- Miło było, pa..-uśmiechnął się na odchodnym.
Wiem, to jest trochę dziwne, a może nawet bardzo, że biorę numer od kolesia którego dopiero co poznałam, nawet nie wiem jaki jest, ale wydaje się być miły i skoro oferuje pomoc mogę z niej skorzystać jak dojdę do siebie to na pewno będę chciała pogadać z kimś kto nie ma pojęcia o moich problemach. 

_________________________________________________________________________

Jest kolejny rozdział, mam nadzieję, że wam się podoba i skomentujecie go. Podaję wam link do nowego bloga, który będzie zupełnie inny niż te. Blog o "VAMPIRE DIARIES" został usunięty.
http://mementomoriparadise.blogspot.com./ Nowy blog!! Pozdro, Midday.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział trzynasty.


Kilka tygodni później czułam się już lepiej. Zabrałam swoje rzeczy ze szpitala i wezwałam taxi. Pojechałam do 'swojego' domu i zostawiłam rzeczy, przebrałam się i zrobiłam wysokiego kucyka, mam już takie długie włosy. Zadzwoniłam do ciotki Taylor i zaczęłam rozmowę.
- Witaj, ciociu Taylor.
- September? Jak się czujesz?
- Dobrze, już jest lepiej. Mam do ciebie wielką prośbę, wiem, że nie powinnam bo nie spędziłyśmy ze sobą zbyt dużo czasu, ale to na prawdę bardzo ważne.

- Dobrze, ale wydaje mi się, że to nie rozmowa na telefon. Przyjadę jutro z Laysey dobrze?
- Z Laysey?..no dobrze. To przyjedźcie do domu po rodzicach. Do zobaczenia.

- Pa...-rozłączyła się.
Zadzwoniłam do Harrego i poprosiłam go żeby przyjechał. Bez wahania się zgodził. jakieś dziesięć minut później był już u mnie w domu.
- Kochanie, ja chciałem po ciebie przyjechać..-mówił ze smutną miną.
- Ale ja dałam sobie radę widzisz? żyję..-uśmiechnęłam się.
- To nie jest zabawne..- pocałował mnie w usta.

- Przesadzasz. Rozmawiałam z ciocią dzisiaj, chcę pożyczyć od niej pieniądze.
- Co?! nie, damy sobie radę i jeszcze ta jej córka..Ember...-powiedział i usiadł na krześle.

- Nie damy, Harry. Nie masz pracy ani ja. Nie możemy żyć na utrzymaniu twojej mamy.
- Ale ja mam pracę...-uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.
- Tak jasne, ciekawe jaką? Zawodowe obijanie się?
- No nie, kurde. Ember, co ty we mnie nie wierzysz?
- No wierzę, kochanie. To co to za praca?
- Rozwożę pizzę..-zaczął się śmiać.

- No to dobrze, przecież jak na ciebie to całkiem dobra praca.
- No dzięki dzięki. Ty to umiesz człowieka pocieszyć..-powiedział.
- Staram się, ale Harry, zawsze pieniądze od cioci się nam przydadzą. 
- A jeśli ona będzie coś chciała w zamian? Albo ta jej głupia córka?
- Przecież to jest rodzina, nie mogą tak po prostu nas wykorzystać.
- A ty możesz je?
- Ale to nie jest tak, Harry.
- A jak? Nie widziałaś jej tak długo i nagle chcesz wziąć od niej pieniądze? 

- W mojej głowie inaczej to wyglądało.
- Z twojej interpretacji, to na pewno było okej, ale z jej...wątpię.
- Chyba masz rację.
- Nie chyba ale na pewno.
 Po tej jakże długiej i wyczerpującej rozmowie, Harry zabrał mnie na obiad, zadzwonił do Nialla czy chce też się wybrać. Zgodził się. Doszliśmy do restauracji "green trees" i zajęliśmy stolik trzy osobowy. Czekaliśmy na Nialla z piętnaście minut ale raczył się zjawić, ku naszemu zdziwieniu nie sam. 
- Siema, to jest Avalon...-dziewczyna się uśmiechnęła.
-  Cześć Avalon. Miło mi cię poznać..-powiedziałam i wstałam z miejsca, żeby podać jej rękę. Popatrzyłam na Harrego i złapałam go za koszulę dając mu znak, żeby wstał.
- Mi również miło was poznać...usiadła na dostawionym krześle.
- Przepraszam za Harrego, jakiś niewychowany.
- Ale ma uczucia..-powiedział oburzony a ja w zamian go pocałowałam.
- To zawsze działa..-zaczęłyśmy się śmiać.
- No Niall, nie mówiłeś, że z kimś przyjdziesz. Czy wy jesteście razem?..-zapytał dość niedyskretnie Harry, a ja go szturchnęłam.
- Harry, wiesz..powiem tak dyskretnie. ZAMKNIJ SIĘ!! ..-wykrzyczał Niall a Avalon zaczęła się śmiać.
- Oj spokojnie Niall, mi to nie przeszkadza...-powiedziała brunetka i spojrzała chłopakowi prosto w oczy. 'Chyba coś z tego będzie' pomyślałam.
- To co zamawiamy?
- Dla ciebie Niall, to cała restauracja za mało...-powiedziała Avalon.

- Oho, to widzę, że wie nawet iż jesteś żarłokiem..-Harry zaczął się śmiać. - To będzie mocne uczucie..
Niall zmierzył Harrego wzrokiem a Avalon się zaczerwieniła. Minęło dobre pół godziny, zanim zamówiliśmy jedzenie. Po skonsumowaniu wybraliśmy kino i zdecydowaliśmy sie na film "21 Jump Street"  Film był cudowny, zabawny co chwilę się wszyscy śmiali, jak nie lubię komedii ta rozśmieszyła mnie do łez. Potem wybraliśmy sie na zakupy, jak zwykle chłopacy marudzili - "długo jeszcze" - "już tu byliśmy"..bla bla bla. Ja z Avalon bawiłyśmy się cudownie i muszę przyznać, że dziewczyna jest na prawdę cudowna, zabawna i lubimy to samo.
- Chyba się domyślam dlaczego Niall cię wybrał...-powiedziałam oglądając śliczną letnią sukienkę.

- Co masz namyśli mówiąc "wybrał"
- Bo wiesz, Niall to jest inny typ chłopaka, nie ugania się za dziewczynami i nie oczekuje tego samego od nich. Czeka na tą jedyną i chyba ją znalazł.

- Ale my się znamy tylko tydzień, nie widzę, żeby okazywał zainteresowanie mną. 
- Nie? ...hm..z tego co mi Harry opowiadał, to cały czas mówi tylko o tobie, nawet odbyli poważną rozmowę na twój temat, ale Harry nie chciał mi powiedzieć...-dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
- Poważną rozmowę? ..oho zaczynam się bać.
- Nie no coś ty, wydaje mi się, że jak Niall kogoś pokocha, to kocha takim uczuciem, które ciężko zniszczyć.
- Tak jak Harry ciebie?
- Emm.. ja nie wiem, czy to jest takie uczucie.
- Jest, myślisz, że tego nie widać? Nawet jak nie rozmawiacie patrzy na ciebie jak na obraz, zakochany jest niesamowicie. To co on o tobie mówi, przekracza wszelkie granice.
 - Oh, nie wiem co powiedzieć..
- Nich chyba nie musisz..-powiedziała i podeszła do kasy. - kupujesz tą sukienkę?
- Tak, tak jest świetna. Wyszłyśmy ze sklepu i od razu rzuciłam się na Harrego.

- Za co to?..-powiedział uśmiechnięty.
- Za to, że jesteś..-odpowiedziałam i pocałowałam go czule i namiętnie. Całowaliśmy się jeszcze chwilę i zaczęliśmy iść w kierunku wyjścia z centrum handlowego. Ja z Harrym poszliśmy w stronę mojego domu a Niall z Avalon chyba w stronę parku. 


*Avalon*
Chciałam pogadać z Niallem o tym co nas łączy, ale nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę, odwróciłam się w stronę jego a on złapał za mój podbródek i przyciągnął do swojej twarzy, lekko musnął moje wargi i wyszeptał -"znaczysz dla mnie tak dużo" i mnie pocałował. Czułam się cudownie, z jednej strony dziwnie, ponieważ Niall to jedyny chłopak z którym chciała bym, żeby wyszło tak dużo a z jednej niesamowicie, bo ten pocałunek był taki ciepły. Odsunął się ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy, uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Wtedy wiedziałam, że jestem bezpieczna. 
_________________________________________________________________

Weszliśmy do "mojego" domu. Ja powędrowałam do łazienki się umyć a Harry czekał na mnie w salonie. Nagle usłyszałam, że drzwi od łazienki się otwierają. Zakręciłam kurek i otworzyłam drzwiczki i tak jak myślałam był to Harry.
- Harry, zboczeńcu wynocha.
- No ale dlaczego?
- Beacuse im naked.

- Ale ja ciebie widziałem nago..-uśmiechnął się szyderczo.
- Właśnie tylko dla tego wyszłam z pod prysznica przy tobie.
- Ah, wiedziałem, że mnie kochasz.
- Hmm, kto ci tak powiedział?..-zapytałam.
- Ja to wiem..-podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Harry, nie dzisiaj i nie teraz...-zapięłam stanik i założyłam majtki.
- Ale dlaczego??
- Bo jestem zmęczona i w ogóle. Może jutro?..-poczochrałam mu włosy.

- Dobra, ale obiecaj...-pocałował mnie.
- Obiecuję..ale wiesz, zastanawia mnie jedno..gdzie jest Celina?..

_______________________________________________________________________
No i jest nowy. Wiem, że niewiele osób go czyta, ale warto napisać coś nowego dla tej cząstki. Mam nadzieję, że się podoba i zapraszam do komentowania. Pamiętajcie, że to dla mnie bardzo ważne. Pozdro.

Buzaczek prosto z serduszka:*

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział dwunasty.


Pobiegłem od razu do jej sali i spojrzałem na nią, patrzyła na mnie tymi swoimi oczętami i nie mogłem uwierzyć, że znów będę mógł z nią porozmawiać.
- September, kochanie.
- Kim jesteś? ..-powiedziała słabym głosem.
- No to ja, Harry Styles, jestem twoim chłopakiem, nie pamiętasz mnie?...-zapytałem, byłem trochę zaniepokojony.
- Nie, pierwszy raz cię widzę. A powinnam cię pamiętać ?
- No tak, przeżyliśmy ze sobą tak długo, czekałem na ciebie te 2 lata, rozumiesz?
- To miłe, ale ja na prawdę nie wiem kim jesteś..-mówiłaś z kamienną twarzą.
- Ale przecież to niemożliwe, jak mogłaś zapomnieć te wszystkie dobre chwile?
- ŻARTUJĘ GŁUPOTO ! ...-krzyknęła.
- Co?!
- Żartowałam, pamiętam wszystko i wiem, co do mnie mówiłeś, jestem Ci niezmiernie wdzięczna!
- Ember, weź mnie tak nie strasz więcej. Wiesz jak się cieszę, że nic Ci nie jest? ...no prawie.
- Ja też, ale doktor mówił, że muszę zostać jeszcze w szpitalu i że nie mogę się męczyć, bo to niebezpieczne.
- Tak tak wiem, oczywiście zajmiemy się tobą najlepiej jak potrafimy.
- Zajmiemy?
- No tak, ja i mama.
- Nie Harry, nie mogę wam się zwalić na głowę, muszę własne mieszkanie wynająć i radzić sobie.
- Ale nie ma mowy, nie zostawię cię i mama nawet sama zaproponowała, uprzedziła mnie że będziesz u nas mieszkać.
- Harry, ale ja się będę źle czuła, że po prostu na was żeruję!
- Nie denerwuj mnie nawet, spotkamy się jutro, przyjadę po ciebie.
- Ale ja nie mogę..
- Możesz, coś przygotowałem.


____________________________________________________________________________




Nie byłam pewna co on knuje i przyznam, że trochę się obawiałam, może po tym wszystkim on chce mnie zostawić?...zmarnowałam z jego życia aż 2 lata a przez ten czas przecież mógł znaleźć sobie kogoś lepszego a nie czkać na taka niezdarę jak ja. Ale byłam dobrej myśli, mam nadzieję że wszystko się jakoś dobrze ułoży. Około godziny 15 przyszła pielęgniarka z obiadem, było okropne nie miało smaku i nigdy tego nie jadłam, albo czasem na siłę bo w końcu musiałam coś jeść. Znowu była ta okropna zupa podobno to pomidorowa ale mi coś nie wyglądało to w ogóle na jakąkolwiek zupę. Potem dostałam leki i poszłam spać nim się obejrzałam już był ranek, na śniadanie był jakiś czerstwy chleb i szynka która wyglądała i smakowała jak tektura. Nie przejmowałam się tym, czekałam tylko na Harrego, położyłam się spać i noc szybko zleciała.


Sobota, godzina 09,50


Obudziła mnie pielęgniarka, usprawiedliwiając się tym, że musi podać mi leki i kolację. Po jakiś 45 minutach miałam za sobą te dwie czynności. Leki okropne jak zawsze a o śniadaniu nie wspomnę. Tak wiem, tylko cały czas marudzę. Nie mogłam się doczekać, co Harry wymyślił. Cały czas myślałam o tym co mi powiedział, o tym mieszkaniu. Nie chciałam narzucać się jemu a ni jego mamie więc zaproponowałam, że wynajmę mieszkanie. Mogła bym tez zamieszkać u cioci i wtedy nie czuła bym się tak nieswojo. Przyszedł do mnie lekarz z bananem na twarzy.
- Witam, ktoś na panią czeka.
- Ale kto? Przecież ja nie mogę wychodzić.
- Ale ja pani pozwalam, proszę ubrać kapcie i usiąść na wózek.
- No dobrze...-jak powiedział tak uczyniłam. Zaprowadził mnie na dwór i posadził do karety z końmi.
Byłam zaszokowana. Dostałam słuchawki a w nich leciała piosenka Bruno Mars - Marry You. Jechałam i wciąż nie mogłam uwierzyć, po jakiś 10 minutach dojechaliśmy do parku. Wysiadłam i podjechałam wózkiem do fontanny. Tam wszyscy nasi znajomi tańczyli do tej piosenki, a z nieba leciały płatki róż. Pojawiła się orkiestra w czerwono żółtych strojach. Na niebie leciał samolot ciągnąc za sobą taśmę z napisem "September, I love you." ..Kiedy "przedstawienie się kończyło wszyscy ustawili się w dwie równe linie równoległe do siebie, pomiędzy nimi wyszedł Harry w garniturze. Siedziałam jak wryta, nie wiedziałam jak mam się zachować a co dopiero coś powiedzieć. Uklęknął przede mną i zaczął.
- September, wiesz że cię kocham i chcę spędzić z tobą resztę mojego życia. Wyjdziesz za mnie?
Zakręciła mi się łza w oku i wydukałam tylko...- Tak. Ostatkiem sił rzuciłam się Harry'emu na szyję i ucałowałam go. Wszyscy bili brawo. Wróciłam do szpitala i z powrotem położyłam się do łóżka. Harry siedział koło mnie i rozmawialiśmy cały czas. Zapytałam go, dla czego to zrobił a on odpowiedział..- Ponieważ Cię kocham. Życie z nim to istna bajka, poza kłótniami które spowodowały co spowodowały jest idealnie, uważam nawet, że to wszystko umocniło nasz związek, w końcu czekał na mnie 2 lata więc to coś musi oznaczać. Żałuję tylko, że nie ma ze mną rodziców, na pewno byli by dumni, że potrafię ułożyć sobie życie. Zawsze powtarzali... ,,Jesteś prześliczną i cudowną dziewczyną, uważaj żebyś nie trafiła na dupka." I jak widać nie trafiłam. To czasem takie trudne opowiadać ludziom co mnie spotkało, każdy pyta o to samo i to boli. Czasem ktoś sobie żartuje z rodziców a kiedy dowie się, że ich nie mam od razu mina mu rzednie i traktuje mnie jak kalekę...ktoś by powiedział...- Ale to zdarza się wielu...to prawda, ale nie wszyscy przechodzą to w tak bardzo emocjonalny sposób jak ja. Chciał bym im powiedzieć, co zrobił Harry, jak się czuję i w co się ubiorę. Co o nich myślę i czy zupa nie była za słona, ale nie mogę. Podobno po drugiej stronie będę mogła z nimi porozmawiać i się spotkać, ale to tylko bujda. Takie bajeczki opowiadają katolikom i ludziom którzy nie mają swojego rozumu. Wracając do domu, który stoi pusty od wielu lat przypomina mi się kiedy tata uczył mnie jeździć na rolkach, nie wychodziło mu i miałam mnóstwo siniaków, ale pomimo to byłam mu wdzięczna, że się stara i kochałam go bezgranicznie. Nie chciała bym nigdy ale to przenigdy zostawić swoich dzieci samych, odejść jak robią to inni, okłamać i mieć wszystko w dupie. Nie odzywać się przez wszystkie lata a potem wrócić, błagając o wybaczenie ponieważ nie ma się już pieniędzy. To nie są rodzice, to są zwykłe chuje dbający o siebie i nie myślący o innych. Pomimo wszystko jestem wdzięczna bogu, że spotkało mnie tylko to...-zaśmiałam się pod nosem. A może aż tyle?
- To co, jak wyjdziesz to kupimy sobie mieszkanie?..-zapytał Harry.
- Ale jesteśmy przecież tacy młodzi jeszcze, nie uważasz?
- Coś ty, nasza mama nam pomoże, a poza tym mam odłożone jakieś oszczędności.
- Jesteś tego pewien?
- Oczywiście.
-  Ale poczekaj, ja mam mieszkanie. Prawda, że po rodzicach ale jest. 
- To jest wspaniały pomysł..jest umeblowane.
- No właśnie, trzeba jeszcze pogadać z twoją mamą i moją ciotką.
___________________________________________________________

Tak wiem, nie jest to dużo, nie jest też Bóg wie jakie ciekawe, ale się starałam....widzę, że nie zależy wam na tamtym blogu co? ;(

Kliknj - zobaczysz więcej




wtorek, 3 lipca 2012

rozdział jedenasty.


*Oczami Nialla*


Usiedliśmy przy dwuosobowym stoliku i zamówiliśmy pizzę i po szklance coli. W oczekiwaniu na jedzenie zacząłem z nią rozmawiać.
- Więc, Avalon. Mieszkasz tu od dawna ?
- Tak praktycznie od urodzenia, wcześniej mieszkałam w Nevadzie, ale teraz mieszkam z wujem i ciocią.
- Aha, no to spora droga nie ? A dla czego się przeprowadziłaś ?
- Taty nie znam, a matka zaraz po urodzeniu podrzuciła mnie pod drzwi Steven'a i Sally - wujka i cioci.
- Przepraszam, ja nie wiedziałem. - opuściłem głowę.
- Nic się nie stało, w końcu nie wiedziałeś. Dobra, koniec o mnie..-zaśmiała się, miała taki śliczny uśmiech.
-  No więc, ja jestem Niall i mam 16 lat. Rodzice jak rodzice Bobby i Maura Horan. Mam najlepszego przyjaciela Harrego i kilka nieudanych związków, więc czekam na tą jedyną.
- Czyli nie masz obecnie dziewczyny ?-zapytała jakby z nadzieja.
- Nie nie mam, a ty masz chłopaka ? ..
- Nie, i też czekam na tego jedynego. Nie warto wiązać się w tymczasowe związki bez przyszłości.
- Masz całkowitą rację. Gdzieś ty była przez całe moje życie ? .- zaśmiałem się.
- No właśnie też się zastanawiam..- uśmiechnęła się, chyba się zawstydziła bo jej policzki nabrały koloru lekko czerwonego. Wydaje mi się, że jeśli poznam ją lepiej to mogło by być z tego coś pięknego.


_______________________________________________________________________
 *Kilka miesięcy później*


- Harry !!!..-usłyszałem z dołu, ale nie miałem ochoty schodzić.
- Harry, no chodź tu ! ..- poszedłem i od razu się wydarłem.
- Co?!
- Uspokój się, i kiedy idziesz do September ?
- Niedługo, muszę się ogarnąć, a co ?
- Zanieś jej kwiaty ode mnie, dobrze ?
- Po co jej te kwiaty jak i tak ich nie widzi ?
- Harry, przestań. Zachowujesz się jak małe dziecko. Chyba chodzi o to, żeby jak najszybciej się obudziła tak ? ..więc przestań się burmuszyć i idź do niej, porozmawiaj z nią.
- Dobrze, dobrze. Minęły już 2 lata a ona dalej nie daje znaków życia, codziennie modlę się, żeby się obudziła. Zaczynam się zastanawiać czy moje życie ma bez niej sens.
Ubrałem się i kupiłem dla niej duży bukiet kwiatów i pognałem do szpitala. Kiedy od razu wszedłem doktor do mnie podbiegł i zaczął się cieszyć.


- Panie doktorze, wszystko w porządku ?
- Tak ! jest cudownie, mam dla Pana wspaniałą wiadomość !
- Co się stało ?
- Pańska dziewczyna jakąś godzinę temu zaczęła mówić przez "sen"
- Co ?! Przecież to niemożliwe.
- Trzeba czasu a wszystko zostanie nagrodzone.
- Ale co powiedziała dokładnie ?
- Właściwie były to dosłownie 3 słowa i wypowiedziane tak cicho, że ledwo było je słychać.
- Ale co to było ?!..-przyznam, że zacząłem się niecierpliwić.
- ,,Kocham Cię, Harry"
Nic nie powiedziałem tylko się rozpłakałem, dość często mi się to zdarza. Usiadłem na szpitalnym krześle i pogrążyłem się w myślach. pomimo tej całej zaistniałej sytuacji byłem szczęśliwy, że w końcu Bóg wynagrodził to czekanie. Poszedłem czym prędzej do jej sali.
- Witaj, September. Przyniosłem dla ciebie kwiaty od mamy. Słyszałem od doktora, co powiedziałaś..- usiadłem przy niej na łóżku. ..- Widzę, że lepiej się czujesz coś mi się wydaje, że niedługo będziemy siedzieć w parku nie ? ..Złapałem ja za rękę..- Ember, kocham cię i zrobię dla ciebie wszystko. Czekałem te dwa lata to poczekam jeszcze dwa i jeżeli do tego czasu się nie obudzisz, będę czekał do końca życia i jeszcze dłużej. Jesteś najcudowniejsza dziewczyną, jaką kiedykolwiek poznałem. Po jej policzku spłynęła łza. Byłem zdziwiony...powinienem skakać z radości, uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem ją w policzek. Wyszedłem i poszedłem do domu. Byłem umówiony z Niallem, chciał pogadać, wydawał się być poważny więc to musi być coś na prawdę bardzo ważnego. Doszedłem do parku i usiadłem na ławce niedaleko fontanny. Zaraz przyszedł Niall.
- Siema stary..-powiedział i podał mi rękę.
- No cześć, coś się stało ? 
- No bo wiesz, ostatnio jak szedłem coś zjeść to wpadłem na taką dziewczynę, dosłownie. Zderzyliśmy się..-powiedział i zrobił się czerwony. Ja tylko powstrzymywałem się od śmiechu.
- No okey, na razie rozumiem.
- Więc..ona mi się podoba i nie wiem jak mam jej to okazać czy powiedzieć. Ja nie mam takiego doświadczenia jak ty w stosunku do dziewczyn.
- No dobra, ale ja aż tak się nie znam. Ale spróbuję Ci pomóc. Z tego co mi mówiłeś to nie znacie się krótko więc jeśli powiesz jej za szybko to dziewczyna po prostu może cię odrzucić. Poczekaj aż ona będzie dawała jakieś znaki w stosunku zainteresowania się tobą. Jeśli tak będzie to nie czekaj tylko bierz sprawy w swoje ręce. Oj Niall, jak ty szybko dorastasz..-powiedziałem i zacząłem się śmiać. 
- Oj tam oj tam..wiesz, każdy kiedyś musi. A co z Ember ? ...-zapytał a mi momentalnie napłynęły łzy do oczu.
- No lepiej z nią, mam nadzieję, że niedługo się obudzi.
- Na pewno, ale najważniejsze że jesteś przy niej cały czas i się nią opiekujesz.
- No tak, nie mógł bym jej zostawić w tych trudnych chwilach. A Celina się odzywała ? 
- Tak, napisała że chce niedługo przyjechać w "odwiedziny"
- Teraz to sobie może darować, nie było jej tak długo a ona sobie przypomniała o przyjaciółce ? 
- No na to wygląda. Ale może powinniśmy jej pozwolić spotkać się z September ? 
- My jej nie zabronimy, ale nie podoba mi się to. 
- Dobra, mniejsza o to. Dziękuję Ci, że pomogłeś mi w sprawie Avalon. Jesteś super kumplem.
- Nie ma sprawy, właśnie do tego mnie masz...- uśmiechnąłem się. 
Zadzwonił do mnie lekarz więc czym prędzej pognałem do szpitala.
- Co się stało ?! ...
- September się obudziła...
- Co ?!  
Kliknj - zobaczysz więcej

Tak wiem, wiem. Bardzo, bardzo krótki, ale chciałam zostawić lekki niedosyt moim czytelnikom. Nowy pojawi się już wkrótce więc zapraszam do czytania i komentowania. Pozdro : **

wtorek, 19 czerwca 2012

rozdział dziesiąty.


Wróciłem do samochodu.
- Co się dzieje stary  ? ..-zapytał Niall ze strachem w oczach.
- Ten wypadek, to..September...- odpowiedziałem a do oczu zaczęły mi napływać łzy.
- To jedź za karetka, nie czekaj...-krzyknęła Celina.
Przez całą drogę jechaliśmy za karetką, zadawało by się, że zajęło nam to z dwie godziny. Cały czas miałem przed oczami Ember, była cała we krwi, nie wiedziałem czy ona w ogóle żyje, byłem na siebie strasznie zły, bo przecież to wszystko to moja wina, naskoczyłem na nią bez powodu, ale chciałem ją mieć tylko dla siebie. Gdyby nie ta cała kłótnia, była by cała i zdrowa, wracała do domu bądź siedziała z nami w jakiejś kawiarence. A teraz ?...walczy o życie. Dojechaliśmy do szpitala i lekarze od razu zabrali September do środka, my pobiegliśmy od razu za nimi. Lekarz nie pozwolił nam wejść na salę operacyjną. Na wiadomość dotyczącą stanu zdrowia Ember czekaliśmy cztery godziny, aż w końcu lekarz wyszedł i powiedział :
- Przykro mi ..ale pańska dziewczyna zapadła w śpiączkę farmakologiczną. Jej obrażenia wewnętrzne były na tyle rozległe i poważne, że nie przeżyła by godziny normalnie funkcjonując. Więc uśpiliśmy ją. Najprawdopodobniej wybudzi się dopiero za jakieś cztery lata, może więcej. Czasem może wybudzić się wcześniej, ale to musiał by być jakiś cud. Na prawdę mi przykro...- powiedział lekarz i odszedł.
Przecież to straszne, cały świat mi się zawalił, cztery lata, to jak wieczność, ale będę czekał choćby do końca życia. Celina z Niallem podbiegli i zapytali co się stało, powiedziałem im to samo, co powiedział mi lekarz. Celina się rozpłakała a co mnie zdziwiło Niall też, chociaż on był zawsze delikatny. Dojechaliśmy do miasta i odstawiłem Celine i Niallera do domu i sam do mojego wróciłem.
- Cześć kochanie, jak tam było ?..-usłyszałem od uradowanej mamy.
- Fajne..- powiedziałem i pobiegłem na górę, zrobiłem to jak najszybciej, bo nie chciałem, żeby mama zobaczyła łzę spływającą po moim policzku. Nie powstrzymało jej to od zadawania pytań.
- Harry, słońce powiedz co się stało.
- Nie chcę o tym rozmawiać..
- Harry, coś z September ? ..rozstaliście się ? .
- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć to Ember miała wypadek, pokłóciliśmy się a ona wybiegła z domu, odjechała a potem...zobaczyłem jak lekarz układa ja na noszach, cała zakrwawiona...potem w szpitalu dowiedziałem się, że zapadła w śpiączkę farmakologiczną na cztery lata, albo i więcej. Cudem by było gdyby jej wybudzenie nastąpiło szybciej...!!!!- nie wytrzymałem i się rozpłakałem. Mama nic nie powiedziała, tylko mnie przytuliła i wyszła z pokoju. Jak ja mam tak dalej żyć ? ...najgorsze jest to, że rozstaliśmy się pokłóceni. Muszę jechać do szpitala i ją przeprosić.


_____________________________________________


Dojechałem i od razu pobiegłem do jej sali.
- Panie doktorze, czy mogę z nią pobyć sam ?
- Tak, ale nie długo bo ona musi odpoczywać.
- A czy ona mnie słyszy ? ..-zapytałem z nadzieją.
- Tak, ona słyszy i czuje...wszystko...-odpowiedział i wyszedł z sali.
Podszedłem do łóżka i usiadłem na krześle, złapałem ją za dłoń i zacząłem.
- September, przepraszam. To wszystko maj wina i gdyby nie to, że byłem o ciebie strasznie zazdrosny, byli byśmy teraz razem w domu i oglądali jakieś głupie romansidła. September kocham cię, nie chcę cię stracić, będę czekał nawet te głupie cztery lata, żeby znowu usłyszeć twój głos i śmiech. Żeby zobaczyć twoje śliczne brązowo-szaro-zielone oczka. Kiedy tylko się obudzisz, pozwolę dać ci sobie w mordę..- zaśmiałem się, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech..


- Panie doktorze !!!...
- Co się stało ?!--wbiegł do sali lekarz i o mało się nie przewrócił.
- Ona się uśmiechnęła..-odpowiedziałem...
- To niemożliwe, na pewno coś się panu przewidziało..-odpowiedział i wrócił do poprzedniego zajęcia.
Ale byłem pewien, że to był uśmiech. Pocałowałem ją na pożegnanie w policzek i wyszedłem.
Do końca życia będę siebie obwiniał za ten wypadek, gdybym tak na nią nie naskoczył, wszystko było by okej, a teraz ? ...co ja zrobiłem ? . Łza poleciała mi po policzku, nie dam rady wytrzymać tego psychicznie, ale choćby nie wiem co, będę czekał na nią te cztery lata i przychodził do niej regularnie i z nią rozmawiał.
Wróciłem do domu i od razu usiadłem do laptopa, sprawdzałem czy uśmiech na jej twarzy to dobra oznaka, czy po prostu nie ma się czym przejmować. Tak jak myślałem, to że się uśmiechnęła znaczy, żę słyszy co do niej mówię, i jest mała nadzieja, że śpiączka będzie krótsza, ale dalej jest potrzebny cud.


_____________________________________________


*Oczyma Nialla*
Siedzieliśmy z Celiną i rozmawialiśmy o tej całej sytuacji.
- Wiesz, to moja wina...-powiedziała Celina.
- Nie, czemu tak myślisz ? ..
- Bo gdybym się nie całowała z Harrym nie było by tej całej sytuacji..
- Nie będę cię oszukiwał. Nie jest moim zadaniem okłamywanie cię i działanie na twoją korzyść. Ale pamiętaj, każdy popełnia błędy.
- Niall, ale nie takie błędy, po których twoja najlepsza przyjaciółka zapada w śpiączkę na 4 lata. Zrozum, to jest tylko i wyłącznie moja wina. Najlepiej będzie jak wyjadę, nie chcę wam zawadzać.
- Nawet tak nie mów, nigdzie nie wyjeżdżasz i zostajesz.
- Nie Niall ja się wyprowadzam, będę chodziła do Cambridge, internat. A kiedy September się wybudzi to przyjadę.
- Nie będziesz z nią przez ten czas ? ..ale przecież to jest twoja najlepsza przyjaciółka, ten błąd powinnaś jej zrekompensować a nie jeszcze ją zostawiać.
- Bardzo mi przykro, ale to decyzja moja i moich rodziców, już za późno na odwrót. Wyjeżdżam jutro.
- Rób jak chcesz, ale uważam, że źle postępujesz.
- Zrobię tak, jak uważam za słuszne, wybacz ale muszę się spakować, więc jak możesz to pójdź już.
- Jasne. Pa, miłej podróży..-powiedziałem i machnąłem ręką.


_________________________________________________


*Celina*


Ale przecież nie robię nic złego, ja chcę o wszystkim zapomnieć i zacząć życie od nowa.  Niby powinnam być z September, ale 4 lata to długa. - Zła z ciebie przyjaciółka..-mówiło mi sumienie. Trudno, będę tego żałować. Dopakowałam potrzebne rzeczy i  położyłam się spać, w końcu jutro mam samolot o 8.00 muszę się wyspać. Zasnęłam nim się obejrzałam. Wstałąm rano i zrobiłąm poranną toaletę. Ubrałam się i zjadłam śniadanie. Była 7.30 a ja byłam już gotowa. Pojechałam na lotnisko i wzięłam bilety. Eh..ciężko będzie mi opuszczać to wszystko, ale nie mam wyjścia. Lot minął szybko, a ja dalej rozmyślałam o tym, że robię źle.


*Niall*
Szedłem ulicą w stronę pizzerii rozmyślając o September i o tym, co zrobiła Celina. *BUUM!* uderzyłem w kogoś.
- Patrz jak chodzisz pajacu..-powiedziała dziewczyna.
- Przepraszam, ale gdybyś ty patrzyła jak chodzisz, to nie było by tej całej sytuacji...-powiedziałem.
- Trzymajcie mnie bo nie wytrzymam..-krzyczała.
- Przepraszam, a może w ramach rekompensaty pójdziesz ze mną na pizze ?
- Nie, nie chcę..-odpowiedziała.
- No dawaj, nie daj się długo prosić.
- Okey, ale nie wyobrażaj sobie za dużo.
Dziewczyna była ładna, bardzo. Miała na imię Avalon i miała 16 lat, tyle co ja. Fajnie mi się z nią rozmawiało, lubiliśmy praktycznie to samo...czułem, że to będzie coś więcej..STOP, NIALL ! OGARNIJ SIĘ !.

Mam nadzieję, że się podoba. Nie jest za długie ale uważam, że dość ciekawe. Zapraszam do czytania i komentowania. Own Hero. : **

sobota, 2 czerwca 2012

rozdział dziewiąty.


*Oczyma Harrego*


- Co ona sobie myśli ? My się o nią martwimy i szukamy jej po całym lesie, a ona się zabawia z jakimś chłopakiem..-krzyczałem w swoich myślach.
Nagle zauważyłem że za mną wędruje September.
- Możesz przestać zachowywać się jak dziecko ? ..- krzyczała z daleka.
- Tak, jasne. I kto to mówi ?
- A czy ja się zachowuje jak małe, rozpieszczone dziecko ? ...- zapytała ironicznie.
- Tak.!
- To przepraszam bardzo, ale jeżeli rozmowę z Charlie'm uważasz za coś złego to bardzo mi przykro.
- Tak, uważam za coś złego, bo w końcu jesteśmy razem...- powiedziałem.
- I teraz jestem może twoją własnością ? .Nie będziesz mną rządził, jeżeli wydaje Ci się, że będę podporządkowana tobie i twoim zasadom to upadłeś na głowę...- powiedziała i odeszła w przeciwną stronę, ja zostałem.


____________________________________


Wróciłam do pokoju i zaczęłam pakować w pośpiechu swoje rzeczy.
- Gdzie ty się wybierasz ?..- zapytał Niall.
- Wracam do domu, albo pojadę gdzieś jeszcze. Nie mam zamiaru tu zostać.
- A co Harry znowu zrobił ? ..-zapytał Cel.
- Kontroluje mnie, uważa, że jeżeli jesteśmy razem, to jestem jego własnością i nie wolno mi rozmawiać z żadnym chłopakiem. Przykro mi, ale wyjeżdżam. Poszłam jeszcze do łazienki się przebrać. Wybrałam to :
Kliknj - zobaczysz więcej  
Po czym od razu wyszłam z łazienki.
- Bawcie się dobrze i nie martwcie się o mnie..- powiedziałam i na pożegnanie pomachałam ręką.
Wyszłam z domku i powędrowałam do auta. Wsiadłam i odpaliłam auto, spojrzałam jeszcze w stronę Harrego i dostrzegłam, że na jego twarzy maluje się smutek. "Zaraz, ale to nie moja wina. Bo przecież ja nic nie zrobiłam"..- myśli plątały się po mojej głowie. Postanowiłam zajechać po Charliego, może on dotrzyma mi towarzystwa. Zajechałam pod podany adres, a przystojny chłopak od razu wyszedł.
- Hej, masz ochotę na przejażdżkę ? ..-  krzyknęłam opuszczając szybę.
- No nie wiem, a co na to twój chłopak ...- zapytał zakłopotany.
- Wsiadaj, wszystko Ci opowiem..- Charlie wsiadł i od razu odjechaliśmy.
- Więc..co się stało ? ...pokłóciliście się ?
- Tak, on był o ciebie zazdrosny, uważa, że jestem jego własnością i nie powinnam rozmawiać z innymi chłopakami, wkurzyłam się..postanowiłam się spakować i wyjechać. Teraz jestem tu i jedziemy do Madsontour.
- A co tam jest ? .
- Najbliższe studio tatuażu..i piercingu.
- Yhym, czyli rozumiem.-powiedział Charlie i lekko się uśmiechnął.
- A co u ciebie ? ..ze sprawami sercowymi ? ..-zapytałam niepewnie, bo w końcu to nie moja sprawa.
- Nijak, nie mam dziewczyny, może dla tego, że wszystkie myślą że jestem dziwny.
- Może to da tego, że chodzisz sam po lesie ? ..-zapytałam ironicznie i zaczęliśmy się śmiać.
- Tak, może dla tego. Ale też nie znalazłem swojej wybranki...- odpowiedział i podrapał się po karku.
Po 40 minutach dojechaliśmy do Madsontour. Weszliśmy do studia i po upływie 3 godziny było po wszystkim. A oto otrzymane efekty :

Kliknj - zobaczysz więcej   
   
Byłam z siebie dumna, że dałam radę wytrzymać, no tak były gorsze tatuaże, ale i tak mam się z czego cieszyć.
- Skoro zostało nam jeszcze dużo czasu, moglibyśmy pojechać do centrum handlowego..co ty na to ? ..-zapytałam.
- Jeśli chcesz, możemy oczywiście, ale później odstawisz mnie do domu..- powiedział i zaczął się śmiać.
- Hehe, jasne nie ma sprawy.
Dotarliśmy do tutejszego centrum, nie było wielkie, ale też nie małe takie w sam raz jak na 19 000 tys. mieszkańców.
A oto zakupione rzeczy :
Kliknj - zobaczysz więcej 
Klinij - zobaczysz więcej 
Klinij - zobaczysz więcej
Klinij - zobaczysz więcej 
Trochę tego wyszło, ale w końcu miałam wolne. Po zakupach zaprosiłam Cgarliego na obiad.
- Nie, ja tak nie mogę, po prostu cie wykorzystywać..-powiedział zakłopotany. 
- Ale ja chcę Ci się odwdzięczyć, za to, że pomogłeś mi wyjść z tego lasu.
- Ale przez to pokłóciłaś się z Harrym.
- Ale dzięki tobie, zobaczyłam jaki on jest na prawdę...idziemy i nie mam mowy o przeciwstawianiu się.
Weszliśmy do Sphinx'a. Mała restauracja, na prawdę śliczna. Zmówienie nam tego i skonsumowanie zajęło nam około..hmm..powiedzmy, że spędziliśmy w tym miejscu 2 godziny. Nie wiem jakim cudem, ale te 2 godziny były wspaniałe. Znowu dużo się o nim dowiedziałam, żeby nie było, opowiedziałam mu też o sobie. Charlie stwierdził, że moje młodość też nie była usłana kwiatami i ptaszkami. Przeżyłam dużo i gdyby on był wtedy przy mnie to na pewno by mnie pocieszył. Zaczęłam się czuć dziwnie, tak jakby on próbował mi coś powiedzieć, czy to możliwe, że zwykły chłopak z Marblehead zakochał się we mnie ? . Nie chodzi o tę różnicę, ale w końcu znamy się tylko 2 dni, a on mówi mi takie rzeczy. Może po prostu przy mnie może być sobą. Zadzwonił telefon. 
- * Ember, gdzie ty do cholery jesteś ? . Wiesz, jak się o ciebie martwię ? *
- * Nie obchodzi mnie to, zadzwoń kiedy nie będziesz klął przez słuchawkę*
- *  Masz wrócić do domu, natychmiast. *
- * Za kogo ty się  uważasz ? ..Nie będziesz mi rozkazywał, zajmij się Celiną. * 
- * Myślałem, że już nam wybaczyłaś *..-powiedział zakłopotany
- * To źle myślałeś,  jeśli po czymś takim, od tak bym Ci wybaczyła, to musiała bym być na prawdę głupia *
W tym momencie się rozłączyłam i wróciłam do rozmowy z Charliem.
- Wiesz, ja już muszę spadać, pamiętasz co mi obiecałaś ? 
- Jasne, że odwiozę Cię do domu. 
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie, czy to dla tego, że bał się powiedzieć za dużo, czy może dla tego, że wyczerpały nam się tematy do rozmowy ?
Dojechaliśmy pod jego dom.
- Charlie, chciałam Ci podziękować za dzisiejszy dzień. Nawet nie wiesz, jak poprawiłeś mi humor i podniosłeś na duchu.
- Nie ma za co, no  w końcu, od czego są przyjaciele prawda ? .
- No tak racja...- przytuliłam go na pożegnanie i odjechałam.
Jadąc autostradą przypomniałam sobie te wszystkie miłe chwile z Harrym. Jak było nam razem dobrze, mieliśmy takie same gusta. Ale przypomniało mi się, wejście do pokoju i wielki zawód który będzie towarzyszył mi do końca życia. Przy pewnej prędkości, zarzuciło mną na drugi pas i nim się obejrzałam, miałam czołówkę z tirem. 


* Oczyma Harrego* 
Jechaliśmy powolnym tempem przez most Florio Ferrente kiedy dostrzegłem wypadek, od razu w oczy rzucił mi się samochód September ! 
Wysiadłem z samochodu i od razu podbiegłem do auta. 
- Proszę mnie wpuścić...- krzyczałem ale policjant nie reagował.
- Przykro nam, ale nie możemy pana wpuścić na miejsce wypadku...-odpowiedział zimnym tonem.
- Ale dla czego ? ..tam jest moja dziewczyna..- krzyczałem przez łzy.
Lekarz zamontował jej na szyi kołnierz ortopedyczny, wcisnął pod plecy nosze i przytroczył ją do nich taśmami, dopiero potem przeciął pasy bezpieczeństwa. Delikatnie ją opuściła na chodnik. 
- Źrenice nie reagują..- Stwierdził Halmstron, świecąc jej latarką w oczy. - Brak napięcia mięśniowego. 
- Krew z uszu..-to wszystko to fatalne objawy. 


Na samym początku przepraszam, że taki krótkie. Dzisiaj sugerowałam się zdjęciami, taka zmiana planów. Mam nadzieję, że rozdział jakoś ujdzie w tłumie. Zapraszam do czytania i komentowania. 
Pozdro Own hero. 
Kliknj - zobaczysz więcej





sobota, 26 maja 2012

rozdział ósmy.


Niedziela, godzina 11.32
Wstałam, zobaczyłam, że cały czas spałam w ramionach Nialla, tak słodko wyglądał. No nic, ogarnęłam się, ubrałam w krótkie jeansowe spodenki, białą bokserkę i koszulę w kratę. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Powędrowałam do kuchni i zrobiłam na śniadanie tosty i jajka z bekonem.
- Mmm..ale ślicznie pachnie.-usłyszałam zza siebie.
- O hej Niall, tak szybko wstałeś ?
- Szybko ? ..jest 12. - uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Oo no to szybko zleciało...masz- podałam mu talerz..-siadaj i jedz.
- A ty nie jesz ? ..-zapytał Niall unosząc jedną brew.
- Nie, jakoś nie mam ochoty..-powiedziałam i usiadłam obok niego na krześle...- Wiesz, Niall chciałam Ci powiedzieć, że jesteś wspaniałym przyjacielem, zawsze mogę na ciebie liczyć i to ty byłeś w tych trudnych momentach.
- Nie masz za co, jesteś wspaniałą dziewczyną i zasługujesz, żeby cię tak traktować..-uśmiechnął się.
Nic nie powiedziałam tylko pocałowałam go w policzek. On złapał mnie za brodę i lekko przyciągnął do siebie i pocałował..w usta. Taki czuły i namiętny pocałunek jak w filmach.
- Em..ja przepraszam..ja tylko..-tłumaczył się blondynek
- Nic się nie stało, Niall wszystko w porządku...-powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
Ktoś zapukał do drzwi, od razu otworzyłam i zobaczyłam Harrego z bukietem róż.
- Yyy...cześć September. To dla ciebie, tyle róż ile spędziłem z tobą pięknych chwil.
- Nie potrzebuję niczego od ciebie i nie mam zamiaru z tobą rozmawiać...-powiedziałam i zaczęłam zamykać drzwi.
- Poczekaj ! ..-krzyknął Harry i zatrzymał ręką drzwi.
- Nie, do widzenia...
- Stój ! ..ale ja cię kocham ! ...rozumiesz ? jesteś dla mnie najważniejsza na świecie..- krzyczał.
- Tak !? ..to dla tego całowałeś się z Celiną ? ..nie rób ze mnie idiotki...-w tym momencie wkroczył Niall.
- Co się tutaj dzieje ? ..
- Niall ? ...co ty tutaj robisz ? ..-zapytał z niedowierzaniem Hazza.
- A co nie widać ? stoję..-odpowiedział ironicznie.
- Widzę, a ty September pocieszyłaś się ? ..
- Nie, kretynie. Niall to przyjaciel..-odpowiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Zsunęłam się po ścianie na zimna podłogę i zaczęłam płakać.
- Widzisz ? ..jak on się zachowuje? Teraz wychodzi, że to moja wina.
- Nie..nie twoja i on doskonale o tym wie. Ale jest taki o mnie zazdrosny, że nie potrafi dopuścić do siebie myśli, że ty i ja moglibyśmy być razem nieprawdaż ?
- No tak, moglibyśmy. Ale przecież, on wie, że ja go kocham a mimo to, robi takie odpały.
- Harry nie lubi być odrzucony. 
- Hem, nawet jak to jego wina ?..dobra, zakończmy temat.
- Dobra, to na odstresowanie zabieram cię do kina, co ty na to ? .
- Jasne. Bardzo chętnie. 
O godzinie 12.35 Niall wrócił do domu, żeby się przygotować. Ja również to zrobiłam. 
Zrobiłam makijaż i ubrałam legginsy w stylu galaxy, do tego czarną koszulkę z Guns n' Roses. Buty Lity i wyprostowałam włosy. Po 13, Niall przyszedł do mnie. 
- No no, ale laska..- powiedział Niall i szeroko się uśmiechnął.
- Em..dziękuję..- na pewno zauważył, że się zaczerwieniłam. 
Droga nam zleciała wszystko, nie obyło się bez spojrzeń zazdrosnych dziewczyn, które chętnie zajęły by moje miejsce. Po dojściu do kina wybraliśmy film..
- Może pójdziemy na "Avengers" ? ..-zaproponował Niall...
- Nie, wolała bym na Pirania 3DD..-powiedziałam i podeszłam do kasy.
- Nie !..nie będę oglądał flaków. 
- Niall..kochanie proszę..-powiedziałam i spojrzałam na niego oczyma a'la ze Shreka.
- No dobrze..niech ci będzie..-powiedział Horan i przytulił mnie.
Kupiliśmy bilety, popcorn i cole. Stojąc przy stoisku z jedzeniem dostrzegłam Harrego z Celiną !. 
On od razu mnie dostrzegł i było widać, że robi wszystko, żeby wzbudzić we mnie zazdrość. 
- No widzisz, tak właśnie Harry mnie kocha...-powiedziałam i pokazałam Niallowi mój punkt zainteresowania.
- No tak, ale wiesz, może przyszli jako przyjaciele, tak jak my. ? 
- Nie, w końcu on się całowali.
- My też..-powiedział Niall biorąc popcorn do ręki.
- No tak, ale to było z zaskoczenia...to się nie liczy..- powiedziałam machając ręką..-chodźmy się przywitać..-odparłam i ruszyłam w ich stronę.
- No, Harry widzę, jak mnie kochasz.
- Przyszliśmy tylko do kina. Nic wielkiego.
- No jasne, może to ja wyjdę na jakąś zazdrośnicę, ale jak komuś zależy na drugiej osobie nie podrywa innych nie uważasz ? 
- Może i masz rację, ale w końcu ty masz Nialla..- powiedział Harry 
- To tylko przyjaciel !..-tłumaczę Ci to tysięczny raz.!
- Ember, proszę cię, chcesz to wszystko zniszczyć ? ..naszą przyjaźń? ..-wypaliła Celina, jak Filip z Konopi.
- Siedź cicho..! Nikt nie pytał, a poza tym to ty ją zniszczyłaś całując się z Harrym.
- Czyli jednak jesteś zazdrosna ! ..- krzyknął Harry z uśmiechem na twarzy.
- Tak debilu, przecież Ci mówiłam, że zależy mi na tobie...
- Mi na tobie też, a poza tym, to świetnie wyglądasz..-powiedział Harry zbliżając się w moją stronę.
- O nie Harry..musisz się bardziej postarać..- odpowiedziałam i mrugnęłam do niego oczkiem.
Weszliśmy do sali, razem z Niallem poszliśmy do rzędu numer 23 (ostatniego) i zajęliśmy miejsca na samym środku.
- Ja to mam zawsze szczęście..-odparł Niall usadawiając się w miękkim aczkolwiek nieobszernym fotelu.
- Dlaczego ? ..coś nie tak ? ..- zapytałam odkładając torbę koło nóg.
- Wiesz, nie przepadam za horrorami, nie bawi mnie mordowanie ludzi i takie tam.
- E tam, za mną się przekonasz, że są super.
- Dobra, okey, ale to dziwnie zabrzmiało...-zaczął się śmiać Niall.
- Weź, ty tylko o jednym myślisz. Lepiej zajmij się filmem...-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Tym razem na moje "szczęście" obok nas zajęli miejsca..Harry i Celina. - "No pięknie" pomyślałam po czym sięgnęłam po popcorn. Nic nie było.
- Niall ! -krzyknęłam. - Zeżarłeś cały popcorn ? ..
- No przepraszam, ale te reklamy są takie długie..-powiedział.
- No dobra, poczekaj ja pójdę po kolejny kubełek, tym razem większy..-powiedziałam, wstałam z miejsca i zeszłam po schodach usłanych czerwoną wykładziną. Kątem oka dostrzegłam Harrego wędrującego za mną. Wyszłam za drzwi i ujrzałam napis ze świeczek ,,Will you forgive me ?"...obok leżało pudełeczko w środku, pierścionek z napisem " I will always love you".
- Więc jak ? ..-zapytał Harry
- Ja..to..ale..ty tak na serio ? ..-zapytałam ze łzami w oczach.
- Tak, jesteś dla mnie najważniejsza i chcę spędzić z tobą resztę życia...kocham cię ..-powiedział i pocałował mnie.
- Harry..zapamiętaj sobie raz na zawsze, moje zaufanie obniżyło się minimalnie, ale za każdym razem kiedy pójdzie coś nie tak to będzie ono spadać aż w końcu zniknie..rozumiesz ? 
- Tak, i obiecuję, że to nigdy się nie powtórzy. 
- Jasne, teraz muszę wracać do domu, jutro jest zakończenie roku i muszę się wyspać. Pa...-powiedziałam i odeszłam.
Poniedziałek, godzina 06.30 
Wstałam jak co dzień. Wyszykowałam się, założyłam małą czarną i beżowe lity. Do tego kopertówka i byłam gotowa. Związałam włosy w " ponytail" . Wyszłam z domu, po drodze spotkałam Celinę. 
- Ember, błagam cię, wybacz mi. Byliśmy wstawieni, umyślnie bym tego nie zrobiła, wiesz, że cię kocham i jesteś moją najlepszą przyjaciółką. 
- Tak wiem, ale wiesz, jak mnie to zabolało ?..nawet nie wiesz jak się czułam. 
- Błagam cię. ! ..to się nie powtórzy..
- Dobrze..wiesz, że nie lubię się kłócić...-powiedziałam i przytuliłyśmy się na zgodę. 
Zakończenie przebiegło szybko. Cały czas patrzyłam na Harrego a on na mnie. Czytałam z jego ust i to co udało mi się wyczytać to to.."że ślicznie wyglądam i on bardzo mnie kocha".
 Wróciłam do domu, przebrałam się i wybrałam miejsce pobytu na wakacjach. Nie chciałam jakiegoś wielkiego miasta. O ! tu jest coś w sam raz. - Nowa Anglia- Marblehead. Mogę ewentualnie kogoś zabrać. 
- Wiem ! .- krzyknęłam sama do siebie. Harry, Niall i Celina..to jest świetny pomysł. 
Zadzwoniłam do wszystkich a ich odpowiedzi były pozytywne. Dobra, to jutro o 8.00 pod moim domem. 
Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, postanowiłam ubrać to. 

   
Stawili sie o omówionej godzinie i od razu ruszyliśmy. Zajęło nam to kilka godzin, ale się opłacało. W Marblehead jest cudownie.Wynajęliśmy domek, niewielki aczkolwiek starczyło dla wszystkich miejsca. Postanowiliśmy zapoznać się z miastem. Choć liczyło dwadzieścia tysięcy trzystu siedemdziesięciu siedmiu obywateli, zachowało atmosferę niewielkiego miasteczka. Wyglądało to tak jakby rdzenni mieszkańcy najczęściej spędzali tu całe życie i nawet do głowy im nie przychodziło, by gdziekolwiek wyjeżdżać. Rodzili się w Mary Alley Hospital, wyrastali przy plackach z borówkami z Driftwood i słynnych miejscowych ciasteczkach zwanych Joe Frogger Cookies, kupowanych w Rusty Ruder. Zaszliśmy do knajpki Gerry. Zamówiliśmy po dwa hot-dog'i z podwójną sałatka i to tego espresso. Siedzieliśmy pałaszując jedzenie, mieszkańcy przyglądali się, no tak, nowe twarze w mieście. 
- To co dzisiaj robimy ? ..-zapytała Celina biorąc ostatni kęs sałatki.
- Może wybierzemy się na spacer po tutejszym lesie ? ..- zaproponował Niall.
- Jasne, czemu nie ? ..to świetny pomysł...-odparłam - Na razie pójdę poszukać jakiegoś sklepu, żeby zrobić zakupy spożywcze, bo w końcu nic nie mamy. Powędrowałam ulicami Waterside i nim się obejrzałam już byłam na miejscu, dostałam sms-a że spotkamy się przy lesie. Wróciłam do domku i rozpakowałam torby z zakupami i skierowałam się w stronę lasu, nie wyglądał groźnie ale był obszerny jak na taką mieścinę. Mieliśmy się spotkać przy lesie, ale nie mogłam ich znaleźć, więc pomyślałam, że już poszli więc poszłam dróżką. Mijały godziny i coraz bardziej się ściemniało, a ich dalej nie było. Usiadłam na pniu drzewa i nawet nie miałam jak się z nimi skontaktować, bo telefon zostawiłam w pokoju gdy rozpakowywałam zakupione wcześniej rzeczy. 


*Oczyma Harrego* 
- Gdzie ona jest ?! ..-krzyczałem.
- Nie wiem, chyba się zgubiła, ściemnia się, więc musimy ja znaleźć..-powiedziała Celina, widać było, że się przejęła. 
- Chodźmy do lasu, na pewno tam się zgubiła..-powiedział Niall i ruszył w stronę świerku. 
Mijały kolejne minuty, zaczynało padać a zapach sosen unosił się w powietrzu. 


- Co tutaj tak siedzisz ?..-zapytał nieznajomy głos.
- Ja...ja się zgubiłam...-odparłam i spojrzałam w górę. Ujrzałam miastowego chłopaka, miał swój urok, wyglądał na ok 16 lat. 
- Jestem Charlie Cloud.
- Ja jestem September Cortez. - odpowiedziałam i wstałam z pnia.
- Jak chcesz to pomogę Ci wyjść z tego lasu.
- Jasne..będę bardzo wdzięczna. 
Wędrowaliśmy po lesie. Rozmawialiśmy i dowiedziałam się o nim sporo. 
Nazywa się Charlie St. Cloud. Ma 16 lat i cudem uniknął śmierci ale za to jego młodszy brat, Sam, zmarł podczas reanimacji. Jego życie jest  monotonne, pracuje na cmentarzu Waterside, dbał o groby na starym cmentarzu, na którym pochowano Sama. Zrobiło mi się go szkoda..opowiedziałam mu swoją historię. Dziwne, ale znaleźliśmy wspólny język. Po wyprowadzeniu mnie z lasu, podziękowałam, za taką szczerą rozmowę i poprawę humoru ..pożegnałam się z nim, a on obiecał mi. Że kiedyś się jeszcze spotkamy.
- Wiesz, jesteś wspaniałą dziewczyną..pamiętaj o tym...- powiedział i lekko mnie przytulił.
- Dziękuję, a ty pamiętaj, że jesteś wspaniałym chłopakiem...- odwzajemniłam uścisk i poszłam w swoją stronę. Weszłam do domku..i od razu.
- Gdzie byłaś ? ..wiesz, jak sie o ciebie martwiliśmy ? 
- Tak, jasne. To dla tego mnie nie szukaliście ? ..
- Szukaliśmy, ale nie mogliśmy cię znaleźć, jak wyszłaś z lasu..-zapytał Harry.
- Charlie mi pomógł...-odpowiedziałam i sięgnęłam do lodówki po winogronową fantę.
- Że kto ? ..
- Charlie..fajny chłopak..
- Ty się zabawiasz z jakimiś kolesiami a my się o ciebie martwimy. 
- Nie zabawiałam się, on mi po prostu pomógł, czy możemy skończyć temat, proszę? 
- Jasne, nie ma sprawy. Ja idę popływać..- powiedział Harry i wyszedł z domku trzaskając drzwiami.


No to jest nowy. Zapraszam do czytania i komentowania.  Rozdział według mnie,nie powala na kolana ani nie jest za fajny. Ocenę pozostawiam wam. Pozdro Own hero. <3

niedziela, 20 maja 2012

rozdział siódmy.

Wyszłam z pokoju i powędrowałam do Harrego, otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się niebiesko-oki blondyn..
- Em, cześć..znamy się ? ..- powiedziałam drapiąc się w kark.
- Nie..jestem Niall..-zerwał się z łóżka chłopak i przytulił mnie bardzo mocno, w tym momencie do pokoju wszedł Harry.
- Ekhem, Niall co ty tu robisz? ..- powiedział Harry ze zdziwioną miną.
- Twoja mama mnie wpuściła, coś nie tak ? ..- powiedział blondas.
- Nie, no spoko, ale kim jesteś ? ..- zapytałam.
- September poznaj Nialla..Niall to September..- kochanie, to jest mój najlepszy przyjaciel, znamy się od urodzenia.
- Dobrze, to że ma na imię Niall to wiem, a przyjaciele ? ..hmm ciekawie, ale przyjaciele mojego chłopaka to moi przyjaciele.-Niall spojrzał na mnie znacząco.
- Dobra, to co ? idziemy na lody ? .. - zaproponował chłopak.
- Jasne, to świetny pomysł..- zgodziłam się ciągnąc Harrego za rękę.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy do lodziarni, która była położona najdalej od mieszkania Harrego.
- Daleko jeszcze ? ..-lamentowałam.
- Nie, już blisko, na prawdę..- mówił Harry
- Mówiłeś to czterdzieści minut temu..już mi się nie chce iść tak daleko.
Nim się obejrzałam Harry wziął mnie na barana.
- Harry, a ja ? ..- powiedział ze smutną miną Niall.
Zeszłam z Harrego i wzięłam na barana Nialla..był strasznie lekki, podobno dużo je a nie tyje...hmm..też bym tak chciała. A dobra, nie ważne. Niosłam go to samej lodziarni.
- Kochanie wiesz, że nie musiałaś ? ..- zapytał Harry łapiąc mnie za rękę.
- Tak wiem, ale trzeba nałapać plusy nie ? ..- zapytałam śmiejąc się pod nosem.
- Boże..jesteś kochana ! ..dziękuję ..- krzyczał Niall szarpiąc mnie za koszulkę.
Weszliśmy to lodziarni i od razu usiedliśmy do trzy-osobowego stolika. Ja z Harrym zamówiliśmy deser lodowy a Niall takie 4..ku mojemu zdziwieniu wszystkie je zjadł..no dobra. Po drodze wstąpiliśmy do centrum handlowego. Po dłuższym czasie spędzonym w wielkim centrum (ok. 4 godziny) kupiłam co nieco.


I dokładnie takie same ciuchy jak tutaj.


Kilka ciuchów przerodziło się w kilkanaście toreb.
- Kochanie, możemy już iść ? ..prosił Harry.
- Jasne, już idziemy, a gdzie jest Niall ? 
- A jak myślisz ? . W cukierni siedzi, poczekaj pójdę po niego tylko zabierz te torby !
- To ty czekaj a ja po niego polecę. Uno Momento...-powiedziałam i w try miga poleciałam do cukierni "Dad and daughters" 
- Niall, żarłoku idziemy..- powiedziałam i zabrałam mu ciastko... spojrzał na mnie tak, że gdyby wzrok mógł zabijać to bym nie żyła. 
- Dobra, ale czekaj wezmę sobie na drogę.
Zamówiliśmy taksówkę do "naszego" domu, po Harremu się nie chciało nieść toreb, tak wiem, jestem okrutna. Po dotarciu do domu Harry poszedł jeszcze do sklepu  a ja z Naillem weszliśmy do środka, ja poszłam zanieść zakupy i zeszłam na dół. Ponieważ zapomniałam telefonu wróciłam na górę wesoło podskakując. ( Tak, nie jestem normalna)

*Oczyma Nialla*

Harry wszedł do domu i od razu wpadł w szał bo zobaczył straszny bałagan. Patrzy na mnie
 i mówi wściekły: - czy ty zawsze musisz tak naśmiecić?! co ty sobie myślisz irlandzki chłopczyku? ja nie będę tego sprzątał! - Ale to nie ja, to ta twoja September!. Harry od razu się uspokoił i powiedział: a chyba że tak. Zaczyna sprzątać, nucąc pod nosem a ja na to: - Boże, co miłość robi z człowiekiem..

Zeszłam na dół i zobaczyłam Harrego siedzącego w salonie i rozmawiającego z Niallem.
- Siema, co robimy teraz ? ..-zapytałam.
- Wiesz, mamy świetny pomysł, może urządzimy imprezę na której będziesz mogła poznać moich znajomych ?
- Nie wiem, czy to dobry pomysł..- pokręciłam przecząco głową.
- Ale ja wiem, na pewno będzie świetna zabawa..ty z Niallem przygotujcie jedzenie a ja pozapraszam ludzi.
- Jak Niall pomoże mi przy jedzeniu to nic nie zostanie, ale dobra, jakoś damy radę.- powiedziałam zakłopotana.
Nie lubiłam poznawać nowych ludzi, a szczególnie z otoczenia Harrego, większość to zadufane w sobie dupki..a może sie mylę ? ..nie ważne.

Tego samego dnia, 20.30
Zaczęło się schodzić coraz więcej ludzi, gdzieś w tłumie dostrzegłam nawet Dempsey..nie wiem co ona tu robiła, podobno Harry jej nie lubi. Poznałam sporo ludzi i rzeczywiście się myliłam, nie są tacy źli na jakich wyglądają. Był alkohol, wiadomo, każdy trochę wypił i  był wstawiony. Szukałam Harrego ale nie mogłam go znaleźć. W końcu poszłam na górę do jego pokoju i ..
- Harry ?!
- September..!..- co ty tu..ja przepraszam.
Oczy napełniły mi się łzami..ujrzałam Harrego całującego się z Celiną !
- Nie odzywaj się do mnie..nienawidzę cię ! ..Celina, nie wierzę, najlepsza przyjaciółka !..już bym wolała nie mieć w ogóle..to koniec rozumiecie !? ..oboje jesteście siebie warci..uciekłam z pokoju Harrego do pokoju gościnnego, wzięłam torbę i spakowałam swoje rzeczy. Wróciłam do swojego pustego całkowicie domu. Rzuciłam torby na ziemię i poszłam do kuchni, robiłam sobie jedzenie, w pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Niall ?!..co ty tutaj robisz ?
- Słyszałem co się stało..chciałem zobaczyć jak się czujesz..- powiedział zrezygnowany.
- A jak mam się czuć !? ze świadomością że mój chłopak zdradził mnie z była najlepszą przyjaciółką ? ..sorry były chłopak.
- Ja wiem, dobra ja już pójdę..- powiedział i obrócił się w stronę schodów.
- Nie..czekaj. Przepraszam, wejdź..-powiedziałam i wskazałam mu kuchnię.
Poszliśmy do kuchni, on usiadł przy blacie a ja podeszłam do kuchni, zrobiłam nam coś do jedzenia i zaczęliśmy rozmawiać.
- Wiesz, że Harry cię kocha ?
- Tak ?!..hmm..jakoś nie było widać kiedy lizał się z Celiną.
- Ale wiesz, co procenty robią z człowiekiem..on tego nie chciał.
- Jasne, jakoś nie stawiał oporu...- powiedziałam i zalałam się łzami.
- Założę się, że Harremu jest tak samo ciężko jak tobie,  powinnaś z nim pogadać.
- Nie ! ..bynajmniej nie teraz, muszę wszystko przemyśleć. Niall nie zostawiaj mnie samej w tym wielkim domu..zostaniesz ze mną ?
- Jasne, jeśli tylko chcesz...-powiedział blondas uśmiechając się przenikliwie.

Obejrzeliśmy film, horror co prawda, ale dobrze mi zrobił. Cały czas się zastanawiałam jak mogło dojść do tego, przecież...ja już sama nie wiem. A co z Mikiem ? ..muszę mu powiedzieć, bo Celina mu nie powie, jutro do niego zadzwonię i pogadam, to jej "chłopak" więc powinien wiedzieć o wszystkim... jak ja mu to powiem ? . On jest taki zakochany w Celinie a ona go zdradziła i to z moim Harrym, ja go tak kocham a teraz co ? . Moje zaufanie legło w gruzach. Wszystko zaczyna się walić..Może powinnam wyjechać do polski ? ..do ciotki która zapewni mi dom, przyjaciół znajdę i chłopaka, ale nie takiego jak tu..ja już sama nie wiem co robić, jak pomyślę że jutro do szkoły, że zobaczę Harrego i Celinę to aż odechciewa mi się tam iść.

Więc, rozdział długością nie grzeszy, ale jest. Wypadało coś w stawić. Na bloga o 1D i hybrydzie postaram się coś wstawić w tym tygodniu. Mam co nieco. Więc zapraszam do komentowania i czytania. Pozdro Styleslovest : ***

niedziela, 13 maja 2012




Wiec tak, mam zamiar dodac nowa bohaterke. Wszystkiego dowiecie sie w trakcie czytania. Mam dylemat,  pomozcie wybrac mi najlepsza.  (wpisujcie cyferki w komentach).. Pozdro Styleslovest : **
Rozdział szósty.

To była kula przebijająca mają skórę, ten niesamowity ból towarzyszył mi od początku do końca..Potem, nie widziałam już nic.

*Oczyma Harrego*
Leżeliśmy na podłodze błagając o przebaczenie..kiedy ujrzałem September w plamie krwi, zamarłem..wstałem i podbiegłem do niej nie zważając na nic. O dziwo napastnicy nie strzelali do mnie, chyba zależało im na uratowanym życiu, ale po cholere strzelali ? ..
- Ember, słyszysz mnie ??..- mówiłem trzymając jej głowę na kolanach..
- Harry ?..- powiedziała słabym głosem..ja żyje ?
- Tak, nie nzamykaj oczu..proszę cię zrób to dla mnie..- powiedziawszy pogłaskałem ją po głowie.
- Wypuście nas..!!!..-jeżeli tego nie zrobicie to ona umrze..- krzyczałem przez łzy.
- Nie ma mowy !!..-krzyczał mężczyczna o niskim głosie..
- Błagam..- przecież nie chcecie mieć młodej dziewczyny na sumieniu...- mężczyźni popatrzeli po sobie i kiwnęli głową na znak zgody.
Wypuścili mnie z September na rękach, pełno ludzi i policji w około..padłem na kolana..od razu policja podbiegła do mnie..zaczęli mnie szarpać jak by myśleli, że mam coś wspólnego z tym napadem..wstałem, pobiegłem od razu do karetki..lekarze ułożyli September na noszach, ja wsiadłem do karetki i odjechaliśmy. Nie spuszczałem z Ember oka, jej stan był ciężki, w  końcu straciła mnóstwo krwi, była nadzieja, ale niewielka. Dojechaliśmy do szpitala..od razu lekarze pognali do sali operacyjnej..operacja trwała 4 godziny..w końcu mężczyzna w białym kitlu wyszedł z sali i powiedział, że September żyje, jest w ciężkim stanie, ale żyje. Ucieszyłem się niezmiernie, myślałem, że osoba na której mi tak zleży odeszła.usiadłem na krześle i przez kolejne 2 godziny czekałem na to, żeby do niej wejść..
- Panie doktorze, czy mogę ją zobaczyć...?
- Dobrze, ale na krótko, jest nieprzytomna..- powiedział lekarz i odszedł w stronę sali 231
Wszedłem do sali, zobaczyłem ją..leżała taka bezwładna, pełno kroplówek w około...Nie dość, że zmarli jej rodzice, to jeszce ona ledwo co przeżyła..

Wróciłem do domu, włączyłem telewizor i od razu przełączyłem na wiadomośći...
*Z ostatniej chiwli, napastnicy to niejaki Edward Moon i Nate Andersen. Zostali zatrzymani i obecnie przebywają w więzieniu. Wszyscy przeżyli, ranna została September Cortez, po postrzeleniu napastnicy uwolnili ją i jej chłopaka. Z tego co wiadomo, to stan dziewczyny jest stabilny.*
Swietnie, już w wiadomościach o tym trombią. Wyłączyłem telewizor, i położyłem się spać.

Czwartek, godzina 09.15
Wstałem ledwo żywy, ogarnąłem się, zjadłem śniadanie i pojechałem do szpitala. Od razu pobiegłem do sali w której leżała September, ujżałem długowłosą śliczną brunetkę opierającą się i jedzącą zupę..strasznie się zdziwiłem, bo przecież po takim wypadku powinna conajmniej z tydzień leżeć..Pielęgniarka karmiąca september spojrzała na mnie i powiedziała..
- Ty to musisz być Harry, chłopak September..Powiedziała, że ją uratowałeś..- powiedziała kobieta (na oko 35 lat)
- Tak to ja, ale czy ja ją uratowałem ?..no nie wiem..- powiedizałem i się uśmiechnąłem.
- Nie gadaj głupot..- powiedziała September jeszcze słabym głosem.
- Dobra, to ja was zostawię samych..- powiedziała krótko-włosa blondynka i wyszła z sali.
Od razu podbiegłem do łóżka Ember i złapałem ją za dłoń.
- Jak się czujesz ?..wszystko  w porządku ? ..
- Tak, kochanie, jest już lepiej..- powiedziała lekko ściskając moją dłoń.
Pocałowałem ją delikatnie w usta i zasiadłem obok niej. Nsgle do sali wbiegła jakaś kobieta..
- September..kochanie !...czy nic Ci nie jest  ?..- krzycała coraz głośniej czarno włosa.
- Czy my się znamy ?..- powiedziała niepewnie Ember.
- Tak, jestem twoją ciocią nie pamiętasz  ?..
- Ah tak..ciocia Taylor, wiesz dawno się nie widziałyśmy..
- Tak, wiem..a poznaj to jest moja córka Laysey..- do pokoju weszła blondynka, o długich włosach, wytapetowana ohoo..plastik..pomyślałam drapiąc się po karku..
- Cześć Laysey.- powiedziała Ember.
- Taa..siem..- nie dokończyła i przerzuciła wzrok na mnie..- A ten przystojniak to kto ?..- powiedziała przybliżając się do mnie..
- Ja jestem Harry, i jestem chłopakiem September..- powiedziałem po czym odsunąłem się od Laysey.
Podszedłem do Ember, pocałowałem ją czule, pożegnałem się z nią i jej ciotką i wyszedłem z sali. Wróciłem do domu i poszedłem się wykąpać. Położyłem się do łóżka i odpłynąłem. Chciałem, żeby to wszystko to był tylko koszmar, ale niestety..to była prawda.

*Tydzień później*
September wychodzi dzisiaj ze szpitala, obiecałem jej, że ją odbiorę, dortzymam słowa. Około godziny 14. wyjechałem do szpitala, pod nim na ławce siedziała September wsłuchując się w śpiew ptaków.
- Hej kochanie..- krzyknąłem podbiegając do niej.
- Cześć miśku..- powiedizałą wstając z ławki.
- Dobra, to jedziemy ..- powiedziałem i wziąłem jej rzeczy. Wsiedliśmy do auta i przez całą drogę September wypytywała co się stało, wszystko jej wytłumaczyłem. Obwiniała tylko siebie za ten wypadek.
- Ember, ale gdybym nie zpuścił z ciebie oka to nic by się nie stało, a jednak pozwoliłem ci odejść.
- Harry, wiesz, że mam trudny charakter i nijak mogłeś mnie zatrzymać..tak czy siak pod żadnym pretekstem bym cię nie posłuchała. Nie obwiniaj siebie, to tylko i wyłącznie moja wina...- powiedziała kładąc dłoń na moim kolanie.
Dojechsliśmy do mnie do domu, otworzyłem dzrwi September i zabrałem jaj bagaże.
- September, jeżeli chcesz, to zamieszkaj u mnie, nie będziesz sama a moja mama będzie bardzo szczęśliwa..- powiedziałem trzymając ją za dłoń.
- Nie..ja nie chcę robić kłopotu..
- To żaden kłopot...-powiedziała moja mama wyłaniając sie zza drzwi.
- Boże !..mamo nie strasz mnie tak..- powiedziałem odskakując.
- Oj Harry kochanie ty moje..przepraszam..- powiedziała mama przytulając mnie
- Mamoo..proszę cię, robisz mi obciach..- powiedziałem i spojrzałem na September..pękała już ze śmiechu.
- Na prawdę ? ..to nie będzie problem ?
- Niee..drogie dziecko wchodź i czuj się jak u siebie w domu...

Weszłam do pięknego domu, Harry zabrał moje rzeczy na górę, do pokoju gościnnego. Jego mama ( Anne) powitała mnie obiadem, podczas owego rozmawiałyśmy dużo. Pani Anne nie zaczynała tematu rodziców, najwidoczniej Harry ją uprzedził.

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam nowego, ale byłam na wycieczce i trzeba było się ogarnąć... Zapraszam do czytania i komentowania.  Przepraszam też, że taki krótki, kolejny postaram się napisać dłuższy. Pozdro Styleslovest : **