niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział dwunasty.


Pobiegłem od razu do jej sali i spojrzałem na nią, patrzyła na mnie tymi swoimi oczętami i nie mogłem uwierzyć, że znów będę mógł z nią porozmawiać.
- September, kochanie.
- Kim jesteś? ..-powiedziała słabym głosem.
- No to ja, Harry Styles, jestem twoim chłopakiem, nie pamiętasz mnie?...-zapytałem, byłem trochę zaniepokojony.
- Nie, pierwszy raz cię widzę. A powinnam cię pamiętać ?
- No tak, przeżyliśmy ze sobą tak długo, czekałem na ciebie te 2 lata, rozumiesz?
- To miłe, ale ja na prawdę nie wiem kim jesteś..-mówiłaś z kamienną twarzą.
- Ale przecież to niemożliwe, jak mogłaś zapomnieć te wszystkie dobre chwile?
- ŻARTUJĘ GŁUPOTO ! ...-krzyknęła.
- Co?!
- Żartowałam, pamiętam wszystko i wiem, co do mnie mówiłeś, jestem Ci niezmiernie wdzięczna!
- Ember, weź mnie tak nie strasz więcej. Wiesz jak się cieszę, że nic Ci nie jest? ...no prawie.
- Ja też, ale doktor mówił, że muszę zostać jeszcze w szpitalu i że nie mogę się męczyć, bo to niebezpieczne.
- Tak tak wiem, oczywiście zajmiemy się tobą najlepiej jak potrafimy.
- Zajmiemy?
- No tak, ja i mama.
- Nie Harry, nie mogę wam się zwalić na głowę, muszę własne mieszkanie wynająć i radzić sobie.
- Ale nie ma mowy, nie zostawię cię i mama nawet sama zaproponowała, uprzedziła mnie że będziesz u nas mieszkać.
- Harry, ale ja się będę źle czuła, że po prostu na was żeruję!
- Nie denerwuj mnie nawet, spotkamy się jutro, przyjadę po ciebie.
- Ale ja nie mogę..
- Możesz, coś przygotowałem.


____________________________________________________________________________




Nie byłam pewna co on knuje i przyznam, że trochę się obawiałam, może po tym wszystkim on chce mnie zostawić?...zmarnowałam z jego życia aż 2 lata a przez ten czas przecież mógł znaleźć sobie kogoś lepszego a nie czkać na taka niezdarę jak ja. Ale byłam dobrej myśli, mam nadzieję że wszystko się jakoś dobrze ułoży. Około godziny 15 przyszła pielęgniarka z obiadem, było okropne nie miało smaku i nigdy tego nie jadłam, albo czasem na siłę bo w końcu musiałam coś jeść. Znowu była ta okropna zupa podobno to pomidorowa ale mi coś nie wyglądało to w ogóle na jakąkolwiek zupę. Potem dostałam leki i poszłam spać nim się obejrzałam już był ranek, na śniadanie był jakiś czerstwy chleb i szynka która wyglądała i smakowała jak tektura. Nie przejmowałam się tym, czekałam tylko na Harrego, położyłam się spać i noc szybko zleciała.


Sobota, godzina 09,50


Obudziła mnie pielęgniarka, usprawiedliwiając się tym, że musi podać mi leki i kolację. Po jakiś 45 minutach miałam za sobą te dwie czynności. Leki okropne jak zawsze a o śniadaniu nie wspomnę. Tak wiem, tylko cały czas marudzę. Nie mogłam się doczekać, co Harry wymyślił. Cały czas myślałam o tym co mi powiedział, o tym mieszkaniu. Nie chciałam narzucać się jemu a ni jego mamie więc zaproponowałam, że wynajmę mieszkanie. Mogła bym tez zamieszkać u cioci i wtedy nie czuła bym się tak nieswojo. Przyszedł do mnie lekarz z bananem na twarzy.
- Witam, ktoś na panią czeka.
- Ale kto? Przecież ja nie mogę wychodzić.
- Ale ja pani pozwalam, proszę ubrać kapcie i usiąść na wózek.
- No dobrze...-jak powiedział tak uczyniłam. Zaprowadził mnie na dwór i posadził do karety z końmi.
Byłam zaszokowana. Dostałam słuchawki a w nich leciała piosenka Bruno Mars - Marry You. Jechałam i wciąż nie mogłam uwierzyć, po jakiś 10 minutach dojechaliśmy do parku. Wysiadłam i podjechałam wózkiem do fontanny. Tam wszyscy nasi znajomi tańczyli do tej piosenki, a z nieba leciały płatki róż. Pojawiła się orkiestra w czerwono żółtych strojach. Na niebie leciał samolot ciągnąc za sobą taśmę z napisem "September, I love you." ..Kiedy "przedstawienie się kończyło wszyscy ustawili się w dwie równe linie równoległe do siebie, pomiędzy nimi wyszedł Harry w garniturze. Siedziałam jak wryta, nie wiedziałam jak mam się zachować a co dopiero coś powiedzieć. Uklęknął przede mną i zaczął.
- September, wiesz że cię kocham i chcę spędzić z tobą resztę mojego życia. Wyjdziesz za mnie?
Zakręciła mi się łza w oku i wydukałam tylko...- Tak. Ostatkiem sił rzuciłam się Harry'emu na szyję i ucałowałam go. Wszyscy bili brawo. Wróciłam do szpitala i z powrotem położyłam się do łóżka. Harry siedział koło mnie i rozmawialiśmy cały czas. Zapytałam go, dla czego to zrobił a on odpowiedział..- Ponieważ Cię kocham. Życie z nim to istna bajka, poza kłótniami które spowodowały co spowodowały jest idealnie, uważam nawet, że to wszystko umocniło nasz związek, w końcu czekał na mnie 2 lata więc to coś musi oznaczać. Żałuję tylko, że nie ma ze mną rodziców, na pewno byli by dumni, że potrafię ułożyć sobie życie. Zawsze powtarzali... ,,Jesteś prześliczną i cudowną dziewczyną, uważaj żebyś nie trafiła na dupka." I jak widać nie trafiłam. To czasem takie trudne opowiadać ludziom co mnie spotkało, każdy pyta o to samo i to boli. Czasem ktoś sobie żartuje z rodziców a kiedy dowie się, że ich nie mam od razu mina mu rzednie i traktuje mnie jak kalekę...ktoś by powiedział...- Ale to zdarza się wielu...to prawda, ale nie wszyscy przechodzą to w tak bardzo emocjonalny sposób jak ja. Chciał bym im powiedzieć, co zrobił Harry, jak się czuję i w co się ubiorę. Co o nich myślę i czy zupa nie była za słona, ale nie mogę. Podobno po drugiej stronie będę mogła z nimi porozmawiać i się spotkać, ale to tylko bujda. Takie bajeczki opowiadają katolikom i ludziom którzy nie mają swojego rozumu. Wracając do domu, który stoi pusty od wielu lat przypomina mi się kiedy tata uczył mnie jeździć na rolkach, nie wychodziło mu i miałam mnóstwo siniaków, ale pomimo to byłam mu wdzięczna, że się stara i kochałam go bezgranicznie. Nie chciała bym nigdy ale to przenigdy zostawić swoich dzieci samych, odejść jak robią to inni, okłamać i mieć wszystko w dupie. Nie odzywać się przez wszystkie lata a potem wrócić, błagając o wybaczenie ponieważ nie ma się już pieniędzy. To nie są rodzice, to są zwykłe chuje dbający o siebie i nie myślący o innych. Pomimo wszystko jestem wdzięczna bogu, że spotkało mnie tylko to...-zaśmiałam się pod nosem. A może aż tyle?
- To co, jak wyjdziesz to kupimy sobie mieszkanie?..-zapytał Harry.
- Ale jesteśmy przecież tacy młodzi jeszcze, nie uważasz?
- Coś ty, nasza mama nam pomoże, a poza tym mam odłożone jakieś oszczędności.
- Jesteś tego pewien?
- Oczywiście.
-  Ale poczekaj, ja mam mieszkanie. Prawda, że po rodzicach ale jest. 
- To jest wspaniały pomysł..jest umeblowane.
- No właśnie, trzeba jeszcze pogadać z twoją mamą i moją ciotką.
___________________________________________________________

Tak wiem, nie jest to dużo, nie jest też Bóg wie jakie ciekawe, ale się starałam....widzę, że nie zależy wam na tamtym blogu co? ;(

Kliknj - zobaczysz więcej




5 komentarzy:

  1. Niedługi ale fajny^^ Dobrze, że September wybudziła się ze śpiączki i zdrowieję i też fajnie, że Harry się jej oświadczył ;D I już czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. S.U.P.E.R - September Umie Pić Ewentualnie Rum.
    Taki dżołk, wszystko super świetnie tylko jeden mały szczególik. Piszesz opowiadanie więc nie obowiązuje cię forma grzecznośćiowa Ci,Tobie itp.
    Czekam i pozdrawiam. :)
    MY SALSA!

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda,że nie jest dłuższy ;c nie mogę się doczkeać kolejnego
    idolu mój Ty heh :D :* Te oświadczyny Hazzy to normalnie pięne było <3 az mi parę łez pociekło,a ja na prawdę rzadko płaczę,także..
    no :D błagam dawaj szybko nowy! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. o jeeeejku *.*
    te oświadczyny, piękniejszych chyba nie można było sobie wymarzyć ;D dawaaaaaj nextaa : D

    OdpowiedzUsuń