sobota, 2 czerwca 2012

rozdział dziewiąty.


*Oczyma Harrego*


- Co ona sobie myśli ? My się o nią martwimy i szukamy jej po całym lesie, a ona się zabawia z jakimś chłopakiem..-krzyczałem w swoich myślach.
Nagle zauważyłem że za mną wędruje September.
- Możesz przestać zachowywać się jak dziecko ? ..- krzyczała z daleka.
- Tak, jasne. I kto to mówi ?
- A czy ja się zachowuje jak małe, rozpieszczone dziecko ? ...- zapytała ironicznie.
- Tak.!
- To przepraszam bardzo, ale jeżeli rozmowę z Charlie'm uważasz za coś złego to bardzo mi przykro.
- Tak, uważam za coś złego, bo w końcu jesteśmy razem...- powiedziałem.
- I teraz jestem może twoją własnością ? .Nie będziesz mną rządził, jeżeli wydaje Ci się, że będę podporządkowana tobie i twoim zasadom to upadłeś na głowę...- powiedziała i odeszła w przeciwną stronę, ja zostałem.


____________________________________


Wróciłam do pokoju i zaczęłam pakować w pośpiechu swoje rzeczy.
- Gdzie ty się wybierasz ?..- zapytał Niall.
- Wracam do domu, albo pojadę gdzieś jeszcze. Nie mam zamiaru tu zostać.
- A co Harry znowu zrobił ? ..-zapytał Cel.
- Kontroluje mnie, uważa, że jeżeli jesteśmy razem, to jestem jego własnością i nie wolno mi rozmawiać z żadnym chłopakiem. Przykro mi, ale wyjeżdżam. Poszłam jeszcze do łazienki się przebrać. Wybrałam to :
Kliknj - zobaczysz więcej  
Po czym od razu wyszłam z łazienki.
- Bawcie się dobrze i nie martwcie się o mnie..- powiedziałam i na pożegnanie pomachałam ręką.
Wyszłam z domku i powędrowałam do auta. Wsiadłam i odpaliłam auto, spojrzałam jeszcze w stronę Harrego i dostrzegłam, że na jego twarzy maluje się smutek. "Zaraz, ale to nie moja wina. Bo przecież ja nic nie zrobiłam"..- myśli plątały się po mojej głowie. Postanowiłam zajechać po Charliego, może on dotrzyma mi towarzystwa. Zajechałam pod podany adres, a przystojny chłopak od razu wyszedł.
- Hej, masz ochotę na przejażdżkę ? ..-  krzyknęłam opuszczając szybę.
- No nie wiem, a co na to twój chłopak ...- zapytał zakłopotany.
- Wsiadaj, wszystko Ci opowiem..- Charlie wsiadł i od razu odjechaliśmy.
- Więc..co się stało ? ...pokłóciliście się ?
- Tak, on był o ciebie zazdrosny, uważa, że jestem jego własnością i nie powinnam rozmawiać z innymi chłopakami, wkurzyłam się..postanowiłam się spakować i wyjechać. Teraz jestem tu i jedziemy do Madsontour.
- A co tam jest ? .
- Najbliższe studio tatuażu..i piercingu.
- Yhym, czyli rozumiem.-powiedział Charlie i lekko się uśmiechnął.
- A co u ciebie ? ..ze sprawami sercowymi ? ..-zapytałam niepewnie, bo w końcu to nie moja sprawa.
- Nijak, nie mam dziewczyny, może dla tego, że wszystkie myślą że jestem dziwny.
- Może to da tego, że chodzisz sam po lesie ? ..-zapytałam ironicznie i zaczęliśmy się śmiać.
- Tak, może dla tego. Ale też nie znalazłem swojej wybranki...- odpowiedział i podrapał się po karku.
Po 40 minutach dojechaliśmy do Madsontour. Weszliśmy do studia i po upływie 3 godziny było po wszystkim. A oto otrzymane efekty :

Kliknj - zobaczysz więcej   
   
Byłam z siebie dumna, że dałam radę wytrzymać, no tak były gorsze tatuaże, ale i tak mam się z czego cieszyć.
- Skoro zostało nam jeszcze dużo czasu, moglibyśmy pojechać do centrum handlowego..co ty na to ? ..-zapytałam.
- Jeśli chcesz, możemy oczywiście, ale później odstawisz mnie do domu..- powiedział i zaczął się śmiać.
- Hehe, jasne nie ma sprawy.
Dotarliśmy do tutejszego centrum, nie było wielkie, ale też nie małe takie w sam raz jak na 19 000 tys. mieszkańców.
A oto zakupione rzeczy :
Kliknj - zobaczysz więcej 
Klinij - zobaczysz więcej 
Klinij - zobaczysz więcej
Klinij - zobaczysz więcej 
Trochę tego wyszło, ale w końcu miałam wolne. Po zakupach zaprosiłam Cgarliego na obiad.
- Nie, ja tak nie mogę, po prostu cie wykorzystywać..-powiedział zakłopotany. 
- Ale ja chcę Ci się odwdzięczyć, za to, że pomogłeś mi wyjść z tego lasu.
- Ale przez to pokłóciłaś się z Harrym.
- Ale dzięki tobie, zobaczyłam jaki on jest na prawdę...idziemy i nie mam mowy o przeciwstawianiu się.
Weszliśmy do Sphinx'a. Mała restauracja, na prawdę śliczna. Zmówienie nam tego i skonsumowanie zajęło nam około..hmm..powiedzmy, że spędziliśmy w tym miejscu 2 godziny. Nie wiem jakim cudem, ale te 2 godziny były wspaniałe. Znowu dużo się o nim dowiedziałam, żeby nie było, opowiedziałam mu też o sobie. Charlie stwierdził, że moje młodość też nie była usłana kwiatami i ptaszkami. Przeżyłam dużo i gdyby on był wtedy przy mnie to na pewno by mnie pocieszył. Zaczęłam się czuć dziwnie, tak jakby on próbował mi coś powiedzieć, czy to możliwe, że zwykły chłopak z Marblehead zakochał się we mnie ? . Nie chodzi o tę różnicę, ale w końcu znamy się tylko 2 dni, a on mówi mi takie rzeczy. Może po prostu przy mnie może być sobą. Zadzwonił telefon. 
- * Ember, gdzie ty do cholery jesteś ? . Wiesz, jak się o ciebie martwię ? *
- * Nie obchodzi mnie to, zadzwoń kiedy nie będziesz klął przez słuchawkę*
- *  Masz wrócić do domu, natychmiast. *
- * Za kogo ty się  uważasz ? ..Nie będziesz mi rozkazywał, zajmij się Celiną. * 
- * Myślałem, że już nam wybaczyłaś *..-powiedział zakłopotany
- * To źle myślałeś,  jeśli po czymś takim, od tak bym Ci wybaczyła, to musiała bym być na prawdę głupia *
W tym momencie się rozłączyłam i wróciłam do rozmowy z Charliem.
- Wiesz, ja już muszę spadać, pamiętasz co mi obiecałaś ? 
- Jasne, że odwiozę Cię do domu. 
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie, czy to dla tego, że bał się powiedzieć za dużo, czy może dla tego, że wyczerpały nam się tematy do rozmowy ?
Dojechaliśmy pod jego dom.
- Charlie, chciałam Ci podziękować za dzisiejszy dzień. Nawet nie wiesz, jak poprawiłeś mi humor i podniosłeś na duchu.
- Nie ma za co, no  w końcu, od czego są przyjaciele prawda ? .
- No tak racja...- przytuliłam go na pożegnanie i odjechałam.
Jadąc autostradą przypomniałam sobie te wszystkie miłe chwile z Harrym. Jak było nam razem dobrze, mieliśmy takie same gusta. Ale przypomniało mi się, wejście do pokoju i wielki zawód który będzie towarzyszył mi do końca życia. Przy pewnej prędkości, zarzuciło mną na drugi pas i nim się obejrzałam, miałam czołówkę z tirem. 


* Oczyma Harrego* 
Jechaliśmy powolnym tempem przez most Florio Ferrente kiedy dostrzegłem wypadek, od razu w oczy rzucił mi się samochód September ! 
Wysiadłem z samochodu i od razu podbiegłem do auta. 
- Proszę mnie wpuścić...- krzyczałem ale policjant nie reagował.
- Przykro nam, ale nie możemy pana wpuścić na miejsce wypadku...-odpowiedział zimnym tonem.
- Ale dla czego ? ..tam jest moja dziewczyna..- krzyczałem przez łzy.
Lekarz zamontował jej na szyi kołnierz ortopedyczny, wcisnął pod plecy nosze i przytroczył ją do nich taśmami, dopiero potem przeciął pasy bezpieczeństwa. Delikatnie ją opuściła na chodnik. 
- Źrenice nie reagują..- Stwierdził Halmstron, świecąc jej latarką w oczy. - Brak napięcia mięśniowego. 
- Krew z uszu..-to wszystko to fatalne objawy. 


Na samym początku przepraszam, że taki krótkie. Dzisiaj sugerowałam się zdjęciami, taka zmiana planów. Mam nadzieję, że rozdział jakoś ujdzie w tłumie. Zapraszam do czytania i komentowania. 
Pozdro Own hero. 
Kliknj - zobaczysz więcej





6 komentarzy:

  1. No masz ten komentarz babo jedna :)
    całkiem fajne to twoje opowiadanko, i pomyśleć że z polskiego masz 3 xD

    OdpowiedzUsuń
  2. nie, nie ,nie , nie . nie ! Ona musi żyyyć!
    a rozdział? Jak to ujdzie w tłumie? Jest zajebisty, a ty mi z takimi tekstami wyjeżdżasz :D
    Kochaam tooo <3
    Kinia :)xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótki.. ; ( ale za to fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny jest tutaj motyw kłótni, nie tak ja we wszystkich badziewiastych opowiastkach nastolatek o tym, jak im było fajnie i cudownie. Tu pojawia się chęć do myślenia o tym jakie będą dalsze losy głównych bohaterów. Nie ma żadnej liniowości, ciekawie, super i powtarzam jeszcze raz: Sam chciałbym tak pisać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey jesteś super .! Wszystkie twoje blogi są niesamowite .! Trzymaj tak dalej .!
    *.*
    Zbuntowana9

    OdpowiedzUsuń
  6. boooosko ; ) chce wiecej

    OdpowiedzUsuń