niedziela, 13 maja 2012

Rozdział szósty.

To była kula przebijająca mają skórę, ten niesamowity ból towarzyszył mi od początku do końca..Potem, nie widziałam już nic.

*Oczyma Harrego*
Leżeliśmy na podłodze błagając o przebaczenie..kiedy ujrzałem September w plamie krwi, zamarłem..wstałem i podbiegłem do niej nie zważając na nic. O dziwo napastnicy nie strzelali do mnie, chyba zależało im na uratowanym życiu, ale po cholere strzelali ? ..
- Ember, słyszysz mnie ??..- mówiłem trzymając jej głowę na kolanach..
- Harry ?..- powiedziała słabym głosem..ja żyje ?
- Tak, nie nzamykaj oczu..proszę cię zrób to dla mnie..- powiedziawszy pogłaskałem ją po głowie.
- Wypuście nas..!!!..-jeżeli tego nie zrobicie to ona umrze..- krzyczałem przez łzy.
- Nie ma mowy !!..-krzyczał mężczyczna o niskim głosie..
- Błagam..- przecież nie chcecie mieć młodej dziewczyny na sumieniu...- mężczyźni popatrzeli po sobie i kiwnęli głową na znak zgody.
Wypuścili mnie z September na rękach, pełno ludzi i policji w około..padłem na kolana..od razu policja podbiegła do mnie..zaczęli mnie szarpać jak by myśleli, że mam coś wspólnego z tym napadem..wstałem, pobiegłem od razu do karetki..lekarze ułożyli September na noszach, ja wsiadłem do karetki i odjechaliśmy. Nie spuszczałem z Ember oka, jej stan był ciężki, w  końcu straciła mnóstwo krwi, była nadzieja, ale niewielka. Dojechaliśmy do szpitala..od razu lekarze pognali do sali operacyjnej..operacja trwała 4 godziny..w końcu mężczyzna w białym kitlu wyszedł z sali i powiedział, że September żyje, jest w ciężkim stanie, ale żyje. Ucieszyłem się niezmiernie, myślałem, że osoba na której mi tak zleży odeszła.usiadłem na krześle i przez kolejne 2 godziny czekałem na to, żeby do niej wejść..
- Panie doktorze, czy mogę ją zobaczyć...?
- Dobrze, ale na krótko, jest nieprzytomna..- powiedział lekarz i odszedł w stronę sali 231
Wszedłem do sali, zobaczyłem ją..leżała taka bezwładna, pełno kroplówek w około...Nie dość, że zmarli jej rodzice, to jeszce ona ledwo co przeżyła..

Wróciłem do domu, włączyłem telewizor i od razu przełączyłem na wiadomośći...
*Z ostatniej chiwli, napastnicy to niejaki Edward Moon i Nate Andersen. Zostali zatrzymani i obecnie przebywają w więzieniu. Wszyscy przeżyli, ranna została September Cortez, po postrzeleniu napastnicy uwolnili ją i jej chłopaka. Z tego co wiadomo, to stan dziewczyny jest stabilny.*
Swietnie, już w wiadomościach o tym trombią. Wyłączyłem telewizor, i położyłem się spać.

Czwartek, godzina 09.15
Wstałem ledwo żywy, ogarnąłem się, zjadłem śniadanie i pojechałem do szpitala. Od razu pobiegłem do sali w której leżała September, ujżałem długowłosą śliczną brunetkę opierającą się i jedzącą zupę..strasznie się zdziwiłem, bo przecież po takim wypadku powinna conajmniej z tydzień leżeć..Pielęgniarka karmiąca september spojrzała na mnie i powiedziała..
- Ty to musisz być Harry, chłopak September..Powiedziała, że ją uratowałeś..- powiedziała kobieta (na oko 35 lat)
- Tak to ja, ale czy ja ją uratowałem ?..no nie wiem..- powiedizałem i się uśmiechnąłem.
- Nie gadaj głupot..- powiedziała September jeszcze słabym głosem.
- Dobra, to ja was zostawię samych..- powiedziała krótko-włosa blondynka i wyszła z sali.
Od razu podbiegłem do łóżka Ember i złapałem ją za dłoń.
- Jak się czujesz ?..wszystko  w porządku ? ..
- Tak, kochanie, jest już lepiej..- powiedziała lekko ściskając moją dłoń.
Pocałowałem ją delikatnie w usta i zasiadłem obok niej. Nsgle do sali wbiegła jakaś kobieta..
- September..kochanie !...czy nic Ci nie jest  ?..- krzycała coraz głośniej czarno włosa.
- Czy my się znamy ?..- powiedziała niepewnie Ember.
- Tak, jestem twoją ciocią nie pamiętasz  ?..
- Ah tak..ciocia Taylor, wiesz dawno się nie widziałyśmy..
- Tak, wiem..a poznaj to jest moja córka Laysey..- do pokoju weszła blondynka, o długich włosach, wytapetowana ohoo..plastik..pomyślałam drapiąc się po karku..
- Cześć Laysey.- powiedziała Ember.
- Taa..siem..- nie dokończyła i przerzuciła wzrok na mnie..- A ten przystojniak to kto ?..- powiedziała przybliżając się do mnie..
- Ja jestem Harry, i jestem chłopakiem September..- powiedziałem po czym odsunąłem się od Laysey.
Podszedłem do Ember, pocałowałem ją czule, pożegnałem się z nią i jej ciotką i wyszedłem z sali. Wróciłem do domu i poszedłem się wykąpać. Położyłem się do łóżka i odpłynąłem. Chciałem, żeby to wszystko to był tylko koszmar, ale niestety..to była prawda.

*Tydzień później*
September wychodzi dzisiaj ze szpitala, obiecałem jej, że ją odbiorę, dortzymam słowa. Około godziny 14. wyjechałem do szpitala, pod nim na ławce siedziała September wsłuchując się w śpiew ptaków.
- Hej kochanie..- krzyknąłem podbiegając do niej.
- Cześć miśku..- powiedizałą wstając z ławki.
- Dobra, to jedziemy ..- powiedziałem i wziąłem jej rzeczy. Wsiedliśmy do auta i przez całą drogę September wypytywała co się stało, wszystko jej wytłumaczyłem. Obwiniała tylko siebie za ten wypadek.
- Ember, ale gdybym nie zpuścił z ciebie oka to nic by się nie stało, a jednak pozwoliłem ci odejść.
- Harry, wiesz, że mam trudny charakter i nijak mogłeś mnie zatrzymać..tak czy siak pod żadnym pretekstem bym cię nie posłuchała. Nie obwiniaj siebie, to tylko i wyłącznie moja wina...- powiedziała kładąc dłoń na moim kolanie.
Dojechsliśmy do mnie do domu, otworzyłem dzrwi September i zabrałem jaj bagaże.
- September, jeżeli chcesz, to zamieszkaj u mnie, nie będziesz sama a moja mama będzie bardzo szczęśliwa..- powiedziałem trzymając ją za dłoń.
- Nie..ja nie chcę robić kłopotu..
- To żaden kłopot...-powiedziała moja mama wyłaniając sie zza drzwi.
- Boże !..mamo nie strasz mnie tak..- powiedziałem odskakując.
- Oj Harry kochanie ty moje..przepraszam..- powiedziała mama przytulając mnie
- Mamoo..proszę cię, robisz mi obciach..- powiedziałem i spojrzałem na September..pękała już ze śmiechu.
- Na prawdę ? ..to nie będzie problem ?
- Niee..drogie dziecko wchodź i czuj się jak u siebie w domu...

Weszłam do pięknego domu, Harry zabrał moje rzeczy na górę, do pokoju gościnnego. Jego mama ( Anne) powitała mnie obiadem, podczas owego rozmawiałyśmy dużo. Pani Anne nie zaczynała tematu rodziców, najwidoczniej Harry ją uprzedził.

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam nowego, ale byłam na wycieczce i trzeba było się ogarnąć... Zapraszam do czytania i komentowania.  Przepraszam też, że taki krótki, kolejny postaram się napisać dłuższy. Pozdro Styleslovest : **

6 komentarzy:

  1. Noo.. boski jest !
    Wyczekałam się go w końcu :D
    Czekam na następmny taki mega dłuugi :)
    pozdrawiam xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest baaardzo ciekawy. Cieszy mnie to, że Sep przeżyła i że nie będzie musiała zostawiać Harrego. Troszkę wkurzyła mnie ta kuzynka, bo od razu sobaczyła Harrego i już się do niego prawie że przykleiła. I daj w końcu jakąś nową bohaterkę nie plastika bo one mnie lekko wkurzają ;D

    Trochę szkoda że taki krótki, no ale ważnie że jest, nie będę wybrzydzała :D I kilkoma słowami ujmę wszystko tak : pisz dalej bo zajebiaszcczo ci to wychodzi. ;)

    Kreddka

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótki ale fajny:) mam nadzieję że nie długo będzie następny taki długi,długi,długi;D Bo super się czyta i oczywiście świetne piszesz ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No, postarałaś się. :) Pzdr. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No no! Jest zajebiściee :**
    pisz szybkooo

    OdpowiedzUsuń
  6. łooooł... fajny, fajny ; )
    ehh..proszę niech ona nie będzie plastic

    OdpowiedzUsuń