Kontynuacja rozdziału siedemnastego.
Ujrzałam tam trzy osoby, które najprawdopodobniej są w moim wieku. Było to dwóch chłopaków i jedna dziewczyna. Weszłam do sali i się przywitałam.
- Cześć, jestem September. - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Witaj, ja jestem Sam, to jest Ian i Gemma. - odezwał się przystojny brunet.
- Miło mi was poznać nie zważając na sytuację w której się znajdujemy. - odparłam.
- Przyzwyczaisz się, tak jak my.
Spojrzałam na dziewczynę, ona ewidentnie była chora na to co ja..tak poznałam po łysej głowie.
- A wy..jak długo tu jesteście?
- Ja jestem od 5 miesięcy - odparła Gemma.
- Ja 2 miesiące - odezwał sie Ian.
- Ja jestem 3 miesiące i nie zbyt mi się tutaj podoba.
- A Ty Gemma, byłaś tutaj sama dopóki nie pojawił się Sam?
- Nie, była tutaj dziewczyna, Jasmine, ale była chora na to co ja i zmarła, lekarze nie uratowali jej.
- Przykro mi, pewnie byłyście przyjaciółkami - zrobiło mi się smutno.
- Tak, zdążyłyśmy się poznać na wylot, ale niestety..nie można mieć wszystkiego.
- Racja, boję się tego czasu tutaj bo nawet nie wiem czy przeżyję.. - westchnęłam i usiadłam na wolne łóżko.
- Dasz radę, będziemy ci pomagać, jakoś się przyzwyczaisz - powiedział Sam i uśmiechnął się.
W tym samym momencie wszedł Harry, z torbą dla mnie.
- Kochanie, to są rzeczy dla ciebie, ciuchy, kosmetyki...będę cię odwiedzał codziennie...uważaj na siebie i nie przemęczaj. - pocałował mnie.
- Jasne, nie masz się co martwić. - odpowiedziałam i położyłam torbę od razu obok łóżka.
- Tylko bądź grzeczna - powiedział i spojrzał na obydwóch chłopaków.
- A idź ty zazdrośniku, Kocham Cię, pamiętaj.
- Dobrze, w takim razie do jutra, zrobię jakieś zakupy dla ciebie i widzimy się około 13. - przytulił mnie, pocałował i wyszedł z sali.
Przebrałam się w pidżamę, i położyłam do łóżka, czekałam na lekarza który miał dać mi leki i wszystko wyjaśnić.
- Witaj September, z resztą lekarzy doszliśmy do wniosku, że Twój stan zdrowia nie jest tak bardzo tragiczny jak by mógł się wydawać. Damy ci kroplówki i możesz iść do domu. Leki wszystko dostaniesz, ale nie możesz się przemęczać. Masz kogoś kto się tobą zajmie?
- Tak, oczywiście, ale na prawdę mogę iść do domu?
- Jasne, ubieraj się. - powiedział lekarz z uśmiechem na twarzy.
Zadzwoniłam do Harrego, on się bardzo ucieszył i 10 minut później był już u mnie. Zabrał torbę i poszedł do doktora po leki i kroplówki.
- Myślałam, że lepiej się poznamy - powiedziała Gemma z lekkim uśmiechem.
- Ja też, ale nie martw się, postaram się was odwiedzić, trzymam kciuki. - powiedziałam i podeszłam po kolei do każdego żeby go przytulić.
Wyszłam z sali i zrobiło mi się przykro...znałam ich zaledwie trzy godziny a przywiązałam się jakbym znała trzy lata. Ja mogę iść do domu, a oni muszą zostać, świat jednak jest niesprawiedliwy. Przez całą drogę do domu sie nie odzywałam, nie dowierzałam, że będę mogła wrócić do domu.
Wszystko super aczkolwiek odczuwam pewien niedosyt. Wiem, że nie piszesz w podobnym stylu do mojego (mam na myśli poronione pomysły) ale mogłaś rozwinąć wątek tego szpitala, September mogła poznać jakieś sekrety o jego ciemnej stronie ale to tylko moje fantazje. Jest świetnie. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńKurde, świetnie piszesz, ale tak mało, ja rozumiem że to kontynuacja ale ja chcę więcej! mam nadzieje, że nie będziesz kazała nam czekać długo na nowy rozdział ^^ / Jessie.
OdpowiedzUsuńhttp://wefoundlovestyles.blogspot.com/ nominuję cie do LA
OdpowiedzUsuń