poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział trzynasty.


Kilka tygodni później czułam się już lepiej. Zabrałam swoje rzeczy ze szpitala i wezwałam taxi. Pojechałam do 'swojego' domu i zostawiłam rzeczy, przebrałam się i zrobiłam wysokiego kucyka, mam już takie długie włosy. Zadzwoniłam do ciotki Taylor i zaczęłam rozmowę.
- Witaj, ciociu Taylor.
- September? Jak się czujesz?
- Dobrze, już jest lepiej. Mam do ciebie wielką prośbę, wiem, że nie powinnam bo nie spędziłyśmy ze sobą zbyt dużo czasu, ale to na prawdę bardzo ważne.

- Dobrze, ale wydaje mi się, że to nie rozmowa na telefon. Przyjadę jutro z Laysey dobrze?
- Z Laysey?..no dobrze. To przyjedźcie do domu po rodzicach. Do zobaczenia.

- Pa...-rozłączyła się.
Zadzwoniłam do Harrego i poprosiłam go żeby przyjechał. Bez wahania się zgodził. jakieś dziesięć minut później był już u mnie w domu.
- Kochanie, ja chciałem po ciebie przyjechać..-mówił ze smutną miną.
- Ale ja dałam sobie radę widzisz? żyję..-uśmiechnęłam się.
- To nie jest zabawne..- pocałował mnie w usta.

- Przesadzasz. Rozmawiałam z ciocią dzisiaj, chcę pożyczyć od niej pieniądze.
- Co?! nie, damy sobie radę i jeszcze ta jej córka..Ember...-powiedział i usiadł na krześle.

- Nie damy, Harry. Nie masz pracy ani ja. Nie możemy żyć na utrzymaniu twojej mamy.
- Ale ja mam pracę...-uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.
- Tak jasne, ciekawe jaką? Zawodowe obijanie się?
- No nie, kurde. Ember, co ty we mnie nie wierzysz?
- No wierzę, kochanie. To co to za praca?
- Rozwożę pizzę..-zaczął się śmiać.

- No to dobrze, przecież jak na ciebie to całkiem dobra praca.
- No dzięki dzięki. Ty to umiesz człowieka pocieszyć..-powiedział.
- Staram się, ale Harry, zawsze pieniądze od cioci się nam przydadzą. 
- A jeśli ona będzie coś chciała w zamian? Albo ta jej głupia córka?
- Przecież to jest rodzina, nie mogą tak po prostu nas wykorzystać.
- A ty możesz je?
- Ale to nie jest tak, Harry.
- A jak? Nie widziałaś jej tak długo i nagle chcesz wziąć od niej pieniądze? 

- W mojej głowie inaczej to wyglądało.
- Z twojej interpretacji, to na pewno było okej, ale z jej...wątpię.
- Chyba masz rację.
- Nie chyba ale na pewno.
 Po tej jakże długiej i wyczerpującej rozmowie, Harry zabrał mnie na obiad, zadzwonił do Nialla czy chce też się wybrać. Zgodził się. Doszliśmy do restauracji "green trees" i zajęliśmy stolik trzy osobowy. Czekaliśmy na Nialla z piętnaście minut ale raczył się zjawić, ku naszemu zdziwieniu nie sam. 
- Siema, to jest Avalon...-dziewczyna się uśmiechnęła.
-  Cześć Avalon. Miło mi cię poznać..-powiedziałam i wstałam z miejsca, żeby podać jej rękę. Popatrzyłam na Harrego i złapałam go za koszulę dając mu znak, żeby wstał.
- Mi również miło was poznać...usiadła na dostawionym krześle.
- Przepraszam za Harrego, jakiś niewychowany.
- Ale ma uczucia..-powiedział oburzony a ja w zamian go pocałowałam.
- To zawsze działa..-zaczęłyśmy się śmiać.
- No Niall, nie mówiłeś, że z kimś przyjdziesz. Czy wy jesteście razem?..-zapytał dość niedyskretnie Harry, a ja go szturchnęłam.
- Harry, wiesz..powiem tak dyskretnie. ZAMKNIJ SIĘ!! ..-wykrzyczał Niall a Avalon zaczęła się śmiać.
- Oj spokojnie Niall, mi to nie przeszkadza...-powiedziała brunetka i spojrzała chłopakowi prosto w oczy. 'Chyba coś z tego będzie' pomyślałam.
- To co zamawiamy?
- Dla ciebie Niall, to cała restauracja za mało...-powiedziała Avalon.

- Oho, to widzę, że wie nawet iż jesteś żarłokiem..-Harry zaczął się śmiać. - To będzie mocne uczucie..
Niall zmierzył Harrego wzrokiem a Avalon się zaczerwieniła. Minęło dobre pół godziny, zanim zamówiliśmy jedzenie. Po skonsumowaniu wybraliśmy kino i zdecydowaliśmy sie na film "21 Jump Street"  Film był cudowny, zabawny co chwilę się wszyscy śmiali, jak nie lubię komedii ta rozśmieszyła mnie do łez. Potem wybraliśmy sie na zakupy, jak zwykle chłopacy marudzili - "długo jeszcze" - "już tu byliśmy"..bla bla bla. Ja z Avalon bawiłyśmy się cudownie i muszę przyznać, że dziewczyna jest na prawdę cudowna, zabawna i lubimy to samo.
- Chyba się domyślam dlaczego Niall cię wybrał...-powiedziałam oglądając śliczną letnią sukienkę.

- Co masz namyśli mówiąc "wybrał"
- Bo wiesz, Niall to jest inny typ chłopaka, nie ugania się za dziewczynami i nie oczekuje tego samego od nich. Czeka na tą jedyną i chyba ją znalazł.

- Ale my się znamy tylko tydzień, nie widzę, żeby okazywał zainteresowanie mną. 
- Nie? ...hm..z tego co mi Harry opowiadał, to cały czas mówi tylko o tobie, nawet odbyli poważną rozmowę na twój temat, ale Harry nie chciał mi powiedzieć...-dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
- Poważną rozmowę? ..oho zaczynam się bać.
- Nie no coś ty, wydaje mi się, że jak Niall kogoś pokocha, to kocha takim uczuciem, które ciężko zniszczyć.
- Tak jak Harry ciebie?
- Emm.. ja nie wiem, czy to jest takie uczucie.
- Jest, myślisz, że tego nie widać? Nawet jak nie rozmawiacie patrzy na ciebie jak na obraz, zakochany jest niesamowicie. To co on o tobie mówi, przekracza wszelkie granice.
 - Oh, nie wiem co powiedzieć..
- Nich chyba nie musisz..-powiedziała i podeszła do kasy. - kupujesz tą sukienkę?
- Tak, tak jest świetna. Wyszłyśmy ze sklepu i od razu rzuciłam się na Harrego.

- Za co to?..-powiedział uśmiechnięty.
- Za to, że jesteś..-odpowiedziałam i pocałowałam go czule i namiętnie. Całowaliśmy się jeszcze chwilę i zaczęliśmy iść w kierunku wyjścia z centrum handlowego. Ja z Harrym poszliśmy w stronę mojego domu a Niall z Avalon chyba w stronę parku. 


*Avalon*
Chciałam pogadać z Niallem o tym co nas łączy, ale nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę, odwróciłam się w stronę jego a on złapał za mój podbródek i przyciągnął do swojej twarzy, lekko musnął moje wargi i wyszeptał -"znaczysz dla mnie tak dużo" i mnie pocałował. Czułam się cudownie, z jednej strony dziwnie, ponieważ Niall to jedyny chłopak z którym chciała bym, żeby wyszło tak dużo a z jednej niesamowicie, bo ten pocałunek był taki ciepły. Odsunął się ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy, uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Wtedy wiedziałam, że jestem bezpieczna. 
_________________________________________________________________

Weszliśmy do "mojego" domu. Ja powędrowałam do łazienki się umyć a Harry czekał na mnie w salonie. Nagle usłyszałam, że drzwi od łazienki się otwierają. Zakręciłam kurek i otworzyłam drzwiczki i tak jak myślałam był to Harry.
- Harry, zboczeńcu wynocha.
- No ale dlaczego?
- Beacuse im naked.

- Ale ja ciebie widziałem nago..-uśmiechnął się szyderczo.
- Właśnie tylko dla tego wyszłam z pod prysznica przy tobie.
- Ah, wiedziałem, że mnie kochasz.
- Hmm, kto ci tak powiedział?..-zapytałam.
- Ja to wiem..-podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Harry, nie dzisiaj i nie teraz...-zapięłam stanik i założyłam majtki.
- Ale dlaczego??
- Bo jestem zmęczona i w ogóle. Może jutro?..-poczochrałam mu włosy.

- Dobra, ale obiecaj...-pocałował mnie.
- Obiecuję..ale wiesz, zastanawia mnie jedno..gdzie jest Celina?..

_______________________________________________________________________
No i jest nowy. Wiem, że niewiele osób go czyta, ale warto napisać coś nowego dla tej cząstki. Mam nadzieję, że się podoba i zapraszam do komentowania. Pamiętajcie, że to dla mnie bardzo ważne. Pozdro.

Buzaczek prosto z serduszka:*

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział dwunasty.


Pobiegłem od razu do jej sali i spojrzałem na nią, patrzyła na mnie tymi swoimi oczętami i nie mogłem uwierzyć, że znów będę mógł z nią porozmawiać.
- September, kochanie.
- Kim jesteś? ..-powiedziała słabym głosem.
- No to ja, Harry Styles, jestem twoim chłopakiem, nie pamiętasz mnie?...-zapytałem, byłem trochę zaniepokojony.
- Nie, pierwszy raz cię widzę. A powinnam cię pamiętać ?
- No tak, przeżyliśmy ze sobą tak długo, czekałem na ciebie te 2 lata, rozumiesz?
- To miłe, ale ja na prawdę nie wiem kim jesteś..-mówiłaś z kamienną twarzą.
- Ale przecież to niemożliwe, jak mogłaś zapomnieć te wszystkie dobre chwile?
- ŻARTUJĘ GŁUPOTO ! ...-krzyknęła.
- Co?!
- Żartowałam, pamiętam wszystko i wiem, co do mnie mówiłeś, jestem Ci niezmiernie wdzięczna!
- Ember, weź mnie tak nie strasz więcej. Wiesz jak się cieszę, że nic Ci nie jest? ...no prawie.
- Ja też, ale doktor mówił, że muszę zostać jeszcze w szpitalu i że nie mogę się męczyć, bo to niebezpieczne.
- Tak tak wiem, oczywiście zajmiemy się tobą najlepiej jak potrafimy.
- Zajmiemy?
- No tak, ja i mama.
- Nie Harry, nie mogę wam się zwalić na głowę, muszę własne mieszkanie wynająć i radzić sobie.
- Ale nie ma mowy, nie zostawię cię i mama nawet sama zaproponowała, uprzedziła mnie że będziesz u nas mieszkać.
- Harry, ale ja się będę źle czuła, że po prostu na was żeruję!
- Nie denerwuj mnie nawet, spotkamy się jutro, przyjadę po ciebie.
- Ale ja nie mogę..
- Możesz, coś przygotowałem.


____________________________________________________________________________




Nie byłam pewna co on knuje i przyznam, że trochę się obawiałam, może po tym wszystkim on chce mnie zostawić?...zmarnowałam z jego życia aż 2 lata a przez ten czas przecież mógł znaleźć sobie kogoś lepszego a nie czkać na taka niezdarę jak ja. Ale byłam dobrej myśli, mam nadzieję że wszystko się jakoś dobrze ułoży. Około godziny 15 przyszła pielęgniarka z obiadem, było okropne nie miało smaku i nigdy tego nie jadłam, albo czasem na siłę bo w końcu musiałam coś jeść. Znowu była ta okropna zupa podobno to pomidorowa ale mi coś nie wyglądało to w ogóle na jakąkolwiek zupę. Potem dostałam leki i poszłam spać nim się obejrzałam już był ranek, na śniadanie był jakiś czerstwy chleb i szynka która wyglądała i smakowała jak tektura. Nie przejmowałam się tym, czekałam tylko na Harrego, położyłam się spać i noc szybko zleciała.


Sobota, godzina 09,50


Obudziła mnie pielęgniarka, usprawiedliwiając się tym, że musi podać mi leki i kolację. Po jakiś 45 minutach miałam za sobą te dwie czynności. Leki okropne jak zawsze a o śniadaniu nie wspomnę. Tak wiem, tylko cały czas marudzę. Nie mogłam się doczekać, co Harry wymyślił. Cały czas myślałam o tym co mi powiedział, o tym mieszkaniu. Nie chciałam narzucać się jemu a ni jego mamie więc zaproponowałam, że wynajmę mieszkanie. Mogła bym tez zamieszkać u cioci i wtedy nie czuła bym się tak nieswojo. Przyszedł do mnie lekarz z bananem na twarzy.
- Witam, ktoś na panią czeka.
- Ale kto? Przecież ja nie mogę wychodzić.
- Ale ja pani pozwalam, proszę ubrać kapcie i usiąść na wózek.
- No dobrze...-jak powiedział tak uczyniłam. Zaprowadził mnie na dwór i posadził do karety z końmi.
Byłam zaszokowana. Dostałam słuchawki a w nich leciała piosenka Bruno Mars - Marry You. Jechałam i wciąż nie mogłam uwierzyć, po jakiś 10 minutach dojechaliśmy do parku. Wysiadłam i podjechałam wózkiem do fontanny. Tam wszyscy nasi znajomi tańczyli do tej piosenki, a z nieba leciały płatki róż. Pojawiła się orkiestra w czerwono żółtych strojach. Na niebie leciał samolot ciągnąc za sobą taśmę z napisem "September, I love you." ..Kiedy "przedstawienie się kończyło wszyscy ustawili się w dwie równe linie równoległe do siebie, pomiędzy nimi wyszedł Harry w garniturze. Siedziałam jak wryta, nie wiedziałam jak mam się zachować a co dopiero coś powiedzieć. Uklęknął przede mną i zaczął.
- September, wiesz że cię kocham i chcę spędzić z tobą resztę mojego życia. Wyjdziesz za mnie?
Zakręciła mi się łza w oku i wydukałam tylko...- Tak. Ostatkiem sił rzuciłam się Harry'emu na szyję i ucałowałam go. Wszyscy bili brawo. Wróciłam do szpitala i z powrotem położyłam się do łóżka. Harry siedział koło mnie i rozmawialiśmy cały czas. Zapytałam go, dla czego to zrobił a on odpowiedział..- Ponieważ Cię kocham. Życie z nim to istna bajka, poza kłótniami które spowodowały co spowodowały jest idealnie, uważam nawet, że to wszystko umocniło nasz związek, w końcu czekał na mnie 2 lata więc to coś musi oznaczać. Żałuję tylko, że nie ma ze mną rodziców, na pewno byli by dumni, że potrafię ułożyć sobie życie. Zawsze powtarzali... ,,Jesteś prześliczną i cudowną dziewczyną, uważaj żebyś nie trafiła na dupka." I jak widać nie trafiłam. To czasem takie trudne opowiadać ludziom co mnie spotkało, każdy pyta o to samo i to boli. Czasem ktoś sobie żartuje z rodziców a kiedy dowie się, że ich nie mam od razu mina mu rzednie i traktuje mnie jak kalekę...ktoś by powiedział...- Ale to zdarza się wielu...to prawda, ale nie wszyscy przechodzą to w tak bardzo emocjonalny sposób jak ja. Chciał bym im powiedzieć, co zrobił Harry, jak się czuję i w co się ubiorę. Co o nich myślę i czy zupa nie była za słona, ale nie mogę. Podobno po drugiej stronie będę mogła z nimi porozmawiać i się spotkać, ale to tylko bujda. Takie bajeczki opowiadają katolikom i ludziom którzy nie mają swojego rozumu. Wracając do domu, który stoi pusty od wielu lat przypomina mi się kiedy tata uczył mnie jeździć na rolkach, nie wychodziło mu i miałam mnóstwo siniaków, ale pomimo to byłam mu wdzięczna, że się stara i kochałam go bezgranicznie. Nie chciała bym nigdy ale to przenigdy zostawić swoich dzieci samych, odejść jak robią to inni, okłamać i mieć wszystko w dupie. Nie odzywać się przez wszystkie lata a potem wrócić, błagając o wybaczenie ponieważ nie ma się już pieniędzy. To nie są rodzice, to są zwykłe chuje dbający o siebie i nie myślący o innych. Pomimo wszystko jestem wdzięczna bogu, że spotkało mnie tylko to...-zaśmiałam się pod nosem. A może aż tyle?
- To co, jak wyjdziesz to kupimy sobie mieszkanie?..-zapytał Harry.
- Ale jesteśmy przecież tacy młodzi jeszcze, nie uważasz?
- Coś ty, nasza mama nam pomoże, a poza tym mam odłożone jakieś oszczędności.
- Jesteś tego pewien?
- Oczywiście.
-  Ale poczekaj, ja mam mieszkanie. Prawda, że po rodzicach ale jest. 
- To jest wspaniały pomysł..jest umeblowane.
- No właśnie, trzeba jeszcze pogadać z twoją mamą i moją ciotką.
___________________________________________________________

Tak wiem, nie jest to dużo, nie jest też Bóg wie jakie ciekawe, ale się starałam....widzę, że nie zależy wam na tamtym blogu co? ;(

Kliknj - zobaczysz więcej




wtorek, 3 lipca 2012

rozdział jedenasty.


*Oczami Nialla*


Usiedliśmy przy dwuosobowym stoliku i zamówiliśmy pizzę i po szklance coli. W oczekiwaniu na jedzenie zacząłem z nią rozmawiać.
- Więc, Avalon. Mieszkasz tu od dawna ?
- Tak praktycznie od urodzenia, wcześniej mieszkałam w Nevadzie, ale teraz mieszkam z wujem i ciocią.
- Aha, no to spora droga nie ? A dla czego się przeprowadziłaś ?
- Taty nie znam, a matka zaraz po urodzeniu podrzuciła mnie pod drzwi Steven'a i Sally - wujka i cioci.
- Przepraszam, ja nie wiedziałem. - opuściłem głowę.
- Nic się nie stało, w końcu nie wiedziałeś. Dobra, koniec o mnie..-zaśmiała się, miała taki śliczny uśmiech.
-  No więc, ja jestem Niall i mam 16 lat. Rodzice jak rodzice Bobby i Maura Horan. Mam najlepszego przyjaciela Harrego i kilka nieudanych związków, więc czekam na tą jedyną.
- Czyli nie masz obecnie dziewczyny ?-zapytała jakby z nadzieja.
- Nie nie mam, a ty masz chłopaka ? ..
- Nie, i też czekam na tego jedynego. Nie warto wiązać się w tymczasowe związki bez przyszłości.
- Masz całkowitą rację. Gdzieś ty była przez całe moje życie ? .- zaśmiałem się.
- No właśnie też się zastanawiam..- uśmiechnęła się, chyba się zawstydziła bo jej policzki nabrały koloru lekko czerwonego. Wydaje mi się, że jeśli poznam ją lepiej to mogło by być z tego coś pięknego.


_______________________________________________________________________
 *Kilka miesięcy później*


- Harry !!!..-usłyszałem z dołu, ale nie miałem ochoty schodzić.
- Harry, no chodź tu ! ..- poszedłem i od razu się wydarłem.
- Co?!
- Uspokój się, i kiedy idziesz do September ?
- Niedługo, muszę się ogarnąć, a co ?
- Zanieś jej kwiaty ode mnie, dobrze ?
- Po co jej te kwiaty jak i tak ich nie widzi ?
- Harry, przestań. Zachowujesz się jak małe dziecko. Chyba chodzi o to, żeby jak najszybciej się obudziła tak ? ..więc przestań się burmuszyć i idź do niej, porozmawiaj z nią.
- Dobrze, dobrze. Minęły już 2 lata a ona dalej nie daje znaków życia, codziennie modlę się, żeby się obudziła. Zaczynam się zastanawiać czy moje życie ma bez niej sens.
Ubrałem się i kupiłem dla niej duży bukiet kwiatów i pognałem do szpitala. Kiedy od razu wszedłem doktor do mnie podbiegł i zaczął się cieszyć.


- Panie doktorze, wszystko w porządku ?
- Tak ! jest cudownie, mam dla Pana wspaniałą wiadomość !
- Co się stało ?
- Pańska dziewczyna jakąś godzinę temu zaczęła mówić przez "sen"
- Co ?! Przecież to niemożliwe.
- Trzeba czasu a wszystko zostanie nagrodzone.
- Ale co powiedziała dokładnie ?
- Właściwie były to dosłownie 3 słowa i wypowiedziane tak cicho, że ledwo było je słychać.
- Ale co to było ?!..-przyznam, że zacząłem się niecierpliwić.
- ,,Kocham Cię, Harry"
Nic nie powiedziałem tylko się rozpłakałem, dość często mi się to zdarza. Usiadłem na szpitalnym krześle i pogrążyłem się w myślach. pomimo tej całej zaistniałej sytuacji byłem szczęśliwy, że w końcu Bóg wynagrodził to czekanie. Poszedłem czym prędzej do jej sali.
- Witaj, September. Przyniosłem dla ciebie kwiaty od mamy. Słyszałem od doktora, co powiedziałaś..- usiadłem przy niej na łóżku. ..- Widzę, że lepiej się czujesz coś mi się wydaje, że niedługo będziemy siedzieć w parku nie ? ..Złapałem ja za rękę..- Ember, kocham cię i zrobię dla ciebie wszystko. Czekałem te dwa lata to poczekam jeszcze dwa i jeżeli do tego czasu się nie obudzisz, będę czekał do końca życia i jeszcze dłużej. Jesteś najcudowniejsza dziewczyną, jaką kiedykolwiek poznałem. Po jej policzku spłynęła łza. Byłem zdziwiony...powinienem skakać z radości, uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem ją w policzek. Wyszedłem i poszedłem do domu. Byłem umówiony z Niallem, chciał pogadać, wydawał się być poważny więc to musi być coś na prawdę bardzo ważnego. Doszedłem do parku i usiadłem na ławce niedaleko fontanny. Zaraz przyszedł Niall.
- Siema stary..-powiedział i podał mi rękę.
- No cześć, coś się stało ? 
- No bo wiesz, ostatnio jak szedłem coś zjeść to wpadłem na taką dziewczynę, dosłownie. Zderzyliśmy się..-powiedział i zrobił się czerwony. Ja tylko powstrzymywałem się od śmiechu.
- No okey, na razie rozumiem.
- Więc..ona mi się podoba i nie wiem jak mam jej to okazać czy powiedzieć. Ja nie mam takiego doświadczenia jak ty w stosunku do dziewczyn.
- No dobra, ale ja aż tak się nie znam. Ale spróbuję Ci pomóc. Z tego co mi mówiłeś to nie znacie się krótko więc jeśli powiesz jej za szybko to dziewczyna po prostu może cię odrzucić. Poczekaj aż ona będzie dawała jakieś znaki w stosunku zainteresowania się tobą. Jeśli tak będzie to nie czekaj tylko bierz sprawy w swoje ręce. Oj Niall, jak ty szybko dorastasz..-powiedziałem i zacząłem się śmiać. 
- Oj tam oj tam..wiesz, każdy kiedyś musi. A co z Ember ? ...-zapytał a mi momentalnie napłynęły łzy do oczu.
- No lepiej z nią, mam nadzieję, że niedługo się obudzi.
- Na pewno, ale najważniejsze że jesteś przy niej cały czas i się nią opiekujesz.
- No tak, nie mógł bym jej zostawić w tych trudnych chwilach. A Celina się odzywała ? 
- Tak, napisała że chce niedługo przyjechać w "odwiedziny"
- Teraz to sobie może darować, nie było jej tak długo a ona sobie przypomniała o przyjaciółce ? 
- No na to wygląda. Ale może powinniśmy jej pozwolić spotkać się z September ? 
- My jej nie zabronimy, ale nie podoba mi się to. 
- Dobra, mniejsza o to. Dziękuję Ci, że pomogłeś mi w sprawie Avalon. Jesteś super kumplem.
- Nie ma sprawy, właśnie do tego mnie masz...- uśmiechnąłem się. 
Zadzwonił do mnie lekarz więc czym prędzej pognałem do szpitala.
- Co się stało ?! ...
- September się obudziła...
- Co ?!  
Kliknj - zobaczysz więcej

Tak wiem, wiem. Bardzo, bardzo krótki, ale chciałam zostawić lekki niedosyt moim czytelnikom. Nowy pojawi się już wkrótce więc zapraszam do czytania i komentowania. Pozdro : **

sobota, 23 czerwca 2012

wtorek, 19 czerwca 2012

rozdział dziesiąty.


Wróciłem do samochodu.
- Co się dzieje stary  ? ..-zapytał Niall ze strachem w oczach.
- Ten wypadek, to..September...- odpowiedziałem a do oczu zaczęły mi napływać łzy.
- To jedź za karetka, nie czekaj...-krzyknęła Celina.
Przez całą drogę jechaliśmy za karetką, zadawało by się, że zajęło nam to z dwie godziny. Cały czas miałem przed oczami Ember, była cała we krwi, nie wiedziałem czy ona w ogóle żyje, byłem na siebie strasznie zły, bo przecież to wszystko to moja wina, naskoczyłem na nią bez powodu, ale chciałem ją mieć tylko dla siebie. Gdyby nie ta cała kłótnia, była by cała i zdrowa, wracała do domu bądź siedziała z nami w jakiejś kawiarence. A teraz ?...walczy o życie. Dojechaliśmy do szpitala i lekarze od razu zabrali September do środka, my pobiegliśmy od razu za nimi. Lekarz nie pozwolił nam wejść na salę operacyjną. Na wiadomość dotyczącą stanu zdrowia Ember czekaliśmy cztery godziny, aż w końcu lekarz wyszedł i powiedział :
- Przykro mi ..ale pańska dziewczyna zapadła w śpiączkę farmakologiczną. Jej obrażenia wewnętrzne były na tyle rozległe i poważne, że nie przeżyła by godziny normalnie funkcjonując. Więc uśpiliśmy ją. Najprawdopodobniej wybudzi się dopiero za jakieś cztery lata, może więcej. Czasem może wybudzić się wcześniej, ale to musiał by być jakiś cud. Na prawdę mi przykro...- powiedział lekarz i odszedł.
Przecież to straszne, cały świat mi się zawalił, cztery lata, to jak wieczność, ale będę czekał choćby do końca życia. Celina z Niallem podbiegli i zapytali co się stało, powiedziałem im to samo, co powiedział mi lekarz. Celina się rozpłakała a co mnie zdziwiło Niall też, chociaż on był zawsze delikatny. Dojechaliśmy do miasta i odstawiłem Celine i Niallera do domu i sam do mojego wróciłem.
- Cześć kochanie, jak tam było ?..-usłyszałem od uradowanej mamy.
- Fajne..- powiedziałem i pobiegłem na górę, zrobiłem to jak najszybciej, bo nie chciałem, żeby mama zobaczyła łzę spływającą po moim policzku. Nie powstrzymało jej to od zadawania pytań.
- Harry, słońce powiedz co się stało.
- Nie chcę o tym rozmawiać..
- Harry, coś z September ? ..rozstaliście się ? .
- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć to Ember miała wypadek, pokłóciliśmy się a ona wybiegła z domu, odjechała a potem...zobaczyłem jak lekarz układa ja na noszach, cała zakrwawiona...potem w szpitalu dowiedziałem się, że zapadła w śpiączkę farmakologiczną na cztery lata, albo i więcej. Cudem by było gdyby jej wybudzenie nastąpiło szybciej...!!!!- nie wytrzymałem i się rozpłakałem. Mama nic nie powiedziała, tylko mnie przytuliła i wyszła z pokoju. Jak ja mam tak dalej żyć ? ...najgorsze jest to, że rozstaliśmy się pokłóceni. Muszę jechać do szpitala i ją przeprosić.


_____________________________________________


Dojechałem i od razu pobiegłem do jej sali.
- Panie doktorze, czy mogę z nią pobyć sam ?
- Tak, ale nie długo bo ona musi odpoczywać.
- A czy ona mnie słyszy ? ..-zapytałem z nadzieją.
- Tak, ona słyszy i czuje...wszystko...-odpowiedział i wyszedł z sali.
Podszedłem do łóżka i usiadłem na krześle, złapałem ją za dłoń i zacząłem.
- September, przepraszam. To wszystko maj wina i gdyby nie to, że byłem o ciebie strasznie zazdrosny, byli byśmy teraz razem w domu i oglądali jakieś głupie romansidła. September kocham cię, nie chcę cię stracić, będę czekał nawet te głupie cztery lata, żeby znowu usłyszeć twój głos i śmiech. Żeby zobaczyć twoje śliczne brązowo-szaro-zielone oczka. Kiedy tylko się obudzisz, pozwolę dać ci sobie w mordę..- zaśmiałem się, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech..


- Panie doktorze !!!...
- Co się stało ?!--wbiegł do sali lekarz i o mało się nie przewrócił.
- Ona się uśmiechnęła..-odpowiedziałem...
- To niemożliwe, na pewno coś się panu przewidziało..-odpowiedział i wrócił do poprzedniego zajęcia.
Ale byłem pewien, że to był uśmiech. Pocałowałem ją na pożegnanie w policzek i wyszedłem.
Do końca życia będę siebie obwiniał za ten wypadek, gdybym tak na nią nie naskoczył, wszystko było by okej, a teraz ? ...co ja zrobiłem ? . Łza poleciała mi po policzku, nie dam rady wytrzymać tego psychicznie, ale choćby nie wiem co, będę czekał na nią te cztery lata i przychodził do niej regularnie i z nią rozmawiał.
Wróciłem do domu i od razu usiadłem do laptopa, sprawdzałem czy uśmiech na jej twarzy to dobra oznaka, czy po prostu nie ma się czym przejmować. Tak jak myślałem, to że się uśmiechnęła znaczy, żę słyszy co do niej mówię, i jest mała nadzieja, że śpiączka będzie krótsza, ale dalej jest potrzebny cud.


_____________________________________________


*Oczyma Nialla*
Siedzieliśmy z Celiną i rozmawialiśmy o tej całej sytuacji.
- Wiesz, to moja wina...-powiedziała Celina.
- Nie, czemu tak myślisz ? ..
- Bo gdybym się nie całowała z Harrym nie było by tej całej sytuacji..
- Nie będę cię oszukiwał. Nie jest moim zadaniem okłamywanie cię i działanie na twoją korzyść. Ale pamiętaj, każdy popełnia błędy.
- Niall, ale nie takie błędy, po których twoja najlepsza przyjaciółka zapada w śpiączkę na 4 lata. Zrozum, to jest tylko i wyłącznie moja wina. Najlepiej będzie jak wyjadę, nie chcę wam zawadzać.
- Nawet tak nie mów, nigdzie nie wyjeżdżasz i zostajesz.
- Nie Niall ja się wyprowadzam, będę chodziła do Cambridge, internat. A kiedy September się wybudzi to przyjadę.
- Nie będziesz z nią przez ten czas ? ..ale przecież to jest twoja najlepsza przyjaciółka, ten błąd powinnaś jej zrekompensować a nie jeszcze ją zostawiać.
- Bardzo mi przykro, ale to decyzja moja i moich rodziców, już za późno na odwrót. Wyjeżdżam jutro.
- Rób jak chcesz, ale uważam, że źle postępujesz.
- Zrobię tak, jak uważam za słuszne, wybacz ale muszę się spakować, więc jak możesz to pójdź już.
- Jasne. Pa, miłej podróży..-powiedziałem i machnąłem ręką.


_________________________________________________


*Celina*


Ale przecież nie robię nic złego, ja chcę o wszystkim zapomnieć i zacząć życie od nowa.  Niby powinnam być z September, ale 4 lata to długa. - Zła z ciebie przyjaciółka..-mówiło mi sumienie. Trudno, będę tego żałować. Dopakowałam potrzebne rzeczy i  położyłam się spać, w końcu jutro mam samolot o 8.00 muszę się wyspać. Zasnęłam nim się obejrzałam. Wstałąm rano i zrobiłąm poranną toaletę. Ubrałam się i zjadłam śniadanie. Była 7.30 a ja byłam już gotowa. Pojechałam na lotnisko i wzięłam bilety. Eh..ciężko będzie mi opuszczać to wszystko, ale nie mam wyjścia. Lot minął szybko, a ja dalej rozmyślałam o tym, że robię źle.


*Niall*
Szedłem ulicą w stronę pizzerii rozmyślając o September i o tym, co zrobiła Celina. *BUUM!* uderzyłem w kogoś.
- Patrz jak chodzisz pajacu..-powiedziała dziewczyna.
- Przepraszam, ale gdybyś ty patrzyła jak chodzisz, to nie było by tej całej sytuacji...-powiedziałem.
- Trzymajcie mnie bo nie wytrzymam..-krzyczała.
- Przepraszam, a może w ramach rekompensaty pójdziesz ze mną na pizze ?
- Nie, nie chcę..-odpowiedziała.
- No dawaj, nie daj się długo prosić.
- Okey, ale nie wyobrażaj sobie za dużo.
Dziewczyna była ładna, bardzo. Miała na imię Avalon i miała 16 lat, tyle co ja. Fajnie mi się z nią rozmawiało, lubiliśmy praktycznie to samo...czułem, że to będzie coś więcej..STOP, NIALL ! OGARNIJ SIĘ !.

Mam nadzieję, że się podoba. Nie jest za długie ale uważam, że dość ciekawe. Zapraszam do czytania i komentowania. Own Hero. : **

sobota, 2 czerwca 2012

rozdział dziewiąty.


*Oczyma Harrego*


- Co ona sobie myśli ? My się o nią martwimy i szukamy jej po całym lesie, a ona się zabawia z jakimś chłopakiem..-krzyczałem w swoich myślach.
Nagle zauważyłem że za mną wędruje September.
- Możesz przestać zachowywać się jak dziecko ? ..- krzyczała z daleka.
- Tak, jasne. I kto to mówi ?
- A czy ja się zachowuje jak małe, rozpieszczone dziecko ? ...- zapytała ironicznie.
- Tak.!
- To przepraszam bardzo, ale jeżeli rozmowę z Charlie'm uważasz za coś złego to bardzo mi przykro.
- Tak, uważam za coś złego, bo w końcu jesteśmy razem...- powiedziałem.
- I teraz jestem może twoją własnością ? .Nie będziesz mną rządził, jeżeli wydaje Ci się, że będę podporządkowana tobie i twoim zasadom to upadłeś na głowę...- powiedziała i odeszła w przeciwną stronę, ja zostałem.


____________________________________


Wróciłam do pokoju i zaczęłam pakować w pośpiechu swoje rzeczy.
- Gdzie ty się wybierasz ?..- zapytał Niall.
- Wracam do domu, albo pojadę gdzieś jeszcze. Nie mam zamiaru tu zostać.
- A co Harry znowu zrobił ? ..-zapytał Cel.
- Kontroluje mnie, uważa, że jeżeli jesteśmy razem, to jestem jego własnością i nie wolno mi rozmawiać z żadnym chłopakiem. Przykro mi, ale wyjeżdżam. Poszłam jeszcze do łazienki się przebrać. Wybrałam to :
Kliknj - zobaczysz więcej  
Po czym od razu wyszłam z łazienki.
- Bawcie się dobrze i nie martwcie się o mnie..- powiedziałam i na pożegnanie pomachałam ręką.
Wyszłam z domku i powędrowałam do auta. Wsiadłam i odpaliłam auto, spojrzałam jeszcze w stronę Harrego i dostrzegłam, że na jego twarzy maluje się smutek. "Zaraz, ale to nie moja wina. Bo przecież ja nic nie zrobiłam"..- myśli plątały się po mojej głowie. Postanowiłam zajechać po Charliego, może on dotrzyma mi towarzystwa. Zajechałam pod podany adres, a przystojny chłopak od razu wyszedł.
- Hej, masz ochotę na przejażdżkę ? ..-  krzyknęłam opuszczając szybę.
- No nie wiem, a co na to twój chłopak ...- zapytał zakłopotany.
- Wsiadaj, wszystko Ci opowiem..- Charlie wsiadł i od razu odjechaliśmy.
- Więc..co się stało ? ...pokłóciliście się ?
- Tak, on był o ciebie zazdrosny, uważa, że jestem jego własnością i nie powinnam rozmawiać z innymi chłopakami, wkurzyłam się..postanowiłam się spakować i wyjechać. Teraz jestem tu i jedziemy do Madsontour.
- A co tam jest ? .
- Najbliższe studio tatuażu..i piercingu.
- Yhym, czyli rozumiem.-powiedział Charlie i lekko się uśmiechnął.
- A co u ciebie ? ..ze sprawami sercowymi ? ..-zapytałam niepewnie, bo w końcu to nie moja sprawa.
- Nijak, nie mam dziewczyny, może dla tego, że wszystkie myślą że jestem dziwny.
- Może to da tego, że chodzisz sam po lesie ? ..-zapytałam ironicznie i zaczęliśmy się śmiać.
- Tak, może dla tego. Ale też nie znalazłem swojej wybranki...- odpowiedział i podrapał się po karku.
Po 40 minutach dojechaliśmy do Madsontour. Weszliśmy do studia i po upływie 3 godziny było po wszystkim. A oto otrzymane efekty :

Kliknj - zobaczysz więcej   
   
Byłam z siebie dumna, że dałam radę wytrzymać, no tak były gorsze tatuaże, ale i tak mam się z czego cieszyć.
- Skoro zostało nam jeszcze dużo czasu, moglibyśmy pojechać do centrum handlowego..co ty na to ? ..-zapytałam.
- Jeśli chcesz, możemy oczywiście, ale później odstawisz mnie do domu..- powiedział i zaczął się śmiać.
- Hehe, jasne nie ma sprawy.
Dotarliśmy do tutejszego centrum, nie było wielkie, ale też nie małe takie w sam raz jak na 19 000 tys. mieszkańców.
A oto zakupione rzeczy :
Kliknj - zobaczysz więcej 
Klinij - zobaczysz więcej 
Klinij - zobaczysz więcej
Klinij - zobaczysz więcej 
Trochę tego wyszło, ale w końcu miałam wolne. Po zakupach zaprosiłam Cgarliego na obiad.
- Nie, ja tak nie mogę, po prostu cie wykorzystywać..-powiedział zakłopotany. 
- Ale ja chcę Ci się odwdzięczyć, za to, że pomogłeś mi wyjść z tego lasu.
- Ale przez to pokłóciłaś się z Harrym.
- Ale dzięki tobie, zobaczyłam jaki on jest na prawdę...idziemy i nie mam mowy o przeciwstawianiu się.
Weszliśmy do Sphinx'a. Mała restauracja, na prawdę śliczna. Zmówienie nam tego i skonsumowanie zajęło nam około..hmm..powiedzmy, że spędziliśmy w tym miejscu 2 godziny. Nie wiem jakim cudem, ale te 2 godziny były wspaniałe. Znowu dużo się o nim dowiedziałam, żeby nie było, opowiedziałam mu też o sobie. Charlie stwierdził, że moje młodość też nie była usłana kwiatami i ptaszkami. Przeżyłam dużo i gdyby on był wtedy przy mnie to na pewno by mnie pocieszył. Zaczęłam się czuć dziwnie, tak jakby on próbował mi coś powiedzieć, czy to możliwe, że zwykły chłopak z Marblehead zakochał się we mnie ? . Nie chodzi o tę różnicę, ale w końcu znamy się tylko 2 dni, a on mówi mi takie rzeczy. Może po prostu przy mnie może być sobą. Zadzwonił telefon. 
- * Ember, gdzie ty do cholery jesteś ? . Wiesz, jak się o ciebie martwię ? *
- * Nie obchodzi mnie to, zadzwoń kiedy nie będziesz klął przez słuchawkę*
- *  Masz wrócić do domu, natychmiast. *
- * Za kogo ty się  uważasz ? ..Nie będziesz mi rozkazywał, zajmij się Celiną. * 
- * Myślałem, że już nam wybaczyłaś *..-powiedział zakłopotany
- * To źle myślałeś,  jeśli po czymś takim, od tak bym Ci wybaczyła, to musiała bym być na prawdę głupia *
W tym momencie się rozłączyłam i wróciłam do rozmowy z Charliem.
- Wiesz, ja już muszę spadać, pamiętasz co mi obiecałaś ? 
- Jasne, że odwiozę Cię do domu. 
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie, czy to dla tego, że bał się powiedzieć za dużo, czy może dla tego, że wyczerpały nam się tematy do rozmowy ?
Dojechaliśmy pod jego dom.
- Charlie, chciałam Ci podziękować za dzisiejszy dzień. Nawet nie wiesz, jak poprawiłeś mi humor i podniosłeś na duchu.
- Nie ma za co, no  w końcu, od czego są przyjaciele prawda ? .
- No tak racja...- przytuliłam go na pożegnanie i odjechałam.
Jadąc autostradą przypomniałam sobie te wszystkie miłe chwile z Harrym. Jak było nam razem dobrze, mieliśmy takie same gusta. Ale przypomniało mi się, wejście do pokoju i wielki zawód który będzie towarzyszył mi do końca życia. Przy pewnej prędkości, zarzuciło mną na drugi pas i nim się obejrzałam, miałam czołówkę z tirem. 


* Oczyma Harrego* 
Jechaliśmy powolnym tempem przez most Florio Ferrente kiedy dostrzegłem wypadek, od razu w oczy rzucił mi się samochód September ! 
Wysiadłem z samochodu i od razu podbiegłem do auta. 
- Proszę mnie wpuścić...- krzyczałem ale policjant nie reagował.
- Przykro nam, ale nie możemy pana wpuścić na miejsce wypadku...-odpowiedział zimnym tonem.
- Ale dla czego ? ..tam jest moja dziewczyna..- krzyczałem przez łzy.
Lekarz zamontował jej na szyi kołnierz ortopedyczny, wcisnął pod plecy nosze i przytroczył ją do nich taśmami, dopiero potem przeciął pasy bezpieczeństwa. Delikatnie ją opuściła na chodnik. 
- Źrenice nie reagują..- Stwierdził Halmstron, świecąc jej latarką w oczy. - Brak napięcia mięśniowego. 
- Krew z uszu..-to wszystko to fatalne objawy. 


Na samym początku przepraszam, że taki krótkie. Dzisiaj sugerowałam się zdjęciami, taka zmiana planów. Mam nadzieję, że rozdział jakoś ujdzie w tłumie. Zapraszam do czytania i komentowania. 
Pozdro Own hero. 
Kliknj - zobaczysz więcej





sobota, 26 maja 2012

rozdział ósmy.


Niedziela, godzina 11.32
Wstałam, zobaczyłam, że cały czas spałam w ramionach Nialla, tak słodko wyglądał. No nic, ogarnęłam się, ubrałam w krótkie jeansowe spodenki, białą bokserkę i koszulę w kratę. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Powędrowałam do kuchni i zrobiłam na śniadanie tosty i jajka z bekonem.
- Mmm..ale ślicznie pachnie.-usłyszałam zza siebie.
- O hej Niall, tak szybko wstałeś ?
- Szybko ? ..jest 12. - uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Oo no to szybko zleciało...masz- podałam mu talerz..-siadaj i jedz.
- A ty nie jesz ? ..-zapytał Niall unosząc jedną brew.
- Nie, jakoś nie mam ochoty..-powiedziałam i usiadłam obok niego na krześle...- Wiesz, Niall chciałam Ci powiedzieć, że jesteś wspaniałym przyjacielem, zawsze mogę na ciebie liczyć i to ty byłeś w tych trudnych momentach.
- Nie masz za co, jesteś wspaniałą dziewczyną i zasługujesz, żeby cię tak traktować..-uśmiechnął się.
Nic nie powiedziałam tylko pocałowałam go w policzek. On złapał mnie za brodę i lekko przyciągnął do siebie i pocałował..w usta. Taki czuły i namiętny pocałunek jak w filmach.
- Em..ja przepraszam..ja tylko..-tłumaczył się blondynek
- Nic się nie stało, Niall wszystko w porządku...-powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
Ktoś zapukał do drzwi, od razu otworzyłam i zobaczyłam Harrego z bukietem róż.
- Yyy...cześć September. To dla ciebie, tyle róż ile spędziłem z tobą pięknych chwil.
- Nie potrzebuję niczego od ciebie i nie mam zamiaru z tobą rozmawiać...-powiedziałam i zaczęłam zamykać drzwi.
- Poczekaj ! ..-krzyknął Harry i zatrzymał ręką drzwi.
- Nie, do widzenia...
- Stój ! ..ale ja cię kocham ! ...rozumiesz ? jesteś dla mnie najważniejsza na świecie..- krzyczał.
- Tak !? ..to dla tego całowałeś się z Celiną ? ..nie rób ze mnie idiotki...-w tym momencie wkroczył Niall.
- Co się tutaj dzieje ? ..
- Niall ? ...co ty tutaj robisz ? ..-zapytał z niedowierzaniem Hazza.
- A co nie widać ? stoję..-odpowiedział ironicznie.
- Widzę, a ty September pocieszyłaś się ? ..
- Nie, kretynie. Niall to przyjaciel..-odpowiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Zsunęłam się po ścianie na zimna podłogę i zaczęłam płakać.
- Widzisz ? ..jak on się zachowuje? Teraz wychodzi, że to moja wina.
- Nie..nie twoja i on doskonale o tym wie. Ale jest taki o mnie zazdrosny, że nie potrafi dopuścić do siebie myśli, że ty i ja moglibyśmy być razem nieprawdaż ?
- No tak, moglibyśmy. Ale przecież, on wie, że ja go kocham a mimo to, robi takie odpały.
- Harry nie lubi być odrzucony. 
- Hem, nawet jak to jego wina ?..dobra, zakończmy temat.
- Dobra, to na odstresowanie zabieram cię do kina, co ty na to ? .
- Jasne. Bardzo chętnie. 
O godzinie 12.35 Niall wrócił do domu, żeby się przygotować. Ja również to zrobiłam. 
Zrobiłam makijaż i ubrałam legginsy w stylu galaxy, do tego czarną koszulkę z Guns n' Roses. Buty Lity i wyprostowałam włosy. Po 13, Niall przyszedł do mnie. 
- No no, ale laska..- powiedział Niall i szeroko się uśmiechnął.
- Em..dziękuję..- na pewno zauważył, że się zaczerwieniłam. 
Droga nam zleciała wszystko, nie obyło się bez spojrzeń zazdrosnych dziewczyn, które chętnie zajęły by moje miejsce. Po dojściu do kina wybraliśmy film..
- Może pójdziemy na "Avengers" ? ..-zaproponował Niall...
- Nie, wolała bym na Pirania 3DD..-powiedziałam i podeszłam do kasy.
- Nie !..nie będę oglądał flaków. 
- Niall..kochanie proszę..-powiedziałam i spojrzałam na niego oczyma a'la ze Shreka.
- No dobrze..niech ci będzie..-powiedział Horan i przytulił mnie.
Kupiliśmy bilety, popcorn i cole. Stojąc przy stoisku z jedzeniem dostrzegłam Harrego z Celiną !. 
On od razu mnie dostrzegł i było widać, że robi wszystko, żeby wzbudzić we mnie zazdrość. 
- No widzisz, tak właśnie Harry mnie kocha...-powiedziałam i pokazałam Niallowi mój punkt zainteresowania.
- No tak, ale wiesz, może przyszli jako przyjaciele, tak jak my. ? 
- Nie, w końcu on się całowali.
- My też..-powiedział Niall biorąc popcorn do ręki.
- No tak, ale to było z zaskoczenia...to się nie liczy..- powiedziałam machając ręką..-chodźmy się przywitać..-odparłam i ruszyłam w ich stronę.
- No, Harry widzę, jak mnie kochasz.
- Przyszliśmy tylko do kina. Nic wielkiego.
- No jasne, może to ja wyjdę na jakąś zazdrośnicę, ale jak komuś zależy na drugiej osobie nie podrywa innych nie uważasz ? 
- Może i masz rację, ale w końcu ty masz Nialla..- powiedział Harry 
- To tylko przyjaciel !..-tłumaczę Ci to tysięczny raz.!
- Ember, proszę cię, chcesz to wszystko zniszczyć ? ..naszą przyjaźń? ..-wypaliła Celina, jak Filip z Konopi.
- Siedź cicho..! Nikt nie pytał, a poza tym to ty ją zniszczyłaś całując się z Harrym.
- Czyli jednak jesteś zazdrosna ! ..- krzyknął Harry z uśmiechem na twarzy.
- Tak debilu, przecież Ci mówiłam, że zależy mi na tobie...
- Mi na tobie też, a poza tym, to świetnie wyglądasz..-powiedział Harry zbliżając się w moją stronę.
- O nie Harry..musisz się bardziej postarać..- odpowiedziałam i mrugnęłam do niego oczkiem.
Weszliśmy do sali, razem z Niallem poszliśmy do rzędu numer 23 (ostatniego) i zajęliśmy miejsca na samym środku.
- Ja to mam zawsze szczęście..-odparł Niall usadawiając się w miękkim aczkolwiek nieobszernym fotelu.
- Dlaczego ? ..coś nie tak ? ..- zapytałam odkładając torbę koło nóg.
- Wiesz, nie przepadam za horrorami, nie bawi mnie mordowanie ludzi i takie tam.
- E tam, za mną się przekonasz, że są super.
- Dobra, okey, ale to dziwnie zabrzmiało...-zaczął się śmiać Niall.
- Weź, ty tylko o jednym myślisz. Lepiej zajmij się filmem...-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Tym razem na moje "szczęście" obok nas zajęli miejsca..Harry i Celina. - "No pięknie" pomyślałam po czym sięgnęłam po popcorn. Nic nie było.
- Niall ! -krzyknęłam. - Zeżarłeś cały popcorn ? ..
- No przepraszam, ale te reklamy są takie długie..-powiedział.
- No dobra, poczekaj ja pójdę po kolejny kubełek, tym razem większy..-powiedziałam, wstałam z miejsca i zeszłam po schodach usłanych czerwoną wykładziną. Kątem oka dostrzegłam Harrego wędrującego za mną. Wyszłam za drzwi i ujrzałam napis ze świeczek ,,Will you forgive me ?"...obok leżało pudełeczko w środku, pierścionek z napisem " I will always love you".
- Więc jak ? ..-zapytał Harry
- Ja..to..ale..ty tak na serio ? ..-zapytałam ze łzami w oczach.
- Tak, jesteś dla mnie najważniejsza i chcę spędzić z tobą resztę życia...kocham cię ..-powiedział i pocałował mnie.
- Harry..zapamiętaj sobie raz na zawsze, moje zaufanie obniżyło się minimalnie, ale za każdym razem kiedy pójdzie coś nie tak to będzie ono spadać aż w końcu zniknie..rozumiesz ? 
- Tak, i obiecuję, że to nigdy się nie powtórzy. 
- Jasne, teraz muszę wracać do domu, jutro jest zakończenie roku i muszę się wyspać. Pa...-powiedziałam i odeszłam.
Poniedziałek, godzina 06.30 
Wstałam jak co dzień. Wyszykowałam się, założyłam małą czarną i beżowe lity. Do tego kopertówka i byłam gotowa. Związałam włosy w " ponytail" . Wyszłam z domu, po drodze spotkałam Celinę. 
- Ember, błagam cię, wybacz mi. Byliśmy wstawieni, umyślnie bym tego nie zrobiła, wiesz, że cię kocham i jesteś moją najlepszą przyjaciółką. 
- Tak wiem, ale wiesz, jak mnie to zabolało ?..nawet nie wiesz jak się czułam. 
- Błagam cię. ! ..to się nie powtórzy..
- Dobrze..wiesz, że nie lubię się kłócić...-powiedziałam i przytuliłyśmy się na zgodę. 
Zakończenie przebiegło szybko. Cały czas patrzyłam na Harrego a on na mnie. Czytałam z jego ust i to co udało mi się wyczytać to to.."że ślicznie wyglądam i on bardzo mnie kocha".
 Wróciłam do domu, przebrałam się i wybrałam miejsce pobytu na wakacjach. Nie chciałam jakiegoś wielkiego miasta. O ! tu jest coś w sam raz. - Nowa Anglia- Marblehead. Mogę ewentualnie kogoś zabrać. 
- Wiem ! .- krzyknęłam sama do siebie. Harry, Niall i Celina..to jest świetny pomysł. 
Zadzwoniłam do wszystkich a ich odpowiedzi były pozytywne. Dobra, to jutro o 8.00 pod moim domem. 
Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, postanowiłam ubrać to. 

   
Stawili sie o omówionej godzinie i od razu ruszyliśmy. Zajęło nam to kilka godzin, ale się opłacało. W Marblehead jest cudownie.Wynajęliśmy domek, niewielki aczkolwiek starczyło dla wszystkich miejsca. Postanowiliśmy zapoznać się z miastem. Choć liczyło dwadzieścia tysięcy trzystu siedemdziesięciu siedmiu obywateli, zachowało atmosferę niewielkiego miasteczka. Wyglądało to tak jakby rdzenni mieszkańcy najczęściej spędzali tu całe życie i nawet do głowy im nie przychodziło, by gdziekolwiek wyjeżdżać. Rodzili się w Mary Alley Hospital, wyrastali przy plackach z borówkami z Driftwood i słynnych miejscowych ciasteczkach zwanych Joe Frogger Cookies, kupowanych w Rusty Ruder. Zaszliśmy do knajpki Gerry. Zamówiliśmy po dwa hot-dog'i z podwójną sałatka i to tego espresso. Siedzieliśmy pałaszując jedzenie, mieszkańcy przyglądali się, no tak, nowe twarze w mieście. 
- To co dzisiaj robimy ? ..-zapytała Celina biorąc ostatni kęs sałatki.
- Może wybierzemy się na spacer po tutejszym lesie ? ..- zaproponował Niall.
- Jasne, czemu nie ? ..to świetny pomysł...-odparłam - Na razie pójdę poszukać jakiegoś sklepu, żeby zrobić zakupy spożywcze, bo w końcu nic nie mamy. Powędrowałam ulicami Waterside i nim się obejrzałam już byłam na miejscu, dostałam sms-a że spotkamy się przy lesie. Wróciłam do domku i rozpakowałam torby z zakupami i skierowałam się w stronę lasu, nie wyglądał groźnie ale był obszerny jak na taką mieścinę. Mieliśmy się spotkać przy lesie, ale nie mogłam ich znaleźć, więc pomyślałam, że już poszli więc poszłam dróżką. Mijały godziny i coraz bardziej się ściemniało, a ich dalej nie było. Usiadłam na pniu drzewa i nawet nie miałam jak się z nimi skontaktować, bo telefon zostawiłam w pokoju gdy rozpakowywałam zakupione wcześniej rzeczy. 


*Oczyma Harrego* 
- Gdzie ona jest ?! ..-krzyczałem.
- Nie wiem, chyba się zgubiła, ściemnia się, więc musimy ja znaleźć..-powiedziała Celina, widać było, że się przejęła. 
- Chodźmy do lasu, na pewno tam się zgubiła..-powiedział Niall i ruszył w stronę świerku. 
Mijały kolejne minuty, zaczynało padać a zapach sosen unosił się w powietrzu. 


- Co tutaj tak siedzisz ?..-zapytał nieznajomy głos.
- Ja...ja się zgubiłam...-odparłam i spojrzałam w górę. Ujrzałam miastowego chłopaka, miał swój urok, wyglądał na ok 16 lat. 
- Jestem Charlie Cloud.
- Ja jestem September Cortez. - odpowiedziałam i wstałam z pnia.
- Jak chcesz to pomogę Ci wyjść z tego lasu.
- Jasne..będę bardzo wdzięczna. 
Wędrowaliśmy po lesie. Rozmawialiśmy i dowiedziałam się o nim sporo. 
Nazywa się Charlie St. Cloud. Ma 16 lat i cudem uniknął śmierci ale za to jego młodszy brat, Sam, zmarł podczas reanimacji. Jego życie jest  monotonne, pracuje na cmentarzu Waterside, dbał o groby na starym cmentarzu, na którym pochowano Sama. Zrobiło mi się go szkoda..opowiedziałam mu swoją historię. Dziwne, ale znaleźliśmy wspólny język. Po wyprowadzeniu mnie z lasu, podziękowałam, za taką szczerą rozmowę i poprawę humoru ..pożegnałam się z nim, a on obiecał mi. Że kiedyś się jeszcze spotkamy.
- Wiesz, jesteś wspaniałą dziewczyną..pamiętaj o tym...- powiedział i lekko mnie przytulił.
- Dziękuję, a ty pamiętaj, że jesteś wspaniałym chłopakiem...- odwzajemniłam uścisk i poszłam w swoją stronę. Weszłam do domku..i od razu.
- Gdzie byłaś ? ..wiesz, jak sie o ciebie martwiliśmy ? 
- Tak, jasne. To dla tego mnie nie szukaliście ? ..
- Szukaliśmy, ale nie mogliśmy cię znaleźć, jak wyszłaś z lasu..-zapytał Harry.
- Charlie mi pomógł...-odpowiedziałam i sięgnęłam do lodówki po winogronową fantę.
- Że kto ? ..
- Charlie..fajny chłopak..
- Ty się zabawiasz z jakimiś kolesiami a my się o ciebie martwimy. 
- Nie zabawiałam się, on mi po prostu pomógł, czy możemy skończyć temat, proszę? 
- Jasne, nie ma sprawy. Ja idę popływać..- powiedział Harry i wyszedł z domku trzaskając drzwiami.


No to jest nowy. Zapraszam do czytania i komentowania.  Rozdział według mnie,nie powala na kolana ani nie jest za fajny. Ocenę pozostawiam wam. Pozdro Own hero. <3

niedziela, 20 maja 2012

rozdział siódmy.

Wyszłam z pokoju i powędrowałam do Harrego, otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się niebiesko-oki blondyn..
- Em, cześć..znamy się ? ..- powiedziałam drapiąc się w kark.
- Nie..jestem Niall..-zerwał się z łóżka chłopak i przytulił mnie bardzo mocno, w tym momencie do pokoju wszedł Harry.
- Ekhem, Niall co ty tu robisz? ..- powiedział Harry ze zdziwioną miną.
- Twoja mama mnie wpuściła, coś nie tak ? ..- powiedział blondas.
- Nie, no spoko, ale kim jesteś ? ..- zapytałam.
- September poznaj Nialla..Niall to September..- kochanie, to jest mój najlepszy przyjaciel, znamy się od urodzenia.
- Dobrze, to że ma na imię Niall to wiem, a przyjaciele ? ..hmm ciekawie, ale przyjaciele mojego chłopaka to moi przyjaciele.-Niall spojrzał na mnie znacząco.
- Dobra, to co ? idziemy na lody ? .. - zaproponował chłopak.
- Jasne, to świetny pomysł..- zgodziłam się ciągnąc Harrego za rękę.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy do lodziarni, która była położona najdalej od mieszkania Harrego.
- Daleko jeszcze ? ..-lamentowałam.
- Nie, już blisko, na prawdę..- mówił Harry
- Mówiłeś to czterdzieści minut temu..już mi się nie chce iść tak daleko.
Nim się obejrzałam Harry wziął mnie na barana.
- Harry, a ja ? ..- powiedział ze smutną miną Niall.
Zeszłam z Harrego i wzięłam na barana Nialla..był strasznie lekki, podobno dużo je a nie tyje...hmm..też bym tak chciała. A dobra, nie ważne. Niosłam go to samej lodziarni.
- Kochanie wiesz, że nie musiałaś ? ..- zapytał Harry łapiąc mnie za rękę.
- Tak wiem, ale trzeba nałapać plusy nie ? ..- zapytałam śmiejąc się pod nosem.
- Boże..jesteś kochana ! ..dziękuję ..- krzyczał Niall szarpiąc mnie za koszulkę.
Weszliśmy to lodziarni i od razu usiedliśmy do trzy-osobowego stolika. Ja z Harrym zamówiliśmy deser lodowy a Niall takie 4..ku mojemu zdziwieniu wszystkie je zjadł..no dobra. Po drodze wstąpiliśmy do centrum handlowego. Po dłuższym czasie spędzonym w wielkim centrum (ok. 4 godziny) kupiłam co nieco.


I dokładnie takie same ciuchy jak tutaj.


Kilka ciuchów przerodziło się w kilkanaście toreb.
- Kochanie, możemy już iść ? ..prosił Harry.
- Jasne, już idziemy, a gdzie jest Niall ? 
- A jak myślisz ? . W cukierni siedzi, poczekaj pójdę po niego tylko zabierz te torby !
- To ty czekaj a ja po niego polecę. Uno Momento...-powiedziałam i w try miga poleciałam do cukierni "Dad and daughters" 
- Niall, żarłoku idziemy..- powiedziałam i zabrałam mu ciastko... spojrzał na mnie tak, że gdyby wzrok mógł zabijać to bym nie żyła. 
- Dobra, ale czekaj wezmę sobie na drogę.
Zamówiliśmy taksówkę do "naszego" domu, po Harremu się nie chciało nieść toreb, tak wiem, jestem okrutna. Po dotarciu do domu Harry poszedł jeszcze do sklepu  a ja z Naillem weszliśmy do środka, ja poszłam zanieść zakupy i zeszłam na dół. Ponieważ zapomniałam telefonu wróciłam na górę wesoło podskakując. ( Tak, nie jestem normalna)

*Oczyma Nialla*

Harry wszedł do domu i od razu wpadł w szał bo zobaczył straszny bałagan. Patrzy na mnie
 i mówi wściekły: - czy ty zawsze musisz tak naśmiecić?! co ty sobie myślisz irlandzki chłopczyku? ja nie będę tego sprzątał! - Ale to nie ja, to ta twoja September!. Harry od razu się uspokoił i powiedział: a chyba że tak. Zaczyna sprzątać, nucąc pod nosem a ja na to: - Boże, co miłość robi z człowiekiem..

Zeszłam na dół i zobaczyłam Harrego siedzącego w salonie i rozmawiającego z Niallem.
- Siema, co robimy teraz ? ..-zapytałam.
- Wiesz, mamy świetny pomysł, może urządzimy imprezę na której będziesz mogła poznać moich znajomych ?
- Nie wiem, czy to dobry pomysł..- pokręciłam przecząco głową.
- Ale ja wiem, na pewno będzie świetna zabawa..ty z Niallem przygotujcie jedzenie a ja pozapraszam ludzi.
- Jak Niall pomoże mi przy jedzeniu to nic nie zostanie, ale dobra, jakoś damy radę.- powiedziałam zakłopotana.
Nie lubiłam poznawać nowych ludzi, a szczególnie z otoczenia Harrego, większość to zadufane w sobie dupki..a może sie mylę ? ..nie ważne.

Tego samego dnia, 20.30
Zaczęło się schodzić coraz więcej ludzi, gdzieś w tłumie dostrzegłam nawet Dempsey..nie wiem co ona tu robiła, podobno Harry jej nie lubi. Poznałam sporo ludzi i rzeczywiście się myliłam, nie są tacy źli na jakich wyglądają. Był alkohol, wiadomo, każdy trochę wypił i  był wstawiony. Szukałam Harrego ale nie mogłam go znaleźć. W końcu poszłam na górę do jego pokoju i ..
- Harry ?!
- September..!..- co ty tu..ja przepraszam.
Oczy napełniły mi się łzami..ujrzałam Harrego całującego się z Celiną !
- Nie odzywaj się do mnie..nienawidzę cię ! ..Celina, nie wierzę, najlepsza przyjaciółka !..już bym wolała nie mieć w ogóle..to koniec rozumiecie !? ..oboje jesteście siebie warci..uciekłam z pokoju Harrego do pokoju gościnnego, wzięłam torbę i spakowałam swoje rzeczy. Wróciłam do swojego pustego całkowicie domu. Rzuciłam torby na ziemię i poszłam do kuchni, robiłam sobie jedzenie, w pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Niall ?!..co ty tutaj robisz ?
- Słyszałem co się stało..chciałem zobaczyć jak się czujesz..- powiedział zrezygnowany.
- A jak mam się czuć !? ze świadomością że mój chłopak zdradził mnie z była najlepszą przyjaciółką ? ..sorry były chłopak.
- Ja wiem, dobra ja już pójdę..- powiedział i obrócił się w stronę schodów.
- Nie..czekaj. Przepraszam, wejdź..-powiedziałam i wskazałam mu kuchnię.
Poszliśmy do kuchni, on usiadł przy blacie a ja podeszłam do kuchni, zrobiłam nam coś do jedzenia i zaczęliśmy rozmawiać.
- Wiesz, że Harry cię kocha ?
- Tak ?!..hmm..jakoś nie było widać kiedy lizał się z Celiną.
- Ale wiesz, co procenty robią z człowiekiem..on tego nie chciał.
- Jasne, jakoś nie stawiał oporu...- powiedziałam i zalałam się łzami.
- Założę się, że Harremu jest tak samo ciężko jak tobie,  powinnaś z nim pogadać.
- Nie ! ..bynajmniej nie teraz, muszę wszystko przemyśleć. Niall nie zostawiaj mnie samej w tym wielkim domu..zostaniesz ze mną ?
- Jasne, jeśli tylko chcesz...-powiedział blondas uśmiechając się przenikliwie.

Obejrzeliśmy film, horror co prawda, ale dobrze mi zrobił. Cały czas się zastanawiałam jak mogło dojść do tego, przecież...ja już sama nie wiem. A co z Mikiem ? ..muszę mu powiedzieć, bo Celina mu nie powie, jutro do niego zadzwonię i pogadam, to jej "chłopak" więc powinien wiedzieć o wszystkim... jak ja mu to powiem ? . On jest taki zakochany w Celinie a ona go zdradziła i to z moim Harrym, ja go tak kocham a teraz co ? . Moje zaufanie legło w gruzach. Wszystko zaczyna się walić..Może powinnam wyjechać do polski ? ..do ciotki która zapewni mi dom, przyjaciół znajdę i chłopaka, ale nie takiego jak tu..ja już sama nie wiem co robić, jak pomyślę że jutro do szkoły, że zobaczę Harrego i Celinę to aż odechciewa mi się tam iść.

Więc, rozdział długością nie grzeszy, ale jest. Wypadało coś w stawić. Na bloga o 1D i hybrydzie postaram się coś wstawić w tym tygodniu. Mam co nieco. Więc zapraszam do komentowania i czytania. Pozdro Styleslovest : ***

niedziela, 13 maja 2012




Wiec tak, mam zamiar dodac nowa bohaterke. Wszystkiego dowiecie sie w trakcie czytania. Mam dylemat,  pomozcie wybrac mi najlepsza.  (wpisujcie cyferki w komentach).. Pozdro Styleslovest : **
Rozdział szósty.

To była kula przebijająca mają skórę, ten niesamowity ból towarzyszył mi od początku do końca..Potem, nie widziałam już nic.

*Oczyma Harrego*
Leżeliśmy na podłodze błagając o przebaczenie..kiedy ujrzałem September w plamie krwi, zamarłem..wstałem i podbiegłem do niej nie zważając na nic. O dziwo napastnicy nie strzelali do mnie, chyba zależało im na uratowanym życiu, ale po cholere strzelali ? ..
- Ember, słyszysz mnie ??..- mówiłem trzymając jej głowę na kolanach..
- Harry ?..- powiedziała słabym głosem..ja żyje ?
- Tak, nie nzamykaj oczu..proszę cię zrób to dla mnie..- powiedziawszy pogłaskałem ją po głowie.
- Wypuście nas..!!!..-jeżeli tego nie zrobicie to ona umrze..- krzyczałem przez łzy.
- Nie ma mowy !!..-krzyczał mężczyczna o niskim głosie..
- Błagam..- przecież nie chcecie mieć młodej dziewczyny na sumieniu...- mężczyźni popatrzeli po sobie i kiwnęli głową na znak zgody.
Wypuścili mnie z September na rękach, pełno ludzi i policji w około..padłem na kolana..od razu policja podbiegła do mnie..zaczęli mnie szarpać jak by myśleli, że mam coś wspólnego z tym napadem..wstałem, pobiegłem od razu do karetki..lekarze ułożyli September na noszach, ja wsiadłem do karetki i odjechaliśmy. Nie spuszczałem z Ember oka, jej stan był ciężki, w  końcu straciła mnóstwo krwi, była nadzieja, ale niewielka. Dojechaliśmy do szpitala..od razu lekarze pognali do sali operacyjnej..operacja trwała 4 godziny..w końcu mężczyzna w białym kitlu wyszedł z sali i powiedział, że September żyje, jest w ciężkim stanie, ale żyje. Ucieszyłem się niezmiernie, myślałem, że osoba na której mi tak zleży odeszła.usiadłem na krześle i przez kolejne 2 godziny czekałem na to, żeby do niej wejść..
- Panie doktorze, czy mogę ją zobaczyć...?
- Dobrze, ale na krótko, jest nieprzytomna..- powiedział lekarz i odszedł w stronę sali 231
Wszedłem do sali, zobaczyłem ją..leżała taka bezwładna, pełno kroplówek w około...Nie dość, że zmarli jej rodzice, to jeszce ona ledwo co przeżyła..

Wróciłem do domu, włączyłem telewizor i od razu przełączyłem na wiadomośći...
*Z ostatniej chiwli, napastnicy to niejaki Edward Moon i Nate Andersen. Zostali zatrzymani i obecnie przebywają w więzieniu. Wszyscy przeżyli, ranna została September Cortez, po postrzeleniu napastnicy uwolnili ją i jej chłopaka. Z tego co wiadomo, to stan dziewczyny jest stabilny.*
Swietnie, już w wiadomościach o tym trombią. Wyłączyłem telewizor, i położyłem się spać.

Czwartek, godzina 09.15
Wstałem ledwo żywy, ogarnąłem się, zjadłem śniadanie i pojechałem do szpitala. Od razu pobiegłem do sali w której leżała September, ujżałem długowłosą śliczną brunetkę opierającą się i jedzącą zupę..strasznie się zdziwiłem, bo przecież po takim wypadku powinna conajmniej z tydzień leżeć..Pielęgniarka karmiąca september spojrzała na mnie i powiedziała..
- Ty to musisz być Harry, chłopak September..Powiedziała, że ją uratowałeś..- powiedziała kobieta (na oko 35 lat)
- Tak to ja, ale czy ja ją uratowałem ?..no nie wiem..- powiedizałem i się uśmiechnąłem.
- Nie gadaj głupot..- powiedziała September jeszcze słabym głosem.
- Dobra, to ja was zostawię samych..- powiedziała krótko-włosa blondynka i wyszła z sali.
Od razu podbiegłem do łóżka Ember i złapałem ją za dłoń.
- Jak się czujesz ?..wszystko  w porządku ? ..
- Tak, kochanie, jest już lepiej..- powiedziała lekko ściskając moją dłoń.
Pocałowałem ją delikatnie w usta i zasiadłem obok niej. Nsgle do sali wbiegła jakaś kobieta..
- September..kochanie !...czy nic Ci nie jest  ?..- krzycała coraz głośniej czarno włosa.
- Czy my się znamy ?..- powiedziała niepewnie Ember.
- Tak, jestem twoją ciocią nie pamiętasz  ?..
- Ah tak..ciocia Taylor, wiesz dawno się nie widziałyśmy..
- Tak, wiem..a poznaj to jest moja córka Laysey..- do pokoju weszła blondynka, o długich włosach, wytapetowana ohoo..plastik..pomyślałam drapiąc się po karku..
- Cześć Laysey.- powiedziała Ember.
- Taa..siem..- nie dokończyła i przerzuciła wzrok na mnie..- A ten przystojniak to kto ?..- powiedziała przybliżając się do mnie..
- Ja jestem Harry, i jestem chłopakiem September..- powiedziałem po czym odsunąłem się od Laysey.
Podszedłem do Ember, pocałowałem ją czule, pożegnałem się z nią i jej ciotką i wyszedłem z sali. Wróciłem do domu i poszedłem się wykąpać. Położyłem się do łóżka i odpłynąłem. Chciałem, żeby to wszystko to był tylko koszmar, ale niestety..to była prawda.

*Tydzień później*
September wychodzi dzisiaj ze szpitala, obiecałem jej, że ją odbiorę, dortzymam słowa. Około godziny 14. wyjechałem do szpitala, pod nim na ławce siedziała September wsłuchując się w śpiew ptaków.
- Hej kochanie..- krzyknąłem podbiegając do niej.
- Cześć miśku..- powiedizałą wstając z ławki.
- Dobra, to jedziemy ..- powiedziałem i wziąłem jej rzeczy. Wsiedliśmy do auta i przez całą drogę September wypytywała co się stało, wszystko jej wytłumaczyłem. Obwiniała tylko siebie za ten wypadek.
- Ember, ale gdybym nie zpuścił z ciebie oka to nic by się nie stało, a jednak pozwoliłem ci odejść.
- Harry, wiesz, że mam trudny charakter i nijak mogłeś mnie zatrzymać..tak czy siak pod żadnym pretekstem bym cię nie posłuchała. Nie obwiniaj siebie, to tylko i wyłącznie moja wina...- powiedziała kładąc dłoń na moim kolanie.
Dojechsliśmy do mnie do domu, otworzyłem dzrwi September i zabrałem jaj bagaże.
- September, jeżeli chcesz, to zamieszkaj u mnie, nie będziesz sama a moja mama będzie bardzo szczęśliwa..- powiedziałem trzymając ją za dłoń.
- Nie..ja nie chcę robić kłopotu..
- To żaden kłopot...-powiedziała moja mama wyłaniając sie zza drzwi.
- Boże !..mamo nie strasz mnie tak..- powiedziałem odskakując.
- Oj Harry kochanie ty moje..przepraszam..- powiedziała mama przytulając mnie
- Mamoo..proszę cię, robisz mi obciach..- powiedziałem i spojrzałem na September..pękała już ze śmiechu.
- Na prawdę ? ..to nie będzie problem ?
- Niee..drogie dziecko wchodź i czuj się jak u siebie w domu...

Weszłam do pięknego domu, Harry zabrał moje rzeczy na górę, do pokoju gościnnego. Jego mama ( Anne) powitała mnie obiadem, podczas owego rozmawiałyśmy dużo. Pani Anne nie zaczynała tematu rodziców, najwidoczniej Harry ją uprzedził.

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam nowego, ale byłam na wycieczce i trzeba było się ogarnąć... Zapraszam do czytania i komentowania.  Przepraszam też, że taki krótki, kolejny postaram się napisać dłuższy. Pozdro Styleslovest : **

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział piąty.

A tam zastałam Harrego siedzącego na kanapie i rozmawiającego z Davidem.
- Kochanie !..- powiedział Harry i uniósł się z kanapy.
- Harry ?!. .co ty tutaj robisz ? ..- powiedziałam przecierając oczy.
- David zna Kobe i kiedy się dowiedział, o co chodzi, od razu dał znać.
- David, myślałam, że jesteś inny..-powiedziałam i wróciłam do pokoju zabrać rzeczy. Zamknęłam za sobą drzwi od pokoju, podziękowałam Davidowi za przenocowanie, ale nie byłam zadowolona z tego, że zaprosił Harrego.
Przez całą drogę Harry szedł za mną, udawałam, że go tam nie ma.
- Ember, mogę tak do ciebie mówić ?
- Mów jak chcesz..- powiedziałam bez entuzjazmu.
- Więc tak, nie powinnaś się obrażać, przecież wiesz, że zrobiłem to z troski do ciebie, przecież Cię kocham, a ty kochasz mnie prawda?
- Tak kocham i zależy mi na tobie...ale prosiła bym, abyś więcej nie odpierdalał takich rzeczy.
- Dobrze, postaram się nie być tak zazdrosny..- powiedziała Harry i po chwili dodał..-zgoda ?
- Jasne..-zatrzymałam się, odwróciłam do niego przodem. Spojrzałam w te zielone oczy i utonęłam. Harry  Namiętnie mnie pocałował, złapał z rękę i poszliśmy w stronę subway.
Wróciliśmy do domu, pożegnałam się z Harrym i weszłam do domu. Odłożyłam torbę i poszłam do kuchni. Nagle zadzwonił telefon.
- Dzień dobry, Panna September Cortez ? ..- zapytał stanowczo głos w słuchawce.
- Tak, to ja czy coś się stało ?
- Czy Pani rodzice to Dayley i Mark Cortez ?
- Tak !..ale czy dowiem się wreszcie o co chodzi ? ..- zapytałam zdenerwowana, po prostu krzyknęłam do słuchawki.
- Mam dla Pani złą wiadomość. Pani rodzice nie żyją..
- A..ale jak to ?..co ?..- zapytałam łamiącym się głosem.
- W kancelarii w której byli był zamach, nikt nie przeżył . Niedługo będzie Pani musiała zmienić miejsce zamieszkania, a mianowicie zamieszkać ze swoją ciotką.
Nic nie odpowiedziałam tylko się rozłączyłam, rzuciłam telefon na podłogę i zsunęłam się po ścianie na zimną podłogę. Wpadłam w histerię..nie mogłam się opanować, nosiło mnie po całym domu. Stracić najważniejsze osoby w swoim życiu ?. Wszystko mi o nich przypominało, chciałam po prostu zapaść się pod ziemię nie myśląc o tym co mnie spotka. Czułam pustkę, której nic nie mogło wypełnić. Wstałam, poszłam do pokoju i walnęłam się na łóżko. Dzwonił do mnie Harry i Celina, ja nie odbierałam, nawet nie dawałam rady odrzucać połączeń. Od razu zasnęłam. Śniło mi się, że jesteśmy z rodzicami w Polsce, mieście, w którym miałam rodzinę. Bawimy się dobrze, w końcu budzę się, i nikogo nie ma ..Widzę tylko na lodówce nekrolog, Dayley & Mark Cortez. Chciałam się wybudzić, chciałam odsapnąć i powiedzieć..- TO TYLKO SEN !..Ale nie mogłam, wszystko było prawdziwe, te słowa wypowiadane z ust mężczyzny oznajmującego mi, że moi rodzice nie żyją. O 23 wstałam i zeszłam na dół, podeszłam do lodówki i wzięłam sok pomarańczowy..nalałam pełno do szklanki i usiadłam przy blacie...na lodówce było moje zdjęcie z rodzicami, byliśmy w tedy w wesołym miasteczku..było wspaniale, tam właśnie poznałam swoją pierwszą miłość..Andrew..był wspaniały, ale lubił się bawić dziewczynami. Pamiętam słowa mamy po zerwaniu z Andrew..- A nie mówiłam !?..mama zawsze wszystko wiedziała najlepiej..a tata ? ..był jedyny w swoim rodzaju, mogłam z nim zawsze o wszystkim porozmawiać, był cudowny, wyrozumiały. Pamiętam, kiedy przyprowadziłam Andrew do domu, tata od razu spojrzał na niego jak by chciał go zabić, ale wiedziałam, że ma dobre intencje. Chciał dla mnie jak najlepiej.
*puk puk*..Nagle ktoś zapukał do drzwi..otworzyłam i ujrzałam Harrego i Celinę..
- Hej kochanie..-zaczął Harry...co się stało ?..- skąd ten pomysł że coś się stało..pomyślałam...ah no tak...cała zapłakana, wyglądałam jak bym z grobu wstała.
- Moi rodzice nie żyją ..- powiedziałam i usiadłam na podłogę..
- Ale co się stało ?..- powiedziała Celina z Harrym w tym samym czasie..- weszli do środka, zamknęli za sobą drzwi i usiedli koło mnie.
- Z tego co zrozumiałam to jakiś zamach był..ale nie chcę o tym rozmawiać...straciłam ich, rozumiecie ? ..nie mam już nikogo oprócz mojej ciotki z polski, do której prawdopodobnie będę się musiała przeprowadzić. Kto załatwi te wszystkie sprawy ?..
- Nie mów tak !..- krzyknął Harry. Masz nas, my Ci ze wszystkim pomożemy, nasi rodzice oczywiście też, i nie mam mowy o jakiejś przeprowadzce, zamieszasz u Celiny..albo u mnie..jeżeli wolisz...- powiedział Harry i podrapał się w kark..do uczy naleciały mu łzy.
- Nie damy rady, jesteśmy za młodzi a ja nie chcę zawracać głowy waszym rodzicom..- powiedziałam i wstałam z zamiarem zaproponowania noclegu u mnie.
- Damy radę !
- Możecie u mnie spać ? ..nie chcę zostać sama..-powiedziałam i sięgnęłam po kolejna paczkę chusteczek.
- Jasne !..nawet sama o tym pomyślałam..- powiedziała Celina i spojrzała znacząco na Harrego.
Przez kolejne godziny oglądaliśmy smutne filmy, nie chciałam poruszać tematu tabu a Celina i Harry też tego nie robili. Starali się mnie wesprzeć na duchu poprzez siedzenie w ciszy. Celina i Harry już spali, ja nie mogłam. Poszłam do kuchni i wzięłam winogronową fantę, poszłam na górę do sypialni rodziców. Wyjęłam album ze zdjęciami i zaczęłam je oglądać. Znalazły się tam zdjęcia z moich 4 urodzin kiedy to dostałam lalkę barbie, moja wymarzoną, lalkę. Powyjmowałam ich ciuchy, może to dziwnie zabrzmi, ale zaczęłam je wąchać, nadal były na nich ich zapachy, perfumy od Halie Berry i Armaniego. Ślady szminki i pudru. To wszystko przywoływało tyle wspomnień. Nie mogłam uwierzyć, że już ich nigdy nie zobaczę. Nigdy więcej nie spędzę z nimi wakacji, nie pokłócę się i nie pogodzę..Nie powiem, jak bardzo ich kocham. Najgorsze jest to, że się z nimi nie pożegnałam, miałam im za złe, że praca jest ważniejsza od spędzania czasu ze mną, po prostu ode mnie. Postawiłam puszkę z piciem na szafkę nocną i położyłam się na prawy bok, nie spałam, rozmyślałam nad przyszłością. Nagle poczułam czyjś oddech na szyi. To był Harry.
- Kochanie, dla czego nie ma Cię na dole...tęskniłem za tobą..-powiedział Harry z nutką romantyzmu w głosie.
- Harry, domyślam się, czego ode mnie oczekujesz, ale nie w tej chwili, na prawdę...-powiedziałam odwracając się twarzą do niego.
- Oczywiście, nie nalegam..- powiedział i pocałował mnie w czoło. Odwróciłam się do niego tyłem, Harry objął mnie ramieniem i tak zasnęliśmy. Całą noc spałam, czułam się bezpiecznie w jego ramionach.

Środa, godzina 10.10
Wstałam bez problemu, poszłam do swojego pokoju wziąć ubrania które chcę ubrać. Wzięłam jasne obcisłe rurki, do tego białą bokserkę i koszulkę 3/4. Poszłam do łazienki, spojrzałam w lustro, miałam takie wory pod oczami jak nigdy..Wykąpałam się porządnie, głowę. Po wyjściu z pod prysznica ubrałam się i umalowałam, żeby jakoś wyglądać. Zeszłam na dół, przy stole siedziała Celina z Harrym i ...Mikiem ? ..
- Cześć..-powiedziałam niepewnie.
- Hej Ember..-powiedział Mike, podbiegł do mnie i mnie przytulił. Wiem co się stało i wiedz, że jestem z tobą.
..- powiedział Mike po czym jeszcze raz mnie przytulił. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, człowiek, którego prawie nie znam, umie pomóc. Zaprosiłam wszystkich na obiad, ponieważ nie za bardzo umiem gotować, poszliśmy do Mesquen - małej restauracji w środku miasta. Po drodze zadzwoniła do mnie ciotka z polski .
- Witaj September, to ja, twoja ciotka Taylor. Będziesz musiała zamieszkać ze mną.
- Ale ja nie chcę stąd wyjeżdżać, tu jest mój dom i przyjaciele. Nie mogę tego tak zostawić.
- Jest jeszcze jedno wyjście, ja mogła bym zamieszkać z tobą, w Homingtown, ale ja mam córkę, Laysey,jest w twoim wieku, więc nie będzie problemu.
- Jasne ! ale ja mam jeszcze lepszy pomysł, mogła bym zamieszkać u przyjaciółki ? ..dom bym sprzedała, a za pieniądze opłaciła bym sobie studia.
- Wiesz, to świetny pomysł, ale nie wiem, czy dasz sobie radę..czy jesteś pewna ? .- zapytała ciocia z nutką niepewności w głosie.
- Czy mogły byśmy się spotkać i porozmawiać na spokojnie ? ...
- Wiesz, to daleko, ale zoba..- Ja do ciebie przyjadę ! - przerwałam cioci gwałtownie.
- No nie wiem, ale jak chcesz zapłacić za bilety ? ..
- Zapłacę, mam swoje oszczędności..więc do zobaczenia po jutrze..paa.-powiedziałam i się od razu rozłączyłam.

- Słuchajcie, lecę do ciotki, do polski. Nie na stałe..spokojnie..-powiedziałam bo Harry zaczął się unosić...- Lecę do niej, żeby porozmawiać z nią na temat mieszkania. Mogę zabrać jedną osobę..
- JA ! JA ! CHCĘ !..WEŹ MNIEEE !..-zaczął krzyczeć i podskakiwać Harry.
- Weź go, - powiedział Mike...- Ja zajmę się Celiną..- dodał i złapał ją za rękę.
- Dobra, Harry..jedziesz ze mną..- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- JUHU !!...SUUPERRR ..- zaczął krzyczeć Harry, przytulił mnie mocno i zakręcił w koło.
- Dobrze, starczy..bo mnie udusisz...-powiedziałam a Harry postawił mnie na ziemię.
Doszliśmy  do restauracji i zajęliśmy poczwórne miejsce. Ja zamówiłam sałatkę, Celina również, a chłopcy Jakieś danie, nie wiem dokładnie co to było .
W pewnym momencie do restauracji wpadli jacyś mężczyźni w kominiarkach i z broniami. Chcieli pieniędzy.
- Na Ziemię ! ! To jest napad ! Wszyscy położyli się na ziemię i modlili, żeby nic nikomu się nie stało. W pewnym momencie dostrzegłam przycisk, dawał on sygnał policji, postanowiłam go uruchomić, ale jak ?!. Po woli przysuwałam się w stronę czerwonego punktu.
- Ember, nie rób tego, zostań tu..- szeptał Harry i złapał mnie za dłoń. Słyszałam jak jego głos drży. Był tak samo przerażony jak ja.
- Harry, ale to jest szansa na to, żeby się wydostać..- uwolniłam dłoń z jego uchwytu.

  Ouu..poczułam straszny ból w okolicy klatki piersiowej.


Więc jest nowy, miałam nie dodawać przed wyjazdem ale nie mogłam. Mam nadzieję, że się podoba. Zapraszam do komentowania i na mojego drugiego bloga. Pozdro Styleslovest : **

 

sobota, 5 maja 2012

Rozdział czwarty.

Postanowiliśmy wyjechać z miasta w poszukiwaniu lepszego miejsca na zrobienie danych zdjęć. Pojechaliśmy do Los Angeles. Mieszkałam w stanie Georgia, w małym miasteczku o nazwie Homington. Nie było duże, ale małe też nie. W sam raz żeby pomieścić 10 000 mieszkańców. Skoro w mieście upadłych aniołów jest tak super, to zdjęcia też muszą wyjść genialnie. Kiedy byliśmy na miejscu, zaczęliśmy iść przed siebie, natrafiliśmy na jakiś mały park, przy hotelu. Pomimo tego, że był mały to był tak śliczny i wydawała się wyjątkowy, że nie mogliśmy się tam zatrzymać. Było tam pełno kolorowych drzew i krzewów, porobiliśmy kilka zdjęć i stwierdziliśmy, że tyle wystarczy. Wyszliśmy z parku i pokierowaliśmy się w stronę stacji subway. Po drodze wstąpiliśmy do Starbucks. Zamówiłam małą rozpuszczalną kawę a Harry capuccino.
- Harry, tamta dziewczyna przy stoliku obok drzwi cały czas patrzy w naszą stronę.
- Która ??..aha. No ładna, ale wiesz, że kocham tylko ciebie ?
- Tak wiem, wiem.- Pocałował mnie w usta.
- To co ?...zbieramy się..już robi się późno.
- Jasne, chodźmy.
Szybkim krokiem poszliśmy na stację, ale ostatni pociąg odjechał...
- Harry !...co teraz ?
- Kurde, nie wiem. Chyba musimy spędzić tutaj noc...-powiedział trzymając się z kark.
- Co ?..będziemy spać na dworcu ? na pewno nie..
- Wiem !...mam przyjaciela tutaj, może on nam pozwoli się zatrzymać u siebie na jedną noc.
- Dobra, to dzwoń do niego . !
- Dobrze, dobrze. Spokojnie kochanie, już dzwonie.

*10 minut później*
- I co ?...-zapytałam z nadzieją
- Więc..on..- powiedział Harry ze smutną miną.
- Nie zgodził się ??..-powiedziałam, usiadłam na ławce i sprawdziłam która jest godzina.
- Nie, powiedział, że nie ma sprawy..- odpowiedział Harry i zaczął się śmiać..- Gdybyś widziała jaką miałaś minę...- powtarzał w śmiechu.
- Jesteś głupi, to nie było śmieszne..- powiedziałam i walnęłam go w ramię.
- Dobra, kochanie. Idziemy, bo to jest jednak kawałek.
Wyszliśmy ze stacji, dojście do domu Kobe'ego (przyjaciela Harrego) zajęło nam z pół godziny. Ale bez problemu nam się udało.
- Cześć Koby, dzięki, że pozwoliłeś nam tu zanocować..
- Nie ma sprawy..czego się nie robi dla przyjaciół..- powiedział zielonooki przystojny blondyn po czym się do mnie uśmiechnął.
- Ekhem..- odchrząknął Harry.
- Wejdźcie..-powiedział Kobe.
Weszliśmy do środka. Mieszkanie było małe, ale przytulne.
- Będziecie spali w jednym łóżku bo są tylko 2 pokoje z czego ja śpię w jednym...- September, chyba, że wolisz spać ze mną..- powiedział Kobe po czym uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Nie !. Ona śpi ze mną...- powiedział wkurzony Harry. Wziął mnie za rękę i poszliśmy do sypialni.
- Harry o co Ci chodzi ?...- powiedziałam lekko zbulwersowana.
- Nie domyślasz się co on robi ? ..próbuje cię poderwać.
- Ale ja się nie dam, przecież wiesz, że cię kocham..on mógłby być tylko moim przyjacielem, nikim więcej.
- No ja nie wiem..
- Jak to nie wiesz? ..co to ma znaczyć ?
- Nic, nie ważne.
- Ważne, bo zaufanie w związku jest najważniejsze nie uważasz ?..Harry nie jestem dziwką, żeby każdego chłopaka bajerować i się nim zabawiać. Za kogo ty mnie masz ?
- Ale ja nie miałem tego na myśli, na prawdę...
- Jasne..bo Ci uwierzę. Dobra, zakończmy tę rozmowę..prześpię się na materacu..-powiedziałam i wyszłam z pokoju.
- Coś się stało..- zapytał blondyn siedzący na fotelu.
- Nie, wszystko jest w porządku.
- Przecież wiem, słyszałem. Jeżeli to przeze mnie to przepraszam.
- Skoro słyszałeś, to po chuja się pytasz, czy to przez ciebie ? ..- zdenerwowana wyszłam z mieszkania.
Wędrowałam po ulicach Los Angeles zastanawiając się nad słowami Harrego. Byłam taka zdenerwowana, że nie patrzyłam gdzie idę...szłam przed siebie, aż w końcu się zgubiłam. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce. Siedziałam tam dobre z półtorej godziny.
- Cześć, co tak tutaj siedzisz ?...- zapytał męski głos.
- Zgubiłam się..- powiedziałam unosząc głowę. Strasznie przystojny brunet z dłuższymi włosami i niebieskimi oczyma bacznie mi się przyglądał.
- Łącząc fakty domyślam się, że nie jesteś stąd.
- No nie, jestem tu pierwszy raz i do tego mi uciekł pociąg więc nie mam gdzie przenocować.
- Jeżeli chcesz, to możesz zanocować u mnie a jutro z samego rana wrócisz do domu...- zaproponował         brunet. - Nazywam się David..i spokojnie, nic Ci nie zrobię.
- No nie wiem, czy to dobry pomysł..- pokręciłam przecząco głową.
- No jak chcesz..- powiedział David, uśmiechnął się i obrócił na pięcie kierując się w stronę parku.
- Poczekaj ! - krzyknęłam.
- To dawaj.
Szliśmy przez park, opowiedziałam mu cały dzisiejszy dzień włącznie z kłótnią z Harrym.
- Wiesz, musisz trochę zrozumieć chłopaka. Po prostu jest o ciebie zazdrosny. Przynajmniej wiesz, że mu na tobie zależy. Powinnaś się cieszyć..- powiedział zielonooki i objął mnie ramieniem.
- Tak, ja wiem, ale przecież on dobrze wie, że go kocham i zrobiła bym dla niego wszystko. A poza tym nie miał powodu..
- Według mnie to miał powód, po takim tekście ze strony innego chłopaka to sam był bym zazdrosny o swoją dziewczynę..-powiedział chłopak po czym zakręciła mu się łza w oku.
- Coś się stało ? ..-zapytałam patrząc w jego duże śliczne oczy.
- Bo miałem dziewczynę, miała na imię Lisa, ale zmarła w wypadku samochodowym. Byliśmy razem 5 lat i mieliśmy wspólne plany na przyszłość, rozumiesz ? ..a teraz nie mam nikogo. Rodzice nie żyją...- teraz to już całkiem się rozkleiłem..- powiedział chłopak przez łzy.
- Przecież łzy to nic złego..każdy musi czasem ujawnić swoje prawdziwe ja przez łzy.
Doszliśmy do jakiejś zupełnie mi nie znanej dzielnicy. Weszłam do mieszkania, David wskazał mi od razu pokój, ja powędrowałam do niego bez większego zastanowienia. Miałam problemy z zaśnięciem, cały czas myślałam o tym, co robi teraz Harry. Sprawdzając telefon natknęłam się na sms'a od Harrego. * Kochanie, wróć. Strasznie się o ciebie martwię. Gdzie jesteś ? ..wszystko Ci wytłumaczę tylko wróć *..nie odpisałam, włożyłam telefon pod poduszkę żeby mnie nie kusiło. Wstałam o 10.00 i ku mojemu zdziwieniu w salonie zastałam....
____________________________________________________________________
Więc tak oto jest kolejny, mam nadzieję, że się podoba. Kolejny postaram się dodać w weekend bo śr-pt mam wycieczkę więc nie dam rady. Pozdro Styleslovest : **
bed-blonde-cute-flag-girl-london-Favim.com-76735.jpg

wtorek, 1 maja 2012

Rozdział trzeci.
Odprowadziłam Harrego do drzwi i pożegnałam się z nim.
Wróciłam do pokoju i położyłam się na kanapie, nie mogłam zasnąć więc włączyłam muzykę.

Poniedziałek godzina. 7.00
Wstałam, ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy a mianowicie legginsy i kolorową tunikę w paski. Zjadłam śniadanie, poszłam do łazienki umyć zęby i uczesać się, zrobiłam lekki makijaż, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Szłam na piechotę...po drodze spotkałam Celinę.
- Hej kochanie..- powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- Hej, hej..- odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Coś się stało ??..
- Nic, a raczej może tak wiele...- powiedziałam unosząc wzrok.
- Więc ?..dowiem się wreszcie o co chodzi ?
- Harry wyznał mi miłość...-powiedziałam przenikliwie się uśmiechając.
- To świetnie September, nie na to czekałaś ?...
- Tak wiem..zależy mi na nim, ale to za szybko, ja go nawet nie znam. Nie wiem jaki jest...muszę go najpierw poznać.
- Masz rację...ale wydaje się, że to fajny chłopak..- Cel i mrugnęła do mnie oczkiem.
- Fajny, fajny chłopak...- powiedział Harry wyłaniając się zza Celiny.
- O, cześć Harry.
- Hej September..-przytulił mnie.
- Musimy zrobić ten projekt, zapomniałeś ??..
- O, właśnie, może dzisiaj po szkole ??..wpadnę po ciebie...- rzucił i słodko się uśmiechnął.
- Dobrze, to o 15..
- Okey, dobra, ja spadam na lekcje...paa.
Harry poszedł w stronę swojej klasy, kiedy był już w połowie drogi odwrócił się i mrugnął do mnie oczkiem. Ja tylko się uśmiechnęłam.
Weszłam do klasy i zajęłam swoje stałe miejsce.
- Panno Cortez, jak idzie projekt ?..-nauczycielka zadała pytanie i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Em, wszystko idzie w dobrą stronę..- powiedziałam i podrapałam się po karku.
- Dobrze, pamiętasz, że masz jeszcze pięć dni ??..pospieszcie się z Harrym.
- Dobrze, Pani McCullen.
Spojrzałam na Celinę, a ona szyderczo się do mnie uśmiechnęła. Na reszcie zadzwonił dzwonek na przerwę, wyszłam z klasy i odetchnęłam z ulgą.

* Sytuacja podczas przerwy*
- Hej, September..- powiedziała Dempsey..(klasowy plastik)
- Em, cześć Dem..coś się stało ?
- Nie, po prostu chciałam Cię zapytać, czy mogła byś mnie zapoznać z Harrym..- uśmiechnęła się sztucznie.
- Mogła bym, jak chcesz to mogę Cię teraz do niego zaprowadzić..-powiedziałam, tupiąc nogą.
- Na prawdę ? ...świetnie, więc chodźmy.- powiedziała ciągnąc mnie za rękę.
Doszłyśmy pod klasę Harrego, kiedy mnie zobaczył to od razu uśmiechnął się od ucha do ucha...kiedy zobaczył Dempsey..nie spodobało mu się to.
- Hej, Haroldzie...- powiedziałam śmiejąc się..
- Ej, Panno Cortez, proszę się uspokoić..-powiedział Harry przytulając mnie czule..
- Ekhem...- odchrząknęła Dem.
- Ah..tak..Harry, to jest Dempsey...Dempsey to jest Harry..
- Miło mi..powiedział Harry bez większego entuzjazmu i zadowolenia..
- Mi również..- powiedziała Dempsey i rzuciła się Harremu na szyję..
- Dobrze, to ja juz pójdę...- powiedziałam i obróciłam się na pięcie..
- Poczekaj !..- krzyknął Harry i pociągnął mnie za rękę.
- Wybacz, Dempsey, powiem otwarcie i nie będę owijał w bawełnę...nie jestem tobą zainteresowany...wolę September..- powiedział i objął mnie ramieniem.
- Co ??..ale jak to ??..-powiedziała Dempsey i wyglądała jak by miała zaraz wybuchnąć...- zawsze się zastanawiałam, czy jak bym podeszła do niej na tyle blisko i tupnęła nogą to odpadł by jej ten cały tynk z ryja..ale nie okazywałam swojej wrogości co do niej.
- Dobra, jak chcecie, ale zobaczysz, że jeszcze do mnie przyjdziesz...zobaczysz...
- Na pewno..nie..wybacz..
Dempsey odeszła, ja dostałam buziaka w policzek od Harrego, przytuliłam go i odeszłam w stronę swojej klasy. Cały czas myślałam o tym, co powiedział Harry, chciałam z nim być, tak mi mówiło serce, ale rozum...chrzanić rozum. !
Po lekcjach wróciłam do domu, zrobiłam sobie naleśniki...mniam..odrobiłam lekcje i teraz tylko pozostało mi czekać na Harrego.
*dzyyńń*
- Hej, September..- powiedział Harry..
- Hej Harry..- powiedziałam po czym złapałam go za rękę i wciągnęłam do domu..
- Harry, ja Cię kocham !...chcę z tobą być..rozumiesz ??..chcę koło ciebie zasypiać i się budzić..chcę Cię przytulać i całować kiedy będę miała tylko ochotę...- w tym momencie Harry mnie zaczął czule całować..- Już nic nie mów, też Cię kocham..- powiedział i mocno mnie przytulił...
Rozmawialiśmy dość długo, nim obejrzeliśmy się była już 23..- Kochanie, muszę już iść do domu..spotkamy się jutro w szkole dobrze ?..- zadał pytanie Harry.
- Jasne, kocie..do jutra..- powiedziałam.
- Do jutra..- Harry pocałował mnie namiętnie.
Zrobiłam sobie kąpiel z bąbelkami, umyłam się porządnie..zrobiłam sobie kolację..po kolacje od razu położyłam się spać...to był wspaniały dzień.

Wtorek, godzina 10.00
Wstałam za późno więc nie pójdę dzisiaj do szkoły...zajdę do centrum handlowego po jakieś nowe buty...przydało by się kupić z 2 pary..zobaczę, jakie mi się spodobają...dostałam sms'a od Harrego * Hej kochanie, dla czego nie ma Cie w szkole ??..wiesz jak mi się dłuży bez ciebie * to takie słodki...ohh..dobrze zrobiłam..nie będę tego żałować do końca życia...ubrałam się w to..

 
wyprostowałam idealnie swoje długie włosy i wyszłam z domu...pomyślałam też, że zrobię sobie ombre hair..tylko muszę kupić jeszcze farbę. Weszłam do swojego ulubionego sklepu z butami i nim się obejrzałam miałam już upatrzone 3 pary butów...bez wahania je przymierzyłam i kupiłam bez dłuższego namysłu.

 




Byłam strasznie zadowolona z zakupów...kiedy wróciłam do domu postanowiłam sobie zrobić (wcześniej już wspomniane) Ombre hair...wyszło na prawdę super...



Po szkole Hazza do mnie przyszedł.
- Hej, kochanie...- powiedział i złożył pocałunek na moich ustach.
- Hej, słońce.
- Wyglądasz świetnie..na prawdę cudownie..
- Dziękuję Harry..dobra..to co z tym projektem ??..idziemy ?
- Jasne..chodźmy..- odpowiedział Harry i otworzył drzwi.



środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział drugi.

Wstałam od stołu i przywlekłam się do salonu. Usiadłam w wygodnym fotelu i włączyłam jakiś nudny serial.
- Co dzisiaj robimy ??..- zapytała Cel.
- Może pójdziemy do wesołego miasteczka ??..- zaproponował Harry.- Jeśli nie macie nic przeciwko poszedł bym z wami.
- Nie, jeśli chcesz to możesz iść z nami a wesołe miasteczko to świetny pomysł...- powiedziałam i uśmiechnęłam się do Harrego.
- O to super, to ja pójdę do domu i wpadnę po was około 15. okey ?
- Jasne, to do zobaczenia..- przytuliłam go na pożegnanie.
- Pa.
Poszłam razem z Celiną na górę, ona przysiadła się do Laptopa a ja poszłam do łazienki. Wykąpałam się, umyłam głowę i wysuszyłam włosy. Ubrałam to :




   
Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki.
- Wow, ślicznie wyglądasz..-usłyszałam z ust Cel.
- Dziękuję, dobra to idź teraz ty, ja sprawdzę e-mail.
Usiadłam do laptopa i weszłam w pocztę, miałam wiadomość od rodziców, a brzmiała ona następująco.
*kochanie, w Holandii jest wspaniale, szkoda, że nie ma ciebie tu z nami. Mamy dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że kupiliśmy ci "iPhona." a zła taka, że musimy tutaj zostać jeszcze tydzień. Mamy bardzo ważne spotkania jeden po drugim, a szkoda pieniędzy na bilety. Telefon wyślemy ci paczką. Całuski Mama i Tata.* Tak super, próbują mnie kupić jakimś telefonikiem. A nieważne, przynajmniej mam więcej czasu dla Celiny i .. Harrego.
Z łazienki wyszła Cel, wyglądała na prawdę świetnie.
   
- Cel, wyglądasz cudownie, na prawdę.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Dziękuje, ale coś się stało ?. Widzę po twojej minie.
- Rodzice wrócą o tydzień później bo mają "ważne spotkania". A szkoda gadać.
Usłyszałam dzwonek do drzwi..
- Witaj ponownie Harry..- uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Ślicznie wyglądacie dziewczyny.
- Ty też niczego sobie..
- Jeżeli nie macie nic przeciwko, to zabrałem swojego kumpla Mike'a..- zza Harrego wyłonił się przystojny blondyn o niebieskich oczach.
Celinie od dawna podoba się Mike, a teraz miałaby z nim spędzić dzień ?. Spojrzałam na Cel a w jej oczach zaświeciły iskierki nadziei i miłości.
- No jasne, że nie mamy nic przeciwko. Prawda Cel ??..-spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się ironicznie.
Po drodze do wesołego miasteczka wstąpiliśmy do kawiarni na lody. Ponieważ Cel nie miała zamiaru zacząć rozmowy z Mikiem to ja to zrobiłam.
- A więc Mike, czy masz dziewczynę ? ..
- Em, co to za pytanie ??...nie nie mam.- odpowiedział chłopak, widać było, że się trochę speszył.
- Dobra, to September. Zadam ci pytanie, które zadaję wszystkim dziewczyną, które mi się podobają..-powiedział Harry po czym odwrócił wzrok.
- Podobam Ci się ??..-zapytałam z niedowierzaniem.
- Em, więc...jaka jest twoja ulubiona gra. ??
- Pomyślmy..Fifa ^^
- Serio ? ...mówisz serio ? ..- Harry szeroko się uśmiechnął, dostrzegłam także taki błysk w oku.
- Tak a co w tym dziwnego ??..- zadałam pytanie i podniosłam jedną brew do góry.
- Bo raczej dziewczyny nie grają w takie typu gry, w żadne gry..
- Wiesz, ale ja jestem jedyna w swoim rodzaju..- powiedziałam i uśmiechnęłam się ukazując rząd białych zębów...- to co idziemy ??
- Jasne..
Przez całą drogę Harry się nie odzywał, ja z resztą też. Celina i Mike nawiązali wspólny język. Cały czas się z czegoś śmiali. W pewnym momencie zauważyłam, że Mike i Celina idą za rękę...hmm ciekawe. Harry nad czymś bardzo rozmyślał, szedł wpatrzony w chodnik. Kilka razy przyłapałam go wzrokiem jak się na mnie patrzy. Doszliśmy do wesołego miasteczka.
- To co wybieramy ? ..- zapytał Mike
- Mi to obojętne..- powiedzieliśmy z Harrym w tym samym momencie.
- Dobra, to dom strachów, co wy na to ...-zaproponowała Cel.
- Dobra, może być..powiedziałam.
Weszliśmy do tego domu, przez całą drogę niemiłosiernie się bałam dopóki Harry nie złapał mnie za rękę. Ścisnęłam jego dłoń jeszcze mocniej, dla pewności, że nie puszczę..Spojrzałam kątem oka na Harrego i dostrzegłam na jego twarzy przenikliwy uśmiech.
W końcu wyszliśmy, poszliśmy po watę cukrową. Ja wzięłam zamiast waty colę. Celina i Mike wzięli jedną ....Harrego nie było w pobliżu. Obróciłam się szukając wzrokiem wolnej ławki, ale zamiast tego dostrzegłam Harrego przytulającego jakąś dziewczynę. Zrobiło mi się bardzo przykro. Najpierw mi mówi, że mu się podobam a potem przytula inną laskę. Kiedy zobaczył, że się patrzę od razu odskoczył od tej dziewczyny jak poparzony. Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem i odwróciłam głowę.
- Przepraszam, ale ja już muszę iść...- powiedziałam i odeszłam od Mike'a i Cel..
Szłam tak sobie przed siebie myśląc o dzisiejszej sytuacji. Byłam kurzona na Harrego chociaż to nie był mój chłopak, przecież może sobie robić to co mu się żywnie podoba a mi nic do tego. Wbijałam sobie to do głowy, ale to nie pomagało. Czułam się taka zazdrosna..Wróciłam do domu, przebrałam się w dresy i uczesałam swoje długie włosy w wysoką kitkę. Wzięłam popcorn i zaczęłam oglądać jakieś durne romansidło. Nim się obejrzałam była już 22.15, wzięłam koc który leżał na kanapie i okryłam się nim. Czułam zapach Harrego, co nie pomagało mi o nim zapomnieć. Wstałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie waniliowe capuccino i usiadłam do stołu. Ktoś zapukał do drzwi. Myślałam, że to Cel, ale myliłam się.
- Hej, możemy porozmawiać ?..- zapytał Harry.
- Nie mamy o czym..
- Mamy, a przynajmniej ty mnie wysłuchaj..
- Dobra, wchodź..- powiedziałam i wpuściłam go do domu.
- Więc tak, nie potrzebne poszłaś do domu. Jeżeli chodzi o tamtą dziewczynę, to tylko koleżanka. Nie chciałem, żeby to tak wyglądało. Masz rację, jesteś wyjątkowa. jesteś śliczna, zabawna i lubisz gry, które ja lubię. A gdybyś lubiła piłkę nożną to już całkiem..- Ale ja kocham piłkę nożną..- przerwałam Harremu. - No to świetnie..- krzyknął Harry. Chodzi o to, że..ja Cię kocham..to jest takie uczucie, którego nigdy nie czułem w stosunku do dziewczyny...- w tym momencie Harry mnie pocałował. Nie protestowałam, chociaż uważałam, że to za szybko.
- Harry, ty też jesteś wspaniałym chłopakiem i...też.. Cię kocham. Ale nie wiem czy to nie za wcześnie.
- Na prawdę?? to cudownie..ale wiesz, nie śpiesz się. Ja na ciebie poczekam. Będę czekał..obiecuję.
Kiedy to usłyszałam to zrobiło mi się tak ciepło na sercu, pierwszy raz chłopak zrobił coś takiego dla mnie, powiedział coś takiego. Teraz wiem, że Harry jest inny niż myślałam, nie jest lovelasem tylko kochającym chłopakiem.