poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział piąty.

A tam zastałam Harrego siedzącego na kanapie i rozmawiającego z Davidem.
- Kochanie !..- powiedział Harry i uniósł się z kanapy.
- Harry ?!. .co ty tutaj robisz ? ..- powiedziałam przecierając oczy.
- David zna Kobe i kiedy się dowiedział, o co chodzi, od razu dał znać.
- David, myślałam, że jesteś inny..-powiedziałam i wróciłam do pokoju zabrać rzeczy. Zamknęłam za sobą drzwi od pokoju, podziękowałam Davidowi za przenocowanie, ale nie byłam zadowolona z tego, że zaprosił Harrego.
Przez całą drogę Harry szedł za mną, udawałam, że go tam nie ma.
- Ember, mogę tak do ciebie mówić ?
- Mów jak chcesz..- powiedziałam bez entuzjazmu.
- Więc tak, nie powinnaś się obrażać, przecież wiesz, że zrobiłem to z troski do ciebie, przecież Cię kocham, a ty kochasz mnie prawda?
- Tak kocham i zależy mi na tobie...ale prosiła bym, abyś więcej nie odpierdalał takich rzeczy.
- Dobrze, postaram się nie być tak zazdrosny..- powiedziała Harry i po chwili dodał..-zgoda ?
- Jasne..-zatrzymałam się, odwróciłam do niego przodem. Spojrzałam w te zielone oczy i utonęłam. Harry  Namiętnie mnie pocałował, złapał z rękę i poszliśmy w stronę subway.
Wróciliśmy do domu, pożegnałam się z Harrym i weszłam do domu. Odłożyłam torbę i poszłam do kuchni. Nagle zadzwonił telefon.
- Dzień dobry, Panna September Cortez ? ..- zapytał stanowczo głos w słuchawce.
- Tak, to ja czy coś się stało ?
- Czy Pani rodzice to Dayley i Mark Cortez ?
- Tak !..ale czy dowiem się wreszcie o co chodzi ? ..- zapytałam zdenerwowana, po prostu krzyknęłam do słuchawki.
- Mam dla Pani złą wiadomość. Pani rodzice nie żyją..
- A..ale jak to ?..co ?..- zapytałam łamiącym się głosem.
- W kancelarii w której byli był zamach, nikt nie przeżył . Niedługo będzie Pani musiała zmienić miejsce zamieszkania, a mianowicie zamieszkać ze swoją ciotką.
Nic nie odpowiedziałam tylko się rozłączyłam, rzuciłam telefon na podłogę i zsunęłam się po ścianie na zimną podłogę. Wpadłam w histerię..nie mogłam się opanować, nosiło mnie po całym domu. Stracić najważniejsze osoby w swoim życiu ?. Wszystko mi o nich przypominało, chciałam po prostu zapaść się pod ziemię nie myśląc o tym co mnie spotka. Czułam pustkę, której nic nie mogło wypełnić. Wstałam, poszłam do pokoju i walnęłam się na łóżko. Dzwonił do mnie Harry i Celina, ja nie odbierałam, nawet nie dawałam rady odrzucać połączeń. Od razu zasnęłam. Śniło mi się, że jesteśmy z rodzicami w Polsce, mieście, w którym miałam rodzinę. Bawimy się dobrze, w końcu budzę się, i nikogo nie ma ..Widzę tylko na lodówce nekrolog, Dayley & Mark Cortez. Chciałam się wybudzić, chciałam odsapnąć i powiedzieć..- TO TYLKO SEN !..Ale nie mogłam, wszystko było prawdziwe, te słowa wypowiadane z ust mężczyzny oznajmującego mi, że moi rodzice nie żyją. O 23 wstałam i zeszłam na dół, podeszłam do lodówki i wzięłam sok pomarańczowy..nalałam pełno do szklanki i usiadłam przy blacie...na lodówce było moje zdjęcie z rodzicami, byliśmy w tedy w wesołym miasteczku..było wspaniale, tam właśnie poznałam swoją pierwszą miłość..Andrew..był wspaniały, ale lubił się bawić dziewczynami. Pamiętam słowa mamy po zerwaniu z Andrew..- A nie mówiłam !?..mama zawsze wszystko wiedziała najlepiej..a tata ? ..był jedyny w swoim rodzaju, mogłam z nim zawsze o wszystkim porozmawiać, był cudowny, wyrozumiały. Pamiętam, kiedy przyprowadziłam Andrew do domu, tata od razu spojrzał na niego jak by chciał go zabić, ale wiedziałam, że ma dobre intencje. Chciał dla mnie jak najlepiej.
*puk puk*..Nagle ktoś zapukał do drzwi..otworzyłam i ujrzałam Harrego i Celinę..
- Hej kochanie..-zaczął Harry...co się stało ?..- skąd ten pomysł że coś się stało..pomyślałam...ah no tak...cała zapłakana, wyglądałam jak bym z grobu wstała.
- Moi rodzice nie żyją ..- powiedziałam i usiadłam na podłogę..
- Ale co się stało ?..- powiedziała Celina z Harrym w tym samym czasie..- weszli do środka, zamknęli za sobą drzwi i usiedli koło mnie.
- Z tego co zrozumiałam to jakiś zamach był..ale nie chcę o tym rozmawiać...straciłam ich, rozumiecie ? ..nie mam już nikogo oprócz mojej ciotki z polski, do której prawdopodobnie będę się musiała przeprowadzić. Kto załatwi te wszystkie sprawy ?..
- Nie mów tak !..- krzyknął Harry. Masz nas, my Ci ze wszystkim pomożemy, nasi rodzice oczywiście też, i nie mam mowy o jakiejś przeprowadzce, zamieszasz u Celiny..albo u mnie..jeżeli wolisz...- powiedział Harry i podrapał się w kark..do uczy naleciały mu łzy.
- Nie damy rady, jesteśmy za młodzi a ja nie chcę zawracać głowy waszym rodzicom..- powiedziałam i wstałam z zamiarem zaproponowania noclegu u mnie.
- Damy radę !
- Możecie u mnie spać ? ..nie chcę zostać sama..-powiedziałam i sięgnęłam po kolejna paczkę chusteczek.
- Jasne !..nawet sama o tym pomyślałam..- powiedziała Celina i spojrzała znacząco na Harrego.
Przez kolejne godziny oglądaliśmy smutne filmy, nie chciałam poruszać tematu tabu a Celina i Harry też tego nie robili. Starali się mnie wesprzeć na duchu poprzez siedzenie w ciszy. Celina i Harry już spali, ja nie mogłam. Poszłam do kuchni i wzięłam winogronową fantę, poszłam na górę do sypialni rodziców. Wyjęłam album ze zdjęciami i zaczęłam je oglądać. Znalazły się tam zdjęcia z moich 4 urodzin kiedy to dostałam lalkę barbie, moja wymarzoną, lalkę. Powyjmowałam ich ciuchy, może to dziwnie zabrzmi, ale zaczęłam je wąchać, nadal były na nich ich zapachy, perfumy od Halie Berry i Armaniego. Ślady szminki i pudru. To wszystko przywoływało tyle wspomnień. Nie mogłam uwierzyć, że już ich nigdy nie zobaczę. Nigdy więcej nie spędzę z nimi wakacji, nie pokłócę się i nie pogodzę..Nie powiem, jak bardzo ich kocham. Najgorsze jest to, że się z nimi nie pożegnałam, miałam im za złe, że praca jest ważniejsza od spędzania czasu ze mną, po prostu ode mnie. Postawiłam puszkę z piciem na szafkę nocną i położyłam się na prawy bok, nie spałam, rozmyślałam nad przyszłością. Nagle poczułam czyjś oddech na szyi. To był Harry.
- Kochanie, dla czego nie ma Cię na dole...tęskniłem za tobą..-powiedział Harry z nutką romantyzmu w głosie.
- Harry, domyślam się, czego ode mnie oczekujesz, ale nie w tej chwili, na prawdę...-powiedziałam odwracając się twarzą do niego.
- Oczywiście, nie nalegam..- powiedział i pocałował mnie w czoło. Odwróciłam się do niego tyłem, Harry objął mnie ramieniem i tak zasnęliśmy. Całą noc spałam, czułam się bezpiecznie w jego ramionach.

Środa, godzina 10.10
Wstałam bez problemu, poszłam do swojego pokoju wziąć ubrania które chcę ubrać. Wzięłam jasne obcisłe rurki, do tego białą bokserkę i koszulkę 3/4. Poszłam do łazienki, spojrzałam w lustro, miałam takie wory pod oczami jak nigdy..Wykąpałam się porządnie, głowę. Po wyjściu z pod prysznica ubrałam się i umalowałam, żeby jakoś wyglądać. Zeszłam na dół, przy stole siedziała Celina z Harrym i ...Mikiem ? ..
- Cześć..-powiedziałam niepewnie.
- Hej Ember..-powiedział Mike, podbiegł do mnie i mnie przytulił. Wiem co się stało i wiedz, że jestem z tobą.
..- powiedział Mike po czym jeszcze raz mnie przytulił. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, człowiek, którego prawie nie znam, umie pomóc. Zaprosiłam wszystkich na obiad, ponieważ nie za bardzo umiem gotować, poszliśmy do Mesquen - małej restauracji w środku miasta. Po drodze zadzwoniła do mnie ciotka z polski .
- Witaj September, to ja, twoja ciotka Taylor. Będziesz musiała zamieszkać ze mną.
- Ale ja nie chcę stąd wyjeżdżać, tu jest mój dom i przyjaciele. Nie mogę tego tak zostawić.
- Jest jeszcze jedno wyjście, ja mogła bym zamieszkać z tobą, w Homingtown, ale ja mam córkę, Laysey,jest w twoim wieku, więc nie będzie problemu.
- Jasne ! ale ja mam jeszcze lepszy pomysł, mogła bym zamieszkać u przyjaciółki ? ..dom bym sprzedała, a za pieniądze opłaciła bym sobie studia.
- Wiesz, to świetny pomysł, ale nie wiem, czy dasz sobie radę..czy jesteś pewna ? .- zapytała ciocia z nutką niepewności w głosie.
- Czy mogły byśmy się spotkać i porozmawiać na spokojnie ? ...
- Wiesz, to daleko, ale zoba..- Ja do ciebie przyjadę ! - przerwałam cioci gwałtownie.
- No nie wiem, ale jak chcesz zapłacić za bilety ? ..
- Zapłacę, mam swoje oszczędności..więc do zobaczenia po jutrze..paa.-powiedziałam i się od razu rozłączyłam.

- Słuchajcie, lecę do ciotki, do polski. Nie na stałe..spokojnie..-powiedziałam bo Harry zaczął się unosić...- Lecę do niej, żeby porozmawiać z nią na temat mieszkania. Mogę zabrać jedną osobę..
- JA ! JA ! CHCĘ !..WEŹ MNIEEE !..-zaczął krzyczeć i podskakiwać Harry.
- Weź go, - powiedział Mike...- Ja zajmę się Celiną..- dodał i złapał ją za rękę.
- Dobra, Harry..jedziesz ze mną..- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- JUHU !!...SUUPERRR ..- zaczął krzyczeć Harry, przytulił mnie mocno i zakręcił w koło.
- Dobrze, starczy..bo mnie udusisz...-powiedziałam a Harry postawił mnie na ziemię.
Doszliśmy  do restauracji i zajęliśmy poczwórne miejsce. Ja zamówiłam sałatkę, Celina również, a chłopcy Jakieś danie, nie wiem dokładnie co to było .
W pewnym momencie do restauracji wpadli jacyś mężczyźni w kominiarkach i z broniami. Chcieli pieniędzy.
- Na Ziemię ! ! To jest napad ! Wszyscy położyli się na ziemię i modlili, żeby nic nikomu się nie stało. W pewnym momencie dostrzegłam przycisk, dawał on sygnał policji, postanowiłam go uruchomić, ale jak ?!. Po woli przysuwałam się w stronę czerwonego punktu.
- Ember, nie rób tego, zostań tu..- szeptał Harry i złapał mnie za dłoń. Słyszałam jak jego głos drży. Był tak samo przerażony jak ja.
- Harry, ale to jest szansa na to, żeby się wydostać..- uwolniłam dłoń z jego uchwytu.

  Ouu..poczułam straszny ból w okolicy klatki piersiowej.


Więc jest nowy, miałam nie dodawać przed wyjazdem ale nie mogłam. Mam nadzieję, że się podoba. Zapraszam do komentowania i na mojego drugiego bloga. Pozdro Styleslovest : **

 

sobota, 5 maja 2012

Rozdział czwarty.

Postanowiliśmy wyjechać z miasta w poszukiwaniu lepszego miejsca na zrobienie danych zdjęć. Pojechaliśmy do Los Angeles. Mieszkałam w stanie Georgia, w małym miasteczku o nazwie Homington. Nie było duże, ale małe też nie. W sam raz żeby pomieścić 10 000 mieszkańców. Skoro w mieście upadłych aniołów jest tak super, to zdjęcia też muszą wyjść genialnie. Kiedy byliśmy na miejscu, zaczęliśmy iść przed siebie, natrafiliśmy na jakiś mały park, przy hotelu. Pomimo tego, że był mały to był tak śliczny i wydawała się wyjątkowy, że nie mogliśmy się tam zatrzymać. Było tam pełno kolorowych drzew i krzewów, porobiliśmy kilka zdjęć i stwierdziliśmy, że tyle wystarczy. Wyszliśmy z parku i pokierowaliśmy się w stronę stacji subway. Po drodze wstąpiliśmy do Starbucks. Zamówiłam małą rozpuszczalną kawę a Harry capuccino.
- Harry, tamta dziewczyna przy stoliku obok drzwi cały czas patrzy w naszą stronę.
- Która ??..aha. No ładna, ale wiesz, że kocham tylko ciebie ?
- Tak wiem, wiem.- Pocałował mnie w usta.
- To co ?...zbieramy się..już robi się późno.
- Jasne, chodźmy.
Szybkim krokiem poszliśmy na stację, ale ostatni pociąg odjechał...
- Harry !...co teraz ?
- Kurde, nie wiem. Chyba musimy spędzić tutaj noc...-powiedział trzymając się z kark.
- Co ?..będziemy spać na dworcu ? na pewno nie..
- Wiem !...mam przyjaciela tutaj, może on nam pozwoli się zatrzymać u siebie na jedną noc.
- Dobra, to dzwoń do niego . !
- Dobrze, dobrze. Spokojnie kochanie, już dzwonie.

*10 minut później*
- I co ?...-zapytałam z nadzieją
- Więc..on..- powiedział Harry ze smutną miną.
- Nie zgodził się ??..-powiedziałam, usiadłam na ławce i sprawdziłam która jest godzina.
- Nie, powiedział, że nie ma sprawy..- odpowiedział Harry i zaczął się śmiać..- Gdybyś widziała jaką miałaś minę...- powtarzał w śmiechu.
- Jesteś głupi, to nie było śmieszne..- powiedziałam i walnęłam go w ramię.
- Dobra, kochanie. Idziemy, bo to jest jednak kawałek.
Wyszliśmy ze stacji, dojście do domu Kobe'ego (przyjaciela Harrego) zajęło nam z pół godziny. Ale bez problemu nam się udało.
- Cześć Koby, dzięki, że pozwoliłeś nam tu zanocować..
- Nie ma sprawy..czego się nie robi dla przyjaciół..- powiedział zielonooki przystojny blondyn po czym się do mnie uśmiechnął.
- Ekhem..- odchrząknął Harry.
- Wejdźcie..-powiedział Kobe.
Weszliśmy do środka. Mieszkanie było małe, ale przytulne.
- Będziecie spali w jednym łóżku bo są tylko 2 pokoje z czego ja śpię w jednym...- September, chyba, że wolisz spać ze mną..- powiedział Kobe po czym uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Nie !. Ona śpi ze mną...- powiedział wkurzony Harry. Wziął mnie za rękę i poszliśmy do sypialni.
- Harry o co Ci chodzi ?...- powiedziałam lekko zbulwersowana.
- Nie domyślasz się co on robi ? ..próbuje cię poderwać.
- Ale ja się nie dam, przecież wiesz, że cię kocham..on mógłby być tylko moim przyjacielem, nikim więcej.
- No ja nie wiem..
- Jak to nie wiesz? ..co to ma znaczyć ?
- Nic, nie ważne.
- Ważne, bo zaufanie w związku jest najważniejsze nie uważasz ?..Harry nie jestem dziwką, żeby każdego chłopaka bajerować i się nim zabawiać. Za kogo ty mnie masz ?
- Ale ja nie miałem tego na myśli, na prawdę...
- Jasne..bo Ci uwierzę. Dobra, zakończmy tę rozmowę..prześpię się na materacu..-powiedziałam i wyszłam z pokoju.
- Coś się stało..- zapytał blondyn siedzący na fotelu.
- Nie, wszystko jest w porządku.
- Przecież wiem, słyszałem. Jeżeli to przeze mnie to przepraszam.
- Skoro słyszałeś, to po chuja się pytasz, czy to przez ciebie ? ..- zdenerwowana wyszłam z mieszkania.
Wędrowałam po ulicach Los Angeles zastanawiając się nad słowami Harrego. Byłam taka zdenerwowana, że nie patrzyłam gdzie idę...szłam przed siebie, aż w końcu się zgubiłam. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce. Siedziałam tam dobre z półtorej godziny.
- Cześć, co tak tutaj siedzisz ?...- zapytał męski głos.
- Zgubiłam się..- powiedziałam unosząc głowę. Strasznie przystojny brunet z dłuższymi włosami i niebieskimi oczyma bacznie mi się przyglądał.
- Łącząc fakty domyślam się, że nie jesteś stąd.
- No nie, jestem tu pierwszy raz i do tego mi uciekł pociąg więc nie mam gdzie przenocować.
- Jeżeli chcesz, to możesz zanocować u mnie a jutro z samego rana wrócisz do domu...- zaproponował         brunet. - Nazywam się David..i spokojnie, nic Ci nie zrobię.
- No nie wiem, czy to dobry pomysł..- pokręciłam przecząco głową.
- No jak chcesz..- powiedział David, uśmiechnął się i obrócił na pięcie kierując się w stronę parku.
- Poczekaj ! - krzyknęłam.
- To dawaj.
Szliśmy przez park, opowiedziałam mu cały dzisiejszy dzień włącznie z kłótnią z Harrym.
- Wiesz, musisz trochę zrozumieć chłopaka. Po prostu jest o ciebie zazdrosny. Przynajmniej wiesz, że mu na tobie zależy. Powinnaś się cieszyć..- powiedział zielonooki i objął mnie ramieniem.
- Tak, ja wiem, ale przecież on dobrze wie, że go kocham i zrobiła bym dla niego wszystko. A poza tym nie miał powodu..
- Według mnie to miał powód, po takim tekście ze strony innego chłopaka to sam był bym zazdrosny o swoją dziewczynę..-powiedział chłopak po czym zakręciła mu się łza w oku.
- Coś się stało ? ..-zapytałam patrząc w jego duże śliczne oczy.
- Bo miałem dziewczynę, miała na imię Lisa, ale zmarła w wypadku samochodowym. Byliśmy razem 5 lat i mieliśmy wspólne plany na przyszłość, rozumiesz ? ..a teraz nie mam nikogo. Rodzice nie żyją...- teraz to już całkiem się rozkleiłem..- powiedział chłopak przez łzy.
- Przecież łzy to nic złego..każdy musi czasem ujawnić swoje prawdziwe ja przez łzy.
Doszliśmy do jakiejś zupełnie mi nie znanej dzielnicy. Weszłam do mieszkania, David wskazał mi od razu pokój, ja powędrowałam do niego bez większego zastanowienia. Miałam problemy z zaśnięciem, cały czas myślałam o tym, co robi teraz Harry. Sprawdzając telefon natknęłam się na sms'a od Harrego. * Kochanie, wróć. Strasznie się o ciebie martwię. Gdzie jesteś ? ..wszystko Ci wytłumaczę tylko wróć *..nie odpisałam, włożyłam telefon pod poduszkę żeby mnie nie kusiło. Wstałam o 10.00 i ku mojemu zdziwieniu w salonie zastałam....
____________________________________________________________________
Więc tak oto jest kolejny, mam nadzieję, że się podoba. Kolejny postaram się dodać w weekend bo śr-pt mam wycieczkę więc nie dam rady. Pozdro Styleslovest : **
bed-blonde-cute-flag-girl-london-Favim.com-76735.jpg

wtorek, 1 maja 2012

Rozdział trzeci.
Odprowadziłam Harrego do drzwi i pożegnałam się z nim.
Wróciłam do pokoju i położyłam się na kanapie, nie mogłam zasnąć więc włączyłam muzykę.

Poniedziałek godzina. 7.00
Wstałam, ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy a mianowicie legginsy i kolorową tunikę w paski. Zjadłam śniadanie, poszłam do łazienki umyć zęby i uczesać się, zrobiłam lekki makijaż, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Szłam na piechotę...po drodze spotkałam Celinę.
- Hej kochanie..- powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- Hej, hej..- odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Coś się stało ??..
- Nic, a raczej może tak wiele...- powiedziałam unosząc wzrok.
- Więc ?..dowiem się wreszcie o co chodzi ?
- Harry wyznał mi miłość...-powiedziałam przenikliwie się uśmiechając.
- To świetnie September, nie na to czekałaś ?...
- Tak wiem..zależy mi na nim, ale to za szybko, ja go nawet nie znam. Nie wiem jaki jest...muszę go najpierw poznać.
- Masz rację...ale wydaje się, że to fajny chłopak..- Cel i mrugnęła do mnie oczkiem.
- Fajny, fajny chłopak...- powiedział Harry wyłaniając się zza Celiny.
- O, cześć Harry.
- Hej September..-przytulił mnie.
- Musimy zrobić ten projekt, zapomniałeś ??..
- O, właśnie, może dzisiaj po szkole ??..wpadnę po ciebie...- rzucił i słodko się uśmiechnął.
- Dobrze, to o 15..
- Okey, dobra, ja spadam na lekcje...paa.
Harry poszedł w stronę swojej klasy, kiedy był już w połowie drogi odwrócił się i mrugnął do mnie oczkiem. Ja tylko się uśmiechnęłam.
Weszłam do klasy i zajęłam swoje stałe miejsce.
- Panno Cortez, jak idzie projekt ?..-nauczycielka zadała pytanie i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Em, wszystko idzie w dobrą stronę..- powiedziałam i podrapałam się po karku.
- Dobrze, pamiętasz, że masz jeszcze pięć dni ??..pospieszcie się z Harrym.
- Dobrze, Pani McCullen.
Spojrzałam na Celinę, a ona szyderczo się do mnie uśmiechnęła. Na reszcie zadzwonił dzwonek na przerwę, wyszłam z klasy i odetchnęłam z ulgą.

* Sytuacja podczas przerwy*
- Hej, September..- powiedziała Dempsey..(klasowy plastik)
- Em, cześć Dem..coś się stało ?
- Nie, po prostu chciałam Cię zapytać, czy mogła byś mnie zapoznać z Harrym..- uśmiechnęła się sztucznie.
- Mogła bym, jak chcesz to mogę Cię teraz do niego zaprowadzić..-powiedziałam, tupiąc nogą.
- Na prawdę ? ...świetnie, więc chodźmy.- powiedziała ciągnąc mnie za rękę.
Doszłyśmy pod klasę Harrego, kiedy mnie zobaczył to od razu uśmiechnął się od ucha do ucha...kiedy zobaczył Dempsey..nie spodobało mu się to.
- Hej, Haroldzie...- powiedziałam śmiejąc się..
- Ej, Panno Cortez, proszę się uspokoić..-powiedział Harry przytulając mnie czule..
- Ekhem...- odchrząknęła Dem.
- Ah..tak..Harry, to jest Dempsey...Dempsey to jest Harry..
- Miło mi..powiedział Harry bez większego entuzjazmu i zadowolenia..
- Mi również..- powiedziała Dempsey i rzuciła się Harremu na szyję..
- Dobrze, to ja juz pójdę...- powiedziałam i obróciłam się na pięcie..
- Poczekaj !..- krzyknął Harry i pociągnął mnie za rękę.
- Wybacz, Dempsey, powiem otwarcie i nie będę owijał w bawełnę...nie jestem tobą zainteresowany...wolę September..- powiedział i objął mnie ramieniem.
- Co ??..ale jak to ??..-powiedziała Dempsey i wyglądała jak by miała zaraz wybuchnąć...- zawsze się zastanawiałam, czy jak bym podeszła do niej na tyle blisko i tupnęła nogą to odpadł by jej ten cały tynk z ryja..ale nie okazywałam swojej wrogości co do niej.
- Dobra, jak chcecie, ale zobaczysz, że jeszcze do mnie przyjdziesz...zobaczysz...
- Na pewno..nie..wybacz..
Dempsey odeszła, ja dostałam buziaka w policzek od Harrego, przytuliłam go i odeszłam w stronę swojej klasy. Cały czas myślałam o tym, co powiedział Harry, chciałam z nim być, tak mi mówiło serce, ale rozum...chrzanić rozum. !
Po lekcjach wróciłam do domu, zrobiłam sobie naleśniki...mniam..odrobiłam lekcje i teraz tylko pozostało mi czekać na Harrego.
*dzyyńń*
- Hej, September..- powiedział Harry..
- Hej Harry..- powiedziałam po czym złapałam go za rękę i wciągnęłam do domu..
- Harry, ja Cię kocham !...chcę z tobą być..rozumiesz ??..chcę koło ciebie zasypiać i się budzić..chcę Cię przytulać i całować kiedy będę miała tylko ochotę...- w tym momencie Harry mnie zaczął czule całować..- Już nic nie mów, też Cię kocham..- powiedział i mocno mnie przytulił...
Rozmawialiśmy dość długo, nim obejrzeliśmy się była już 23..- Kochanie, muszę już iść do domu..spotkamy się jutro w szkole dobrze ?..- zadał pytanie Harry.
- Jasne, kocie..do jutra..- powiedziałam.
- Do jutra..- Harry pocałował mnie namiętnie.
Zrobiłam sobie kąpiel z bąbelkami, umyłam się porządnie..zrobiłam sobie kolację..po kolacje od razu położyłam się spać...to był wspaniały dzień.

Wtorek, godzina 10.00
Wstałam za późno więc nie pójdę dzisiaj do szkoły...zajdę do centrum handlowego po jakieś nowe buty...przydało by się kupić z 2 pary..zobaczę, jakie mi się spodobają...dostałam sms'a od Harrego * Hej kochanie, dla czego nie ma Cie w szkole ??..wiesz jak mi się dłuży bez ciebie * to takie słodki...ohh..dobrze zrobiłam..nie będę tego żałować do końca życia...ubrałam się w to..

 
wyprostowałam idealnie swoje długie włosy i wyszłam z domu...pomyślałam też, że zrobię sobie ombre hair..tylko muszę kupić jeszcze farbę. Weszłam do swojego ulubionego sklepu z butami i nim się obejrzałam miałam już upatrzone 3 pary butów...bez wahania je przymierzyłam i kupiłam bez dłuższego namysłu.

 




Byłam strasznie zadowolona z zakupów...kiedy wróciłam do domu postanowiłam sobie zrobić (wcześniej już wspomniane) Ombre hair...wyszło na prawdę super...



Po szkole Hazza do mnie przyszedł.
- Hej, kochanie...- powiedział i złożył pocałunek na moich ustach.
- Hej, słońce.
- Wyglądasz świetnie..na prawdę cudownie..
- Dziękuję Harry..dobra..to co z tym projektem ??..idziemy ?
- Jasne..chodźmy..- odpowiedział Harry i otworzył drzwi.



środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział drugi.

Wstałam od stołu i przywlekłam się do salonu. Usiadłam w wygodnym fotelu i włączyłam jakiś nudny serial.
- Co dzisiaj robimy ??..- zapytała Cel.
- Może pójdziemy do wesołego miasteczka ??..- zaproponował Harry.- Jeśli nie macie nic przeciwko poszedł bym z wami.
- Nie, jeśli chcesz to możesz iść z nami a wesołe miasteczko to świetny pomysł...- powiedziałam i uśmiechnęłam się do Harrego.
- O to super, to ja pójdę do domu i wpadnę po was około 15. okey ?
- Jasne, to do zobaczenia..- przytuliłam go na pożegnanie.
- Pa.
Poszłam razem z Celiną na górę, ona przysiadła się do Laptopa a ja poszłam do łazienki. Wykąpałam się, umyłam głowę i wysuszyłam włosy. Ubrałam to :




   
Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki.
- Wow, ślicznie wyglądasz..-usłyszałam z ust Cel.
- Dziękuję, dobra to idź teraz ty, ja sprawdzę e-mail.
Usiadłam do laptopa i weszłam w pocztę, miałam wiadomość od rodziców, a brzmiała ona następująco.
*kochanie, w Holandii jest wspaniale, szkoda, że nie ma ciebie tu z nami. Mamy dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że kupiliśmy ci "iPhona." a zła taka, że musimy tutaj zostać jeszcze tydzień. Mamy bardzo ważne spotkania jeden po drugim, a szkoda pieniędzy na bilety. Telefon wyślemy ci paczką. Całuski Mama i Tata.* Tak super, próbują mnie kupić jakimś telefonikiem. A nieważne, przynajmniej mam więcej czasu dla Celiny i .. Harrego.
Z łazienki wyszła Cel, wyglądała na prawdę świetnie.
   
- Cel, wyglądasz cudownie, na prawdę.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Dziękuje, ale coś się stało ?. Widzę po twojej minie.
- Rodzice wrócą o tydzień później bo mają "ważne spotkania". A szkoda gadać.
Usłyszałam dzwonek do drzwi..
- Witaj ponownie Harry..- uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Ślicznie wyglądacie dziewczyny.
- Ty też niczego sobie..
- Jeżeli nie macie nic przeciwko, to zabrałem swojego kumpla Mike'a..- zza Harrego wyłonił się przystojny blondyn o niebieskich oczach.
Celinie od dawna podoba się Mike, a teraz miałaby z nim spędzić dzień ?. Spojrzałam na Cel a w jej oczach zaświeciły iskierki nadziei i miłości.
- No jasne, że nie mamy nic przeciwko. Prawda Cel ??..-spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się ironicznie.
Po drodze do wesołego miasteczka wstąpiliśmy do kawiarni na lody. Ponieważ Cel nie miała zamiaru zacząć rozmowy z Mikiem to ja to zrobiłam.
- A więc Mike, czy masz dziewczynę ? ..
- Em, co to za pytanie ??...nie nie mam.- odpowiedział chłopak, widać było, że się trochę speszył.
- Dobra, to September. Zadam ci pytanie, które zadaję wszystkim dziewczyną, które mi się podobają..-powiedział Harry po czym odwrócił wzrok.
- Podobam Ci się ??..-zapytałam z niedowierzaniem.
- Em, więc...jaka jest twoja ulubiona gra. ??
- Pomyślmy..Fifa ^^
- Serio ? ...mówisz serio ? ..- Harry szeroko się uśmiechnął, dostrzegłam także taki błysk w oku.
- Tak a co w tym dziwnego ??..- zadałam pytanie i podniosłam jedną brew do góry.
- Bo raczej dziewczyny nie grają w takie typu gry, w żadne gry..
- Wiesz, ale ja jestem jedyna w swoim rodzaju..- powiedziałam i uśmiechnęłam się ukazując rząd białych zębów...- to co idziemy ??
- Jasne..
Przez całą drogę Harry się nie odzywał, ja z resztą też. Celina i Mike nawiązali wspólny język. Cały czas się z czegoś śmiali. W pewnym momencie zauważyłam, że Mike i Celina idą za rękę...hmm ciekawe. Harry nad czymś bardzo rozmyślał, szedł wpatrzony w chodnik. Kilka razy przyłapałam go wzrokiem jak się na mnie patrzy. Doszliśmy do wesołego miasteczka.
- To co wybieramy ? ..- zapytał Mike
- Mi to obojętne..- powiedzieliśmy z Harrym w tym samym momencie.
- Dobra, to dom strachów, co wy na to ...-zaproponowała Cel.
- Dobra, może być..powiedziałam.
Weszliśmy do tego domu, przez całą drogę niemiłosiernie się bałam dopóki Harry nie złapał mnie za rękę. Ścisnęłam jego dłoń jeszcze mocniej, dla pewności, że nie puszczę..Spojrzałam kątem oka na Harrego i dostrzegłam na jego twarzy przenikliwy uśmiech.
W końcu wyszliśmy, poszliśmy po watę cukrową. Ja wzięłam zamiast waty colę. Celina i Mike wzięli jedną ....Harrego nie było w pobliżu. Obróciłam się szukając wzrokiem wolnej ławki, ale zamiast tego dostrzegłam Harrego przytulającego jakąś dziewczynę. Zrobiło mi się bardzo przykro. Najpierw mi mówi, że mu się podobam a potem przytula inną laskę. Kiedy zobaczył, że się patrzę od razu odskoczył od tej dziewczyny jak poparzony. Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem i odwróciłam głowę.
- Przepraszam, ale ja już muszę iść...- powiedziałam i odeszłam od Mike'a i Cel..
Szłam tak sobie przed siebie myśląc o dzisiejszej sytuacji. Byłam kurzona na Harrego chociaż to nie był mój chłopak, przecież może sobie robić to co mu się żywnie podoba a mi nic do tego. Wbijałam sobie to do głowy, ale to nie pomagało. Czułam się taka zazdrosna..Wróciłam do domu, przebrałam się w dresy i uczesałam swoje długie włosy w wysoką kitkę. Wzięłam popcorn i zaczęłam oglądać jakieś durne romansidło. Nim się obejrzałam była już 22.15, wzięłam koc który leżał na kanapie i okryłam się nim. Czułam zapach Harrego, co nie pomagało mi o nim zapomnieć. Wstałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie waniliowe capuccino i usiadłam do stołu. Ktoś zapukał do drzwi. Myślałam, że to Cel, ale myliłam się.
- Hej, możemy porozmawiać ?..- zapytał Harry.
- Nie mamy o czym..
- Mamy, a przynajmniej ty mnie wysłuchaj..
- Dobra, wchodź..- powiedziałam i wpuściłam go do domu.
- Więc tak, nie potrzebne poszłaś do domu. Jeżeli chodzi o tamtą dziewczynę, to tylko koleżanka. Nie chciałem, żeby to tak wyglądało. Masz rację, jesteś wyjątkowa. jesteś śliczna, zabawna i lubisz gry, które ja lubię. A gdybyś lubiła piłkę nożną to już całkiem..- Ale ja kocham piłkę nożną..- przerwałam Harremu. - No to świetnie..- krzyknął Harry. Chodzi o to, że..ja Cię kocham..to jest takie uczucie, którego nigdy nie czułem w stosunku do dziewczyny...- w tym momencie Harry mnie pocałował. Nie protestowałam, chociaż uważałam, że to za szybko.
- Harry, ty też jesteś wspaniałym chłopakiem i...też.. Cię kocham. Ale nie wiem czy to nie za wcześnie.
- Na prawdę?? to cudownie..ale wiesz, nie śpiesz się. Ja na ciebie poczekam. Będę czekał..obiecuję.
Kiedy to usłyszałam to zrobiło mi się tak ciepło na sercu, pierwszy raz chłopak zrobił coś takiego dla mnie, powiedział coś takiego. Teraz wiem, że Harry jest inny niż myślałam, nie jest lovelasem tylko kochającym chłopakiem.